@Negocjator #25560:
Pamietam jak laaaaata temu jakaś tępa dzida (w żadnym wypadku nie wskazuje tutaj na konkretną płeć) szczała na stojąco bo jej srajbuczek konto zabanował. I ta głupia £ipa (jak wyżej) stwierdziła, że przez to nie miała kontaktu z rodzicami, znajomymi itp.
Jak gdyby maile, texty i telefony nigdy nie istniały.
Chodzi Ci o Trumpa pewnie, bo historia i wnioski brzmią znajomo :P
@SlawekEdynburg #25565:
Skutery są fajne ale w ciepłym klimacie. U nas to hardcore trochę...
Myślisz, że aż tak się udomowiliśmy? :/
W Norwegii przedszkola cały rok są na świeżym powietrzu, w Finlandii listonosze jeżdżą na rowerach nawet w zimę i nawet jak jest pod górkę, a tutaj kilka razy w tygodniu na rower co jak skuter wygląda wyjść z domu nie można? :P
#563
99.99% chinskiej spolecznosci dojezdzajacej na 8 do roboty w lokalnych fabrykach, po dwie osoby na 50cc wyglada znacznie inaczej od przedstawionych na powyzszych obrazkach. Zarowno kierowca/czyni, passazer/ka, jak i rzeczony skuter. Swietne patenta maja, ktorych nie ma ten moderny skuter z #563, np.
- na stale przymocowane baldachimy chroniace glowy przed calorocznym sloncem i deszczami w porze deszczowej,
- przymocowane do kierownicy rekawice kuchenne do wyciagania goracych fantow z piekarnika, w chlodne poranki jak znalazl. Na grzane manety nie trzeba wydawac kasy.
- wszechobecne 'stacje benzynowe' z paliwem w butelkach po coli, na dojazd do robala akurat styknie literek,
- i pewnie wiele innych, ktorych nie obczailem.
Infrastruktura jest juz od dawna. Chcielibysmy miec takie drogi w Europie, tylko po co? :) jak tam nie ma sciezek rowerowych :)
Karol 3 822 15
#25552Dziś - 08:59
"Delirium #25540 - jak zwykle czepialstwo pierwszego stopnia. Ja mówię, że to do lokalnych councili należy pierwszy krok, a Ty mi piszesz, że widziałeś miasteczko, czy nawet kilka, gdzie rower nie ma sensu.
A teraz grasz w ruchomy słupek. Na początku pisałeś „nie”. Później pisałeś coś o wsiach, następnie o Sheffield, teraz o środkowej Anglii"
Oj, cosik kręcisz. :)
Wspomniałem o miasteczkach, a gdy zacząłeś "nabijać się z jakiegoś gościa, co musi jechać skadś gdzieś tam" (co zresztą przekręciłeś), zacząłem ci wałkować, że te miasteczka (i miasta) to spory kawał Wielkiej Brytanii. Nie: "teraz". :)
Ciągnięcie tego rzeczywiście jest nudne, ale przecież sam odpowiadasz. ;)
Ok, faktem jest, że mam irytujący stajl i nawet święci mnie opuścili ;) a gdyby się cofnąć te kilka stron, idę o zakład, że sam zacząłem podśmiechujki. Założy się ktoś? Nie? Tak myślałem. ;D
Karol, szanuję cię i postaram się zwracać uwagę na to, jak piszę do ciebie (słowa jednak nie dam, bom słaba istota). ;)
Na noże też nie zamierzam iść, bynajmniej nie z powodu obawy przed banem, a dlatego, że przecież, do jasnej Anielki, zgadzam się z tobą w niemalże wszystkich kwestiach, :D nawet w temacie plastikowych butelek ;) i w temacie eko gramy do tej samej bramki. Jedyna rzecz, którą poddaję w wątpliwość, to nawet nie są te durne pagórki, a ludzka natura, ludzkie słabości i ułomności, które sprawiają, że na ogół szukamy najwygodniejszych dla siebie rozwiązań, takich, aby przypadkiem się nie spocić. W dwudziestym wieku człowiek stał się wygodnym kanapowcem. Ale nawet to nie oznacza, że nie uważam, że nie trzeba spróbować. :) Jasne że trzeba. I warto.
Karol, odnoszę wrażenie, że masz taką "wadę" (która oczywiście wadą nie jest), że bardzo wierzysz w ludzi. Masz też takie fajne, hmmm... informatyczne? podejście do problemów. Wiesz, gdy jest problem, to siada się do kompa,
siedzi dwa dni i noce, tydzień, albo tylko godzinę, i rozwiązuje problem. Ta-da!!
Miej jednak na uwadze to, że zawsze jest jakiś delirium (jeden, tysiąc sto tysięcy, milion deliriumów), którzy powiedzą "tak? to zagotuj mi wodę w trzydziestu stopniach"). ;)
Bodowy, dzięki za słuszne zwrócenie uwagi w Konflikcie Azjatyckim. ;)
Czy z czasem można im będzie zamienić te spalinowe skutery na elektryczne? Wiesz, tańsza, udoskonalona technologia, dostępność, rosnąca świadomość, itepe?
Co jeszcze?... hmmm... no tak, byłbym zapomniał.
Dzień dobry. :)
Pierwsza kawa wypita, co chyba widać, mam nadzieję. ;)
@bodowy #25568:
99.99% chinskiej spolecznosci dojezdzajacej na 8 do roboty w lokalnych fabrykach, po dwie osoby na 50cc wyglada znacznie inaczej od przedstawionych na powyzszych obrazkach. Zarowno kierowca/czyni, passazer/ka, jak i rzeczony skuter. Swietne patenta maja, ktorych nie ma ten moderny skuter z #563, np.
- na stale przymocowane baldachimy chroniace glowy przed calorocznym sloncem i deszczami w porze deszczowej,
Co jak co @bodowy, ale w Chinach ekosystem "akcesoriów" jest dość mocny. Więc nie martwiłbym się o brak "baldachimu" na fotce producenta. :P
A wracając do infrastruktury, o której piszesz to spodziewałem się trochę, że zastanowi Cię dlaczego Honda ze swoim skuterem (jeśli rzeczywiście można to tak nazwać) chce się zainstalować na ścieżkach rowerowych.
Jak to mawiał Wayne Gretzky - “I skate to where the puck is going, not where it has been.”
O widzisz, przykład takiego "deliriuma mimo woli", " zagotuj mi wodę w trzydziestu stopniach":
Karol
#25535:
"BTW - Chciałem przez moment nawet jakiś zlot rowerowy zaproponować. Ale teraz już wiem, że w UK to na 100% nie wyjdzie :P"
SlawekEdynburg:
"Ja bym przyjechał ale rower został w Polsce... :)"
No to ten rower pożycz, wypożycz, kup strucla za pięć dych czy za stówę. ;) Jak nie będzie chciał się odpychać, to przywieź go na dachu auta. ;)
@Karol
zapewniam cie ze ludzie jezdzacy normalnymi - 'no name' skuterami, chcieliby jezdzic czyms z dachem i grzanymi manetkami, ale nie maja na to siana. Drutuja skuter i zycie jak tylko moga. Owa Honda jest poza ich sfera zakupow.
Akcesoria do Hondziny? Oczywiscie, grzane manety w cenie polowy 50cc. Targetem tej Hondy sa ludzie zarabiajacy kase powyzej sredniej krajowej w CN, IMO ten pojazd jest bardziej stworzony w celu przecierania sladow dla innych pojazdow Hondy - jak juz mlodziezy dorosnie do posiadania auta. Ciekawe czy wiesz jak japonskie produkty sa postrzegane w CN? Stad pewnie mariaz Wuyang z Honda.
Roznorodnosc jest potrzebna na swiecie, mamy jednak tak odrebne spojrznie na rzeczywistosc, ze sie oddale karmic smoka... Ku chwale Li Keqianga!
@Delirium #25569:
Karol, szanuję cię i postaram się zwracać uwagę na to, jak piszę do ciebie (słowa jednak nie dam, bom słaba istota). ;)
Na noże też nie zamierzam iść, bynajmniej nie z powodu obawy przed banem, a dlatego, że przecież, do jasnej Anielki, zgadzam się z tobą w niemalże wszystkich kwestiach, :D nawet w temacie plastikowych butelek ;) i w temacie eko gramy do tej samej bramki. Jedyna rzecz, którą poddaję w wątpliwość, to nawet nie są te durne pagórki, a ludzka natura, ludzkie słabości i ułomności, które sprawiają, że na ogół szukamy najwygodniejszych dla siebie rozwiązań, takich, aby przypadkiem się nie spocić. W dwudziestym wieku człowiek stał się wygodnym kanapowcem. Ale nawet to nie oznacza, że nie uważam, że nie trzeba spróbować. :) Jasne że trzeba. I warto.
Karol, odnoszę wrażenie, że masz taką "wadę" (która oczywiście wadą nie jest), że bardzo wierzysz w ludzi. Masz też takie fajne, hmmm... informatyczne? podejście do problemów. Wiesz, gdy jest problem, to siada się do kompa, (...)
Dziwne aż, że tak to widzisz. Przecież wszystko o czym tu piszę od tylu stron sprowadza się właśnie do ludzkich nawyków, instynktów i leniwego podejścia.
Cały mój argument przecież opiera się na przekonaniu, że marchewka musi być odpowiednio duża, żeby w odpowiedzi na pytanie „czym jest łatwiej, taniej i bezpieczniej” padło właśnie rower lub jemu pochodną.
Delirka, bez urazy, ale to ja mogę mieć wątpliwości po wszystkich Twoich postach, jak bliska (lub daleka) jest Tobie natura ludzka, jeśli w Twoim przekonaniu takiej marchewki nie ma (?).
A tego, że zdestylowałeś moją osobę do „informatyka” to już nigdy Ci nie wybaczę :P Być może IT jest częścią mojej konstelacji, ale sama bezkontekstowa technologia nigdy nie informuje moich spostrzeżeń. Ja nawet nie potrafię rozmawiać o technologii bez jakiegoś obiektywu. Dla mnie technologia ma sens tylko w szerszym kontekście. Czasem tym kontekstem jest historia, czasem ekonomia, czasem nauki społeczne, czasem filozofia, a czasem polityka.
Destylowałem, jednak w pozytywnym znaczeniu. Na wielu rzeczach nie znam się, opisuję więc to, co widzę. Przemieszczam się dużo (transportem publicznym ;) ) i dużo paCZe. Oczy na ogół nie mylą, ale ciągi przyczynowo-skutkowe i wnioski mogę wyciągać błędne, na co dzień poruszam się bardziej w terytoriach emocjonalnych.
Tym razem nie będę się rozwodził, bo wiem, że na ogół zbyt szybko klepię w klawiaturę. Po prostu przemyślę to wszystko, nawet kilka razy. Wiesz, gdy oczy łzawią od ekranów, może warto nieco zwolnić.
@bodowy #25574:
zapewniam cie ze ludzie jezdzacy normalnymi - 'no name' skuterami, chcieliby jezdzic czyms z dachem i grzanymi manetkami, ale nie maja na to siana. Drutuja skuter i zycie jak tylko moga. Owa Honda jest poza ich sfera zakupow.
Akcesoria do Hondziny? Oczywiscie, grzane manety w cenie polowy 50cc. Targetem tej Hondy sa ludzie zarabiajacy kase powyzej sredniej krajowej w CN, IMO ten pojazd jest bardziej stworzony w celu przecierania sladow dla innych pojazdow Hondy - jak juz mlodziezy dorosnie do posiadania auta. Ciekawe czy wiesz jak japonskie produkty sa postrzegane w CN? Stad pewnie mariaz Wuyang z Honda.
C'mon @bodowy, jakie to ma znaczenie czy coś ma baldachim, ogrzewane manetki i czy można temu dolać benzyny z butelki po coli jak w Chinach aktualnie jeździ ponad 300M e-bike'ów. (A jest to dość współczesny fenomen.) I chyba możemy się tu zgodzić, że średnia cena takiego chińskiego e-bike'a jest bliższa $300+ niż $50?
Po drugie, to przyjrzyj się tej Hondzie :)
A co do aut, to jest jeszcze wodór. Może jednak hybryda?
Linki na szybkiego (oczy ;) ), nie do opracowań, a reklamówki toyoty:
https://www.toyota.pl/porady/silnik-wodorowy-fakty-mity
i
Wodór spalany w silnikach tłokowych to produkcja tlenków azotu, ozonu i innych pierdół. Poza tym było nie było w silnikach tłokowych są oleje, które się również spalają.
Ogniwa paliwowe ze względu na swoją bezwładność potrzebują baterii trakcyjnej lub innego bufora.
No i sprawa ostatnia - magazynowanie wodoru jest bardzo niewdzięcznym zadaniem.
VanHool A330 jeżdżący po Aberdeen woził 35kg wodoru w butlach, a wystarczało to na jakieś 100 mil - w połowie szychty autobusy wracały na „wodorowanie”.
Właśnie sobie pooglądałem ulotkę. Według ulotki zasięg DO 650km (a NIE 650km)?
Czyli faktyczny o połowę mniejszy. No ale może się mylę.
Znalazłeś pojemność zbiornika - gratulacje. Mi się to nie udało.
Zasięg VanHool’a znam. Autobus po mieście zużywa ok 7-8 razy więcej niż osobówka (proszę o korektę, jeśli bredzę). Podziel sobie te 35kg wodoru autobusowego i zobaczysz jaki ci realny zasięg wyjdzie.
Wobec wielu wydarzen Emito bezwstydnie milczy - pomoz innym byc na biezaco z istotnymi wydarzeniami dnia/ tygodnia.