James Clavell
W moim kanonie książek ulubionych od czasów dzieciństwa znajdowała się pozycja "Król Szczurów" Jamesa Clavella. Wracałem do niej co parę lat, nie bardzo wiedząc co tak mocno mnie do niej przyciąga. Sama akcja książki była mi już świetnie znana, ale tak styl autora, jak i orientalny klimat są nieodmiennie fascynujące. Minęły dziesiątki lat, abym zdecydował się na sięgnięcie po inne tytuły tego autora. Czemu tak się stało, nie wiem, ale wiem, że stało się dobrze, gdyż teraz jestem znacznie lepiej przygotowany do wyciągania smaczków z tych lektur.
Znany zapewne starszym z was z serialu "Shogun" był następny i właściwie od pierwszych kartek pochłonął mnie jak otchłań. Ponad tysiąc stronicowa cegła zajęła mi tylko chwilę. O dobrej książce trzeba z kimś pogadać, więc zacząłem podchody w kierunku Vespy, która została pokarana tą samą przypadłością co ja - odrzuca ją nachalne namawianie, recenzje i wszelkie zabiegi celem zachęcenia ją do czegoś, co nie trafiło do jej rąk naturalną drogą własnych poszukiwań. Udało mi się jednak w końcu po ciężkich bojach i za chwilę kończyła już "Szoguna". W tym czasie ja przeniosłem się z Japonii do Chin i wraz z Dirkiem Struanem tworzyliśmy Hongkong... Kolejne części - "Tai-pan", "Gai-Jin" przechodziły nam z rąk do rąk.
W tej chwili czytam "Noble House" i chyba wiem już co tak bardzo podoba mi się u Clavella. Nie to, że świetnie zna życie, a także śmierć (był w końcu więźniem obozu jenieckiego Changi naprawdę) i dzięki życiowemu doświadczeniu, zmysłowi wnikliwej obserwacji, a przede wszystkim ostremu jak brzytwa intelektowi, potrafi w jednym celnym akapicie opisać chociażby różnicę z jaką przyjmuje starość mężczyzna i kobieta, bez uciekania się do coehlowskiego pustosłowia i tanich mądrości. A takie zręczne formułowanie celnych myśli to dla mnie powód do zazdrości i zgrzytania zębami.
Nie to, że między wierszami wymyślonej opowieści pokazuje historię dalekowschodniej Azji, której to nie uczy zbyt rozlegle nasz system edukacji. W tym również historię najnowszą, wraz z politycznymi i gospodarczymi intrygami, których konsekwencje dzieją się właśnie dzisiaj. Książki, które dzieją się w drugiej połowie XX wieku mogą śmiało konkurować z mistrzami gatunku akcji szpiegowskiej, jak choćby John le Carre czy Tom Clancy.
Nie to nawet, że odkrywa nam bogactwo dalekowschodniej kultury, wraz z jego odmienną filozofią życia, zwyczajami, rytuałami i smaczkami, takimi jak choćby podejście do seksu, którego autor nie skąpi choć ubiera go w orientalne określenia ze wszystkim charakterystycznymi "nefrytowymi wrotami", "momentami chmury i deszczu" czy zabawnym określeniem "poduszkowania". Próba zrozumienia istoty życia i śmierci dla Japończyka, może skończyć się bólem głowy podobnym, jak próba nakazania sobie jego dążenia do perfekcji. Wiem, bo próbowałem przez piętnaście minut. To wszystko fascynuje mnie swą odmiennością i przyznam, że odkąd czytam Clavella nie pijam już herbaty z torebek. ;)
I nawet nie to podoba mi się najbardziej, że tworzy barwne, wielowymiarowe postaci w ilościach hurtowych, które zapełniają świat jego książek fascynującym, orientalnym tłumem, a główni bohaterowie choć wyjątkowi poprzez przymioty swojego intelektu, to pozbawieni są marysuizmu i przez to nie drażnią choć często są obiektem mojej zazdrości. I często trudno jest określić kogo lubimy najbardziej przez tysiąc stron, nie wspominając już o fakcie, że uśmierca swoich bohaterów z łatwością zbliżoną do Georga RR Martina, choć może z nieco mniejszą częstotliwością.
Głównym źródłem mojej fascynacji jest jednak odkrycie, jak nisko jesteśmy postrzegani w oczach naszych azjatyckich braci. Mogłoby się to wydawać małostkowe, ale na tle budowanej przez Clavella we mnie, ignorancie, wiedzy o tym fascynującym świecie, szokuje mnie to odkrycie. I przerażeniem napełnia mnie dzisiaj gospodarczy boom Chin, teraz gdy poznałem czym dla Chińczyka jest biały człowiek. Zupełnie inaczej patrzę już w przymilnie uśmiechnięte oczy lokalnego sprzedawcy w chińskim take-awayu, próbując odgadnąć jakim kwiecistym epitetem określa obsługiwanego właśnie białego diabła i psa, czyli mnie.
Clavell jednak wcale nie nawołuje do kolejnej ksenofobii - ukończył orientalistykę i część życia spędził na Dalekim Wschodzie, posługując się wieloma językami regionu. Opisywał to co kochał i go fascynowało, choć mam wrażenie, że przerażało tak jak i mnie. On uświadamia mi parę rzeczy - że nasze głęboko chowane, prawie w każdym jak sądzę, poczucie wyższości jako przedstawicieli białej kultury, to jedynie punkt widzenia oparty na krótkim fragmencie najnowszej historii. Że ta historia to jedynie krótki epizod w porównaniu do historii liczonej przez Chińczyków, a nasza kultura i zwyczaje wcale nie muszą przetrwać tak długo jak trwają ich własne, i wcale nie muszą być one najlepszą formą, w jakiej ludzki gatunek kroczy w nieznaną przyszłość. Przynajmniej z ich punktu widzenia. I nie, Clavell nie odkrył dla mnie Ameryki, ale jakoś tak szerzej otworzył oczy.
A to wszystko sprawia, że muszę chyba nieco spokornieć. A to stoi w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem, który nakazuje zupełnie odmienne zachowania w związku z tym, co obecnie dzieje się na świecie. Gdy z jednej strony serce nawołuje do miłości bliźniego, a rozum każe ostrzyć patyk. Jakby nie spojrzeć - dupa zawsze z tyłu. Dziękuję panie Clavell - żebyś pan wiedział co to bigos, to byś pan go tyle nie narobił, bo zjeść już go pan z nami nie zjesz! :P
https://en.wikipedia.org/wiki/James...
Kolejność czytania według mnie:
Shogun
Tai-pan
Gai-Jin
Król Szczurów
Noble House
Whirlwind
Ucieczka
Tym którzy sięgną: gratuluję i zazdroszczę, bo takiej zabawy nie będę miał już przy drugim czytaniu. Przede mną jeszcze "Whirlwind" i "Ucieczka". Na szczęście. Wpis sponsorował wolny piątek i praca nad sobą. :P
...świetnie opisałeś swoją fascynacje autorem i jego książkami...do tego stopnia, że bardzo mnie zachęciłeś do zdobycia powyższych tytułów... ;]
(p.s. ...bez względu na to jak długo będą czekały na swoją kolej...
...zawiesiłem się jakiś czas temu na ostatniej części pewnej "niezamierzonej trylogii"...i jakoś do dziś nie udało mi się odwiesić... + całkiem spora "sterta książek", cierpliwie czekająca na swoją kolej...)
...jeszcze raz dzięki i podrawiam! ;]
Co ostatnio ciekawego przeczytaliście? Mam tutaj na myśli książki, a nie artykuły w internecie :)