Magggie 14
#18Wczoraj - 20:33
"Nie mam niestety miejsca na samochod ,a tez chetnie bym przyjal bo lubie oryginalne projekty, ale mieszkam w wiezowcu W 2017 roku uratowalem stary autobus przed zlomem ,wtedy jeszcze mialem jakis plac"
O kurła, ale trolling. :D
Z wieżowca w Motherwell? Well, well, well... ;D Zacna klechda, trubadurze. ;D
Trzeba było zabrać autobus ze sobą. ;)
Jak będziesz schodził po schodach z 15 piętra do wspólnego kibla na parterze, to zapukaj do Marka z Wieżowca, zajedzie ci ze dwie rolki papieru. Marek dobry chłopak jest, dzieli się tym, co ma, z Raffaele podzielił się nawet żoną. :P
Jeżeli dasz radę stać w jednym miejscu przez 8h, ale bez spiny czy jakiegoś akordu, 2x w tygodniu, albo nawet raz jak Cie to coś zbawi i przy okazji mieszkasz na tyle blisko, żeby dojechać pod Glasgow, to myślę, że mógłbym spróbować pomóc z pracą , ale wyślij CV. Także, ktoś coś, jakoś to maila mam w profilu. Nie, nie jebie na Fiszerni, albo czort wie gdzie, nie oderwali mnie od wideł na Kaukazie;) jakby ktoś pytał ofkors
''To wymien Maggie kto Ci pomogl, milo by im sie pewnie zrobilo a I userzy by mieli jakis podglad kto naprawde sie przydal a kto tylko klapal dziobem...''
Czajnik,przejdz na inny post.To byc moze sie dowiesz kto pomogl,i jak pomogl.
Chlopcy uzgadniali to na forum.Z tego co pisali to jeden mial dac pol swiniaka,drugi mial zatankowac samochod,DO PELNA,trzeci mial dac £100.
Zaczne od poczatku. Nie chce sie uzalac nad swoim losem ale dzis dokladnie to juz jest "dno,dna". Wraz z zona przyjechalismy do Szkocji 15 lat temu "za chlebem " jak pewnie zdecydowana wiekszosc z nas. Praca i poczatek "nowego zycia"
Piec lat temu przeszedlem nagly dosc trudny atak serca. Tak zwana "zlosliwa wiencowka" ,bezobjawowe ataki. Po prawie rocznej rekonwalescencji powrocilem do pracy. Kolejny atak przeszedlem rok temu. Pol roku pozniej wrocilem do pracy w systemie part time . W Lutym tego roku przeszedlem kolejny atak . Trzy lata temu u mojej zony stwierdzono Stwardnienie rozsiane progresywne.Jest to szybko postepujaca odmiana tej choroby. Nie poddajemy sie i walczymy z tymi "przeciwnosciami losu".
W tej chwili sytuacja jest dramatyczna bo nie starcza nam na nic a mamy jeszcze na utrzymaniu syna. Zyjemy z zasilku zony, ale cieszymy sie ze i to chociaz jest. Do tej pory jakos sobie radzilismy a teraz to juz jest totalne dno. Ja niestety nie kwalikuje sie w chwili obecnej do zadnego zasilku bo tuz przed "pandemia " tutaj ,firma dla ktorej pracowalem zrobila redukcje zatrudnienia i tak znalazlem sie tez na liscie zwolnionych.Wczesniej DWP uznalo ze nie spelniam wymogow do otrzymania zasilku i jestem zdolny do pracy.Moj lekarz twierdzi inaczej ale orzecznik DWP nie dal za wygrana. Stalem sie swego rodzaju "pilka" odbijana miedzy Job Centre a DWP. W miedzyczasie zgubili gdzies dokumenty , co w tutejszych urzedach jest raczej dosc naturalne ,albo gra na zwloke. Wiec tutaj wszystko zawislo w powietrzu przez pandemie i nie ma z kim rozmawiac. Przerobilem juz wszystkie z mozliwych kryzysowych benefitow i nie dostalismy nic bo ciagle czegos brakuje.Rozmawialismy z wieloma urzednikami ktorzy tylko odpowiadali slynne "sorry" Maja tylko ladne ,kolorowe strony internetowe i teksty ,rzeczywistosc jest juz jednak dla nas inna bo wcale nie sa chetni raczej do pomocy a szczegolnie obcokrajowcom. Ja mam o to ogromny zal do tego systemu bo przez lata ciezkiej racy i placenia ciezkich podatkow w momencie choroby zostalismy z niczym. Predzej dostanie cokolwiek narkoman i cpun niz obcokrajowiec ktory cos chociaz wniosl do tego systemu socjalnego i potrzebuje krotkiej pomocy. Sam nigdy nie bylem zwolennikiem korzystania z zasilkow socjalnych bo uwazalem ze jestem w stanie zarobic wlasnymi rekami na rodzine. Tutaj zycie jednak rzucilo mi pare klod pod nogi i juz nie moge tego przeskoczyc.
Zabraklo na podstwowe srodki. Zapozyczylismy sie (splacamy regularnie). Nie mamy juz zdolnosci kredytowej nawet dla "Chwilowek". Znajomi byli dobrzy kiedy sami czegos potrzebowali. Dobrze to poznalem ostatnio. Rodzina juz od dawna sie "wypiela" i najlepiej abys sie nie odzywal. Dawalismy sobie zawsze rade w zyciu ale teraz mamy juz totalne dno. Nie stac nas na zakupy, kombinujemy z dnia na dzien. Trudno sie do tego przyznac ale tak jest. Teraz przeraza mnie brak mozliwosci zaplacenia podstawowych rachunkow ,co kiedys nie bylo zadnym problemem. Negocjowalem i zyskalem troche czasu na zaplate myslalem ze uda mi sie cos zarobic ale nic z tego nie wyszlo i czas sie skonczyl.
Jezeli ktos mialby dobre serce i checi to bede ogomnie wdzieczny za wszelka pomoc. Moge w zamian chetnie pomoc na przyklad w naprawie samochodu Jestem elektrykiem samochodowym.Chociaz bardziej znam sie na ciezarowkach i autobusach Nie moge na razie podjac zadnej wspolpracy z warsztatami chociaz szukam pracy ale zdrowie nie pozwala na systematyczna prace na razie ,a po drugie panujaca pandemi spowolnila wszystko. Moje Cv jest juz chyba we wszystkich agencjach pracy i nikt sie nie odezwal ,a aplikowalem na wszystkie mozliwe stanowiska. Moze ktos ma jakas prace ,naprawa maszyn ,elektryki domowej (znam sie na tym ale nie mam uprawnien) Jestem swego rodzaju zlota raczka. Bede ogromnie wdzieczny za wszelka pomoc i w przeciwienstwie do innych ja licze na zyczliwosc rodakow, kiedys sam pomagalem i chociaz wyszedlem na tym jak wyszedlem to i tak wierze w Polakow. Mieszkam w Motherwell.