harrier 7 686
#20Dziś - 16:12
"A nie jest to wielki Edynburg, gdzie milo jest pojechac na wycieczke, ale mieszkac ? Niee..."
Nie zgadzam się z twoją oceną Edynburga.
W Edim jedną z wielu wspaniałych rzeczy jest właśnie to, że poza ścisłym centrum w ogóle nie odczuwa się tej całej wielkomiejskości. Edynburg ma w sobie coś takiego prowincjonalnego, w pozytywnym znaczeniu tego słowa, i żeby to poczuć, nie trzeba nawet oddalać się zbytnio od centrum.
A gdy wybierzesz się na spacer wzdłuż Water of Leith, możesz przejść całe miasto, łącznie z centrum, praktycznie tego miasta nie widząc (właściwie jedyny punkt styku z "wielkim miastem" to fragment obrzeży Stenhouse, oraz Corstophine Road - dwa miejsca, gdzie rzeczywiście trzeba przejść przez wielkomiejską ulicę. :D ). Edynburg jest duży, ale nie ma tego negatywnego, wielkomiejskiego klimatu. :)
#48:
Nie pamiętam. :(
Wrocław też mam MÓJ ;)
Od jakiegoś czasu, włócząc się to tu, to tam, zwracam szczególną uwagę na małą architekturę, te wszystkie pierdółki, fizdrygałki i duperele, które czynią miejską (a zwłaszcza wielkomiejską) przestrzeń przyjazną, atrakcyjną, oswojoną, sympatyczną. Fontanny, ławeczki, poidełka dla spragnionych, dla ptaków i psów, pomniki, fikuśne ławeczki i latarnie, deptaki, ścieżki rowerowe, napisy na chodnikach, atrakcje turystyczne (niekoniecznie zabytki), wizerunek kreowany przez władze miasta, itepe, itede. Wrocław w moim prywatnym rankingu plasuje się w czołówce, tam jest taki natłok tych elementów, że trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby czegoś nie przeoczyć. Pozytywnie (wreszcie! po wielu latach) zaskakuje mnie Warszawa, nieco stracił Kraków... a ostatnio zachwycił Toruń. Spory, mocno niewykorzystany potencjał ma Bydgoszcz.
49
Zdawalo mi sie, ze Ty z Wroclawia.
Taki konkurs byl 'Gazety Wyborczej' na opisy 'magicznych miejsc' we Wrocku, potem ksiazke wydano z tymi listami czytelnikow:
https://www.km.com.pl/ksiazka-134-magiczne_miejsca_wroclaw.html
No ale to juz z dwadziescia ( pare?) lat temu, to moze za maly byles ;)
Wroclaw ogromnie sie zmienil na korzysc, ale juz to cykanie krasnoludkow, gdzie popadnie, zaczynalo przeszkadzac. No I oczywiscie nie kazdy kacik Wroclawia jest magiczny, ja na blokowisku mieszkalam, gdzie chyba tylko blokersi byli magiczni :P
Skoro turyści chcą za nimi ganiać, to jest ok.
Zdroju to mój ówczesny idol, bardzo go lubiłem, a wyjechałem z Wrocka, bo pomyślałem, że teraz pomieszkam sobie w Warszawie. ;D Kilka miesięcy później zamieszkałem w Krakowie :D
(Później znowu była Warszawa, przez siedem lat, potem świętokrzyska prowincja, potem znowu Dolny Śląsk, potem... wymieniać dalej? ;D
Macie czasem wrazenie,ze miasto was pozarlo,przezulo I wyplulo?
Mi sie zdarza czasami...