Jak informuje BBC, konczy sie era bezkarnosci wielkich informatycznych koncernow, przynajmniej na terenie UK. Zmiany w brytyjskim prawie sprawia, że odpowiedzialnosc takich gigantow jak Facebook czy Twitter stanie się wreszcie realna, a nie jedynie wirutalna. Dzieki temu ochrona użytkownikow, szczegolnie tych najmldoszych i jednoczesnie najbardziej narazonych w tej sferze, będzie lepsza. Brytyjski regulator medialny Ofcom otrzyma szerokie uprawnienia w zakresie regulacji internetu, a zmiany w prawie sprawa, ze np. Facebook bedzie pociagniety do odpowiedzialnosci w okreslonych przypadkach.
Juz w zeszlym roku rzad Theresy May zapowiadal wprowadzenie najostrzejszych na swiecie przepisow w tym względzie. Mowilo sie nie tylko o ochronie internautow, ale rowniez o pociagnieciu do odpowiedzialnosci najwiekszych firm w tym sektorze. W gre mają wchodzic nie tylko surowe kary, ale takze osobista odpowiedzialność ich szefow. Nowe przepisy maja sprawic, ze to poszczegolne platformy beda odpowiadaly za tresci publikowane na ich lamach, a nie jedynie poszczegolni uzytkownicy. Jesli np. na Facebooku pojawia się nielegalne tresci to własnie po stronie Facebooka będzie lezała odpowiedzialnosc karna za zamieszczenie tych własnie tresci. Co więcej, giganci social mediow maja byc zobowiazani nie tylko do usuwania tego typy kontentu, ale takze maja zapobiec dalszemu pojawianiu się ich. W kwietniu zeszlego roku rozpoczely sie konsultacje w tej sprawie. Minister kultury, mediow i sportu Nicky Morgan oraz szefowa Home Office zapewniaja, ze proponowane zmiany nie wplyna na wolnosc slowa w internecie. Beda bardzo precyzyjne i wymierzone w konkretne zjawiska, takie jak terroryzm, pedofilia oraz zachecanie do samookaleczenia lub samobojstwa. Tylko czy na pewno nie wplyna na wolnosc slowa w internecie?
Jak informuje BBC, konczy sie era bezkarnosci wielkich informatycznych koncernow, przynajmniej na terenie UK. Zmiany w brytyjskim prawie sprawia, że odpowiedzialnosc takich gigantow jak Facebook czy Twitter stanie się wreszcie realna, a nie jedynie wirutalna. Dzieki temu ochrona użytkownikow, szczegolnie tych najmldoszych i jednoczesnie najbardziej narazonych w tej sferze, będzie lepsza. Brytyjski regulator medialny Ofcom otrzyma szerokie uprawnienia w zakresie regulacji internetu, a zmiany w prawie sprawa, ze np. Facebook bedzie pociagniety do odpowiedzialnosci w okreslonych przypadkach.
Juz w zeszlym roku rzad Theresy May zapowiadal wprowadzenie najostrzejszych na swiecie przepisow w tym względzie. Mowilo sie nie tylko o ochronie internautow, ale rowniez o pociagnieciu do odpowiedzialnosci najwiekszych firm w tym sektorze. W gre mają wchodzic nie tylko surowe kary, ale takze osobista odpowiedzialność ich szefow. Nowe przepisy maja sprawic, ze to poszczegolne platformy beda odpowiadaly za tresci publikowane na ich lamach, a nie jedynie poszczegolni uzytkownicy. Jesli np. na Facebooku pojawia się nielegalne tresci to własnie po stronie Facebooka będzie lezała odpowiedzialnosc karna za zamieszczenie tych własnie tresci. Co więcej, giganci social mediow maja byc zobowiazani nie tylko do usuwania tego typy kontentu, ale takze maja zapobiec dalszemu pojawianiu się ich. W kwietniu zeszlego roku rozpoczely sie konsultacje w tej sprawie. Minister kultury, mediow i sportu Nicky Morgan oraz szefowa Home Office zapewniaja, ze proponowane zmiany nie wplyna na wolnosc slowa w internecie. Beda bardzo precyzyjne i wymierzone w konkretne zjawiska, takie jak terroryzm, pedofilia oraz zachecanie do samookaleczenia lub samobojstwa. Tylko czy na pewno nie wplyna na wolnosc slowa w internecie?