@SlawekEdynburg #25494:
W Holandii byłem tylko przejazdem więc się nie liczy, natomiast widziałem jak działa transport rowerowy w Kopenhadze - faktyczne nieźle, tylko że tam jakoś wszystko jest z sensem zaprojektowane.
W Holandii jak zaczynano prace nad wdrożeniami to przemyślano sprawę od podszewki. Opracowano tam wówczas strategiczny framework wdrożeniowy opierający się na 5 pryncypiach: 1) safety 2) attractiveness, 3) cohesion 4) comfort 5) directness.
To co robią teraz w Edynburgu wygląda na zupełnie bez planu, na siłę zwężenie paru głównych jezdni. Ostatnio próbowałem ustąpić karetce i nie było gdzie zjechać :(
W Edynburgu idzie to jakoś do przodu, ale masz racje, że master-planu to to raczej nie ma. “Bollard here, bollard there” imo :/
Pisałem tylko, że średnia długość podróży samochodem w UK to 6 mil.
Oczywiscie nie czepiam sie twojej wypowiedzi, tylko widac jak filtruja te dane.
Pracowalem w wielu firmach i wielu branzach i owszem kilka osob zaasze lokalnie ale wieksza czesc nawet 3/4 zalogi dojezdza +10mil mininum, niekiedy i 20m, sam tak wiele razy pracowalem/dojezdzalem.
@Infidel #25502:
Oczywiscie nie czepiam sie twojej wypowiedzi, tylko widac jak filtruja te dane.
Pracowalem w wielu firmach i wielu branzach i owszem kilka osob zaasze lokalnie ale wieksza czesc nawet 3/4 zalogi dojezdza +10mil mininum, niekiedy i 20m, sam tak wiele razy pracowalem/dojezdzalem.
Lajfstajl to nie tylko dojazd to pracy Infidel :P
Z drugiej strony, jeśli to co oboje mówimy jest prawdą to zobacz ile podróży samochodowych odbywa się na dystansie kilometra lub dwóch.
A teraz coś zabawnego, Pan Samochodzik poszedł na piwo :)
https://uk.yahoo.com/news/white-van-estuary-exmouth-devon-150147242.html
Z drugiej strony, jeśli to co oboje mówimy jest prawdą to zobacz ile podróży samochodowych odbywa się na dystansie kilometra lub dwóch.
Otóż to. Czasem nie mam czasu aby wsiąść na rower i jechać do sklepu. Czasem ze sklepu przywożę 20 kilo zakupów. Czasem nie ma pogody. W elektrycznym nie muszę grzać silnika, nie ma zwiększonej emisji gdy zimny, nie zużywa się silnik przy każdym starcie.
Jak kupowałem autko na baterie to miałem pytania od znajomków> a co jak chcesz jechać do Gdańska (ze śląska). A pyta się osoba, która lata samolotem do Hiszpanii i potrzebuje dojechać na lotnisko.
Ale jest ale. Jak mieszkasz w bloku, to elektryk nie jest dla ciebie. Kabel do ładowania nie może przebiegać przez przestrzeń publiczną - czyli z domu nie możesz ładować auta stojącego na chodniku. Były plany, aby lampy uliczne wyposażać w gniazdka ale nie wiem jak to się skończyło.
@Delirium #25493:
Bo widzisz, twoje obserwacje wypowiedzi mądrych głów jakoś mają się nijak do otaczającej rzeczywistości. Prrofesurowie oksfordzcy mędrkują w mundrych czasopismach i tylko tych ich mądrości jakoś nie widać na ulicach. Jestem ciekaw, ile z tych poważnych autorytetów popiera głoszone madrości własnym przykładem, czy nie jest przypadkiem tak, jak z garnkiem i volvo w dieslu z przykładu Sokole.
Mówię tylko o rzeczywistych przykładach w rzeczywistych miastach. Ty jałownie teoretyzujesz, i jedynym argumentem jaki ciągle powtarzasz jest „ja byłem, widziałem, i nie da się, wierzcie mi na słowo”.
Ja nie teoretyzuję. Jako powsinoga i wlóczykij opisuję to, co widzę, a przez mieściny nie przejeżdżam profesorskimi i Karolowymi autostradami.
Super, wpadnij z tymi obalającymi mądrościami do fabryk i biur gdzieś w gęsto zaludnionej, środkowej Anglii. Oni chyba internetu nie mają, stąd brak im owej kultury rowerowej. :)
Zamiast teoretyzować, że „się nie da i tyle”, poszukaj przykładów miejsc gdzie jest a nie było.
A o czym ja mówię? Wsadź tę babcię na piękną ścieżkę w jednym z setek brytyjskich miasteczek albo popedałuj za 10-latkiem do szkoły a potem do pracy, ale przecież teren nie ma żadnego znaczenia, bo przeczytałeś tweeta w internecie a w Edim tak ładnie żółciutko na mapie.
Kolejny przykład na to, jak bardzo nie masz ochoty wystawić nosa i sprawdzić jak to rozwiązały inne miasta. Leń z Ciebie normalnie.
Sorasy, jadę wdrapywać się na uwielbiane przez studentów osiedla Crookes. Pieszo, rowerów tu nie uświadczysz, bo cholernie stromo, ci wszyscy studenci mieszkający tutaj widocznie bez kultury rowerowej są, nie to co studenci przecinający każdego dnia płaskie jak naleśnik The Meadows.
Ok.
@Negocjator #25512:
Otóż to. Czasem nie mam czasu aby wsiąść na rower i jechać do sklepu. Czasem ze sklepu przywożę 20 kilo zakupów. Czasem nie ma pogody. W elektrycznym nie muszę grzać silnika, nie ma zwiększonej emisji gdy zimny, nie zużywa się silnik przy każdym starcie.
Właśnie o to mi chodzi Negocjator.
Badania ze wszystkich praktycznie miast, które zainwestowały w prawidłową infrastrukturę mówią nam, że ludzie wybierają rower bo jest właśnie szybciej.
Jak powinna wyglądać Twoja rzeczywistość, by dojazd rowerem do sklepu o którym mówisz wygrał z dojazdem samochodowym w kategorii „jest szybciej”? To właśnie mam na myśli mówiąc „infrastruktura”.
Jeśli taka rzeczywistość jest możliwa w innych miejscach to czemu nie tu?
Ok, rozumiem, że twoje teoretyzowanie w oparciu o mapki z internetów, to "rzeczywiste przykłady", a moje rzeczywiste przykłady oparte o obserwacje, to teoretyzowanie. :)
A najwyższy duński pagórek ma mniej, niż wynosi różnica poziomów pomiędzy osiedlami w miastach centralnej Anglii. Kształtowanej przez wieki mentalności Skandynawów i wieków budowy zupełnie innego społeczeństwa również nie bierzmy pod uwagę. :)
Azjaci z środkowej Anglii to uzurpatorzy z oczami poprawionymi kredką, skoro nie chcą wskakiwać na siodełka jak Azjaci z Edynburga.
Karol, a gdzie ty wystawiasz nos? W sąsiednie okienko przeglądarki? Teoretyzujesz, a mapa wciąż błękitna, nie żółta. ;)
"Zamiast teoretyzować, że „się nie da i tyle”, poszukaj przykładów miejsc gdzie jest a nie było."
Spojrzałem na mapę, poszukałem tych miejsc. Żadne z tych żółtych miejsc nie podważa tego, co napisałem. Robisz to ty, jako argument używając "nie, bo nie. Da się, bo tak". Opierasz się dokładnie na tym samym: na własnym przekonaniu. :) To mówisz, że wystarczy zrobić ludziom ścieżki pod góry do domów zrobić, żeby zaczęli masowo pedałować, bo teraz to przez zboże jeżdżą... ok, niech i tak będzie. :)
Infidel
"Otóż to. Czasem nie mam czasu aby wsiąść na rower i jechać do sklepu. Czasem ze sklepu przywożę 20 kilo zakupów. Czasem nie ma pogody. W elektrycznym nie muszę grzać silnika, nie ma zwiększonej emisji gdy zimny, nie zużywa się silnik przy każdym starcie."
Karol:
"Jak powinna wyglądać Twoja rzeczywistość, by dojazd rowerem do sklepu o którym mówisz wygrał z dojazdem samochodowym w kategorii „jest szybciej”? To właśnie mam na myśli mówiąc „infrastruktura”."
Jak ma zatem wyglądać ta infrastruktura, żeby Negocjatorowi nie kapało na głowę, mógł przywieźć worek ziemniaków, a dojazd rowerem (pod górę dłużej ;p ) zajął mu nie więcej czasu, niż dojazd autem?
Karol, i ty teoretyzujesz, używając w kółko słowa "infrastruktura", a konkretów i przykładów owej infrastruktury, chociażby w oparciu o "żółte miasta", wciąż brak. :(
Skupiając się bezkontekstowo na tej mapce tylko sobie ujmujesz. I skąd ta Skandynawia? Są stany, Kanada, reszta Europy, i kilka innych kontynentów.
Są setki (!) miast gdzie cycling odpalił, ale jasne - Ty byłeś w Sheffield i tam jest pod górkę. Poza tym żółte miejsca na mapie więc koniec.
Jest cała masa rzeczywistych przykładów na to, że rower w mieście jest to zrobienia nawet jak jest pod górkę. Ludzie zjedli na tym zęby, i jest absolutnie tona materiałów do strawienia. Ale jasne - Delirium był tu i tu. Urban planners całego świata mogą nas pocałować z tą swoją „wiedzą”. :)
@Delirium #25516:
Karol, i ty teoretyzujesz, używając w kółko słowa "infrastruktura", a konkretów i przykładów owej infrastruktury, chociażby w oparciu o "żółte miasta", wciąż brak. :(
Cały czas przecież piszę o tym jak jest w innych miejscach. A to, że czegoś tu nie ma, wcale nie znaczy, że to coś jest niemożliwe. Ja Cię przecież nie proszę żebyś sobie coś wyobraził tylko poczytał jak inne miasta poradziły sobie z problemami, o których piszesz. Bo to nie są żadne kulturalne skandynawskie cuda a zwykła pragmatyka.
Karol 3 803 15
#25508Dziś - 16:53
"Całe Sheffield po robocie i tak chodzi na piwo więc nie spodziewam się cudów :P"
Sheffield po robocie siada do książek, zeszytów i komputerów, a potem grzecznie usypia, bo rano zasuwa na uczelnię (grubo ponad 60 tys studentów). ;) Edynburg, choć piękny, to nie pępek świata, a z tego co kojarzę, to na śmierć zapijają się głównie na północy UK? ;)
Akurat myślałem o ludziach mieszkających na górkach za domem, w którym mieszkam (Barnsley), ;P ale niebawem i ja spierniczam do Sheffield. Multikulturowość jest inspirująca.
Pan burmistrz w latach 2028-2019, lat wówczas 28, syn somalijskiej sprzątaczki:
Potem wyjechał do Brukseli (europarlament), a teraz to nie wiem.
"Magid jest nie tylko najmłodszym burmistrzem miasta w historii – i pierwszym z partii Zielonych – jest także muzułmańskim byłym uchodźcą z Somalii, który przybył do Wielkiej Brytanii w wieku pięciu lat nie potrafiąc mówić po angielsku.
"Podczas swojej inauguracji wszedł do komnaty w akompaniamencie muzyki z Gwiezdnych Wojen i podziękował swojej mamie za wychowanie"
http://nasze.co.uk/2018/05/22/nowy-burmistrz-sheffield-ktory-nie-planowa...
Łapy precz od Sheffield! ;)
;p
Widzisz, w Sheffield studiują głównie Azjaci i przybysze z Bliskiego Wschodu. Azjaci grzecznie zakuwają, a tym drugim rzekomo religia nie pozwala, jak się zapomną to tak twierdzą. ;) Niemniej jednak w temacie chlania zawsze można liczyć na tubylców. ;)
Polaków relatywnie mało, obsiedli mieściny dookoła, w samym Sheffield multikulti ich gryzie, i to kolejny argument za, który miał duży wpływ na mój wybór.
Jak powinna wyglądać Twoja rzeczywistość, by dojazd rowerem do sklepu o którym mówisz wygrał z dojazdem samochodowym w kategorii „jest szybciej”? To właśnie mam na myśli mówiąc „infrastruktura”.
@Karol, Przede wszystkim - bezpieczeństwo. Do sklepu jak najbardziej mogę dojechać rowerem i to czasem robię. Ale wkurza mnie jak „tępe dzidy” i „szybcy i wściekli” wyprzedzają mój rower na grubość kartki papieru. Kiedyś to nawet zrobił kierowca śmieciarki, i nawet nie wiedział za co go opierd@lam. Ja już stary jestem i ewentualny upadek z roweru to może być dla mnie kalectwo. Dlatego tak, chodzę na gym i tam używam stacjonarnego. Bezpieczniej.
A z drugiej strony taki pedalarz zapieprzający po głównej drodze, bo ścieżka rowerowa za żywopłotem to dla smarkaczy chyba jest. No i penis, że godziny szczytu a ludzie chcą jechać do roboty. Tutaj gdzie to było:
https://www.google.co.uk/maps/@57.1468487,-2.1897442,3a,75y,111.61h,80.52t/data=!3m6!1e1!3m4!1sBgdBFq8Jz9tOZWjFd4QEJg!2e0!7i13312!8i6656
Rower na ulicach - super ale nie z samochodami. Mieszkałem kiedyś w Livingston i tam można było sobie wszędzie dojechać rowerkiem. Ale w starszych miastach - nie da się.
"Koszmar Roberta Kubicy! Polak w samochodzie numer 41 zespołu WRT Team wraz ze Szwajcarem Louisem Deletrazem i Chińczykiem Yifei Ye niemal do samego końca prowadził w legendarnym wyścigu 24h Le Mans w klasie LMP2, ale na kilka minut przed końcem rywalizacji ich auto nagle stanęło!"
https://www.sport.pl/moto/7,64997,27483473,dramat-roberta-kubicy-w-legen...
Wobec wielu wydarzen Emito bezwstydnie milczy - pomoz innym byc na biezaco z istotnymi wydarzeniami dnia/ tygodnia.