Zrobiłem dziś zapas, bryndzy znaczy, nawet na słowacką kiełbachę się skusiłem, chociaż mięcho jadam od wielkiego dzwona. Na tę chwilę olomoucké tvaružky male (to takie małe, na prawo od knedli) biją wszystko. Zdjęcie historyczne, bo olomoucké tvaružky male już pożarte. :p
Zaraz zaparzę welness čaj Spánok, upokojenie tela a mysle :)
Przy okazji wizyty w sklepie pogadaliśmy z panią ekspedientką po słowiańsku, każde po swojemu. ;)
Fajne, chociaż dostaję mentalnego oczopląsu. Umysł gubi się, bo nie wie, czy słuchać chłopaków, czy czytać napisy w kilku językach, czy może tylko te w inglisz, bo z każdego języka, w którym mówią chłopaki, jednak coś tam się łapie. Wzrok mi lata po ekranie, a głowa próbuje od razu tłumaczyć na polski, to co słyszy, ale wtedy oczy zaczynają śmigać po angielskich napisach. :) Film rozwala mi synchronizację pomiędzy oczami, uszami i "procesorem" znajdującym się gdzieś pomiędzy nimi.
Ja, panie dzieju, chaos w dyńce mam i bez tego. ;)
Jeżeli to, co napisałem, wydaje się niezrozumiałe, wystarczy przypomnieć sobie, jakie procki pochodzą z mojego rocznika:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Intel_8080
"ubogi zestaw trybów adresowania i nieuporządkowana lista rozkazów", ośmiobitowy bufor szyny danych. I nie jest prawdą, że rozumiem aż 72 instrukcje - gdybym rozumiał chociaż ćwierć z nich, nadal byłbym w związku. ;p
Za co lubię:
Głównie za użytkowników:
- komentarze poziom absurdu Kafka+, ale inteligentne (czasem)
- forum dla starych pierduśnic i pierdzieli
- sądzę że, z większością można by sobie pójść na piwo+ i przegadać kilka godzin bez zanudzania;
- czasem się zjawi jakiś świeżak ale zajrzy w kilka tematów, powie sobie „co ja pacze?” i jego wytrzymałość jest wyczerpana
Co kuleje:
wydajność. Ale cóż poradzić, zapewne serwer jest postawiony u Karola w do u na Raspberry i kopie jednocześnie bitcoiny.