Do mnie niektórzy się przestali odzywać jak wyjechałam. Wiadomości po pół roku "sorki bylem/am zajęty" były ponizajace. A kiedy pierwszy raz przyjechałam w odwiedziny do Polski, to nagle te osoby jakoś miały nagle czas i siły , żeby truc gitarę i oczekiwać, że każdemu sztabki złota będę rozdawać.
Wyjazd mi pozwolił zobaczyć kto jest mi przyjacielem a kto wilkiem. Nie żałuję ;)
Parę cennych osób wystarczy do szczęścia
Utrzymywalam i nadal odpowiadam na kazde zaproszenie na kawe,ale zauwazylam ze duzo ludzi sie wykruszylo. Bylam zdziwona i troszke rozczarowana niektorymi. Kontakt byl przerywany bo wiadomo praca rodzina, ale inni jakies ukrute zatargi mieli chyba bo jak to nazwac...
Ci prawdziwi ciagle mnie o ta kawe naganiaja.
Tutaj tez musze przyznac ze czlowiek sie staje taki tubylczy...
praca dom i nie chce sie...
Nas jest czwórka, od ponad 20 lat się trzymamy razem, dwie z nas w pl, dwie w Szkocji. Mimo tego, ze każda z nas prowadzi całkiem inne życie, mamy inne poglądy na wiele spraw to jakoś potrafimy się nawzajem zrozumieć i wesprzeć jak trzeba. Jeżeli chodzi o szkolnych znajomych to jest fejsbukowy kontakt i spotkania raz w roku :)
Utrzymujecie kontakt?