Ciekawa nowomowa, ale zastanawiam się, czy gdyby dziewczyna nie skłamała to działanie tego ojca i dalsze skutki byłyby usprawiedliwione? Wydaje mi się, że i w jednym i w drugim przypadku trzeba sprawę wyjaśnić w szkole. Przynajmniej ja bym tak zrobiła.
No i co z wychowaniem? Dlaczego to dziecko kłamało i wagarowało, a ojciec zdawał się o tym nie wiedzieć?
- Lider Góralskiego Veta: Głowa rodziny powinna mieć prawo do zabijania jej członków, łącznie z żoną.
Tego rodzaju rzeczy, jak prawo do zabijania, powinny być prawem przysługującym głowie rodziny – stwierdził lider Góralskiego Veta w internetowym wywiadzie. Sprecyzował, że nie chodzi mu o płody, a o narodzone dzieci, a nawet żonę.
https://www.wprost.pl/kraj/10428620/sebastian-piton-o-prawie-do-zabijani...
Woskowa, wyjaśnienie sprawy w szkole nie wyklucza wiary słowu swojego dziecka.
Jeśli moje dziecko przyjdzie do mnie i powie, że ktoś je macał to mam zaraz lecieć z kosą i... kosić? Czy jednak skonfrontować sprawcę i pójść na policję?
Oglądałam kiedyś bardzo dobry film 'Polowanie' - był również o zawierzeniu słowom dziecka bez sprawdzenia wersji drugiej strony.
Chociaż po zastanowieniu jakby moja córka przyszła do mnie i opowiedziała o takiej akcji w szkole to nie uwierzyłabym, bo nauczyciele tutaj nie mogliby pozwolić sobie na takie akcje. We Francji jest chyba podobnie?
Botffinka, no dalej nie wiem, jakbym zareagowala. Dziecko mi mowi co zrobil nauczyciel w klasie, jako, ze nie troluje, nie wypisywalabym na forach, fb i innych. No to wierze dziecku. Czy do szkoly bym poszla zapytac czy tak bylo czy nie? Chyba nie. Tchorz jestem malowierzacy i nauczycieli sie boje bardziej niz policji :/
Wobec wielu wydarzen Emito bezwstydnie milczy - pomoz innym byc na biezaco z istotnymi wydarzeniami dnia/ tygodnia.