Wiele lat temu, jak sie pojawilem w tym magicznym klimacie to jedna z pierwszych praca byla fabryka opakowan, miescila sie w Hillington chyba, jedna z najgorszych prac tutaj, wywalili mnie po dwoch tygodniach zapieprzu bo sie zwolnilem do domu z problemem zdrowotnym.
Zapiernicz na okraglo, przerwy na stojaco, w jednej czesci hali kleili pudelka i pianki, opary z kleju wdychali wszyscy, jeden Polak, takie mega przydupas managera, ciagle gadal kazdemu, ze pracuje ciezko i w koncu dostanie kontrakt, byl tam juz 3 lata z agencjii chyba.
Przypomnialo mi sie apropos kontraktu.
Witam...czy może ktoś cos wie wiecej o tej pracy....pracuje lub pracował...