Profesor Henry multimedialna uslaga z CD na computer. Rozne poziomy. Jesi nie bedziesz cwiczyc a o to golwnie chodzi i odwaznie na ulicy probowac a to o czas rozmowa a to zakupy itp. to zaden nauczyciel nie pomoze. Wszystko jest w Tobie i ile sie uczysz. I nie mysl po polsku i potem po angielsku. Sekret tkwi w tym ze jak nauczysz sie mase slowek to w pewnym momencie myslisz po angielsku od razu.
duolingo.com na początek żeby opanować podstawy. W razie problemów z czytaniem i trudniejszymi słówkami - ling.pl - chyba jeden z lepszych słowników jakie znam.
A jako, że nic nie zastąpi kontaktu z żywym językiem - wychodź z domu i rozmawiaj z ludźmi. Uczący się angielskiego w innych krajach nie mają tego luksusu. To co, że będziesz robić błędy i się plątać na początku? Tubylcy kiedy widzą, że ktoś się stara, zawsze pomagają a to mówiąc wolniej, a to powtarzając czego nie rozumiesz wyraźniej lub tłumacząc z użyciem innych słów.
Zamiast ściągać filmy z netu zainwestuj parę funtów w Netflixa, znajdź sobie jakiś serial, który Cię wciągnie i oglądaj go w wersji z napisami. Ale z napisami angielskimi. Nawet się nie zorientujesz kiedy zaczniesz rozumieć podstawowe i najczęściej używane zwroty i słowa. A już naprawdę czegoś kompletnie nie zrozumiesz to pauza, ling.pl i wszystko się wyjaśni w 5 sekund.
A jak nie chcesz sie wiązać z Netflixem to idź do najbliższego CEX'a albo odwiedź ich stronę i kup parę interesujących filmów na DVD za 50 pensów. I tu też podkreślam wagę tego samego tricku - musi być to coś co Cię zainteresuje i do czego będziesz chętnie wracać.
Jezu, aż mi się słabo zrobiło od tej chęci pomocy ale mam raz na jakiś czas takie napady. A teraz laska, dupa w troki i bierz się do roboty zamiast szukać na siłę dziwnych rozwiązań. Bo jak się sama nie nauczysz, to żaden belfer magicznie Ci języka nie wpoi.
Fak, idę na browara.
Przede wszystkim, "native speaker" tłumaczy gramatykę angielską jedynie po angielsku. I to nie jest dla wszystkich, tylko dla dość zaawansowanych.
Poza tym, sam fakt że ktoś jest "native speakerem" to jeszcze nic nie znaczy, bo nawet oni nie zawsze mówią poprawnie i gramatycznie.
Brytyjczycy którzy uprawiają przeróżne zawody u siebie w kraju i jeżdżą do innych krajów i nauczają tam swojego języka, nie zawsze mają pojęcie jak ten język jest skonstruowany... To tak jakby poprosić przeciętnego Polaka, nawet wykształconego na poziomie akademickim, aby ci wytłumaczył polską gramatykę, to on/ona zupełnie nie będzie wiedział(a) jak to zrobić...
A najlepszym przykładem tego na jakim poziomie są "native speakerzy" jest to, że jak robiłem swoje kwalifikacje nauczycielskie do nauczania angielskiego jako drugiego języka na brytyjskich uczelniach, to w mojej grupie (jak też w innych grupach) większość nawet nie znała nazw czasów angielskich i nawet nie zdawała sobie sprawy ile ich jest w ich ojczystym języku. A nasza lektorka (przygotowująca nauczycieli do zawodu) często podczas wykładu pytała mnie jak się pisze dane słowo...
To jest tylko mały ułamek tego jacy naprawdę są "native speakerzy".
Ale wielu Polaków na to idzie (mimo że wkrótce potem rezygnują) bo jest taka "fama".
Ja przede wszystkim koncentruję się na nauczaniu komunikacji. Owszem, można się komunikować znając słówka, ale to jeszcze nie oznacza że się potrafi poprawnie budować zdania. Jak ktoś powie "ja iść" czy ja "jechać", to pewnie też będzie w jakimś stopniu zrozumiany. I jak ktoś ma nawet bardzo ubogie słownictwo, to za pomocą rąk i gestów też się dogada... I niektórzy mogliby powiedzieć "to po co się w ogóle uczyć innych języków?"
Oczywiście istnieje wiele osób, które mają dość bogate słownictwo (którego się mechanicznie nauczyli np. przez wkuwanie słówek) i mówią dość płynnie ale jakość tego języka pozostawia wiele do życzenia i czasem może wzbudzać politowanie.
Aby mieś przykład tego jak wygląda nieprofesjonalne tłumaczenie, wystarczy sobie wrzucić jakiś tekst do "Google Translate" i zobaczyć jak taki tłumacz internetowy tłumaczy. Choć trzeba przyznać, że te tłumaczenia z GT są czasem do przyjęcia, bo przynajmniej wiadomo o co w takim tekście chodzi.
I jeśli chodzi o dzieci przyswajające naturalnie język który słyszą, to one przyswajają taki język jaki słyszą. Jeśli rodzice używają np. wulgarnego języka to ich dzieci właśnie taki język sobie przyswoją. Podobnie jest z regionalizmami i gwarami.
Nie tylko to, czy umiemy się dogadać, ale również to, jak mówimy ma znaczenie. Typowy przykładem są reakcje na osoby mówiące gwarą śląską w innych częściach Polski (śmiechy, kpiny, itp.). To chyba wielu z nas zna...
Ten native speaker to nauczyciel z collegu z tego co wiem nie przecietny czlowiek z ulicy. Ja osobiscie i tak wole native speaker ktory na calym swiecie lepiej zarabia i jest doceniany niz lamany angielski polaka... jesli chodzi o nauke konwersacji itp. Od nauki czasu i gramatyki sa podreczniki...
Sama nie potrzebuje ale chcialam pomoc... nie zgadzam sie z opiniami powyzej... ktos ma jakies kompleksy ....
Nauczyciele na college'ach też są różni.
Na jednym z nich, w którym pracowałem, jedna z nauczycielek była Szkotką która w wieku 40-paru lat przeniosła się do Anglii i mówiła z bardzo silnym szkockim akcentem. Inna Rosjanką, która miała tak silny akcent rosyjski że jak mówiła to się zastanawiałem czy mówi po angielsku czy po rosyjsku.
A poza tym jest wiele nauczycieli Azjatów, którzy, choć się urodzili w UK, to i tak mówią z silnym akcentem pakistańskim bo ich rodzice mówili takim językiem.
Dużo zależy od tego co komu odpowiada. Scottish English, Russian English, Pakistani English, czy może jeszcze jakieś inne wersje. Można się również uczyć dialektów angielskich. Do wyboru do koloru. Tylko nie wiem czy cockney'a gdzieś uczą... :)
#16
native speaker ktory na calym swiecie lepiej zarabia
Dla niektórych to, ile jakiś nauczyciel zarabia na świecie jest najistotniejszym atutem... Dobre!!!
Jak niektórzy Anglicy pytają na forach o możliwości pracy w charakterze nauczyciela angielskiego zagranicą, nie mając kwalifikacji ani doświadczenia, to często dostają rady typu: "Aby odnieść sukces w uczeniu angielskiego potrzebujesz dwóch rzeczy. I są to: osobowość i pewność siebie. Jeśli nie masz dyplomu/certyfikatu to się nie martw. Wszystko przyjdzie samo wraz z doświadczeniem".
Nie wiem skąd taka pewność że Polak, choćby nie wiem ile czasu mieszkał w UK i pracował tu ucząc angielskiego, zawsze będzie mówił łamanym angielskim...
Być może to już taka polska cecha narodowa, takie przeświadczenie że lepiej się uczyć z byle obcokrajowcem niż z Polakiem.
Nawet jak ktoś poszukuje nauczyciela z dojazdem do domu, to za wszelką cenę trzeba go przekonać żeby załatwił sobie kurs na college'u..... A już w ostateczności, Anglika, choćby nawet mówił jakimś specyficznym dialektem lokalnym.
#16
Ja osobiscie i tak wole native speaker ktory na calym swiecie lepiej zarabia...
Dobrze to wiedzieć! :) Dzięki za podpowiedź!
Teraz jak będę odsyłał do Polaków swoich angielskich znajomych którzy uczą, to będę pamiętał aby im doradzać aby podwyższyli im stawkę godzinową, bo oni lubią tych którzy biorą niezłą kasę.
#6
A czy jest tu osoba z glasgow ktora uczy angielskiego indywidualnie?
Chodzi o Polaka/Polkę który/-a uczy angielskiego indywidualnie?
Bo jeśli tak, to trzeba z tym bardzo uważać, bo można zostać wyśmianym przez polską społeczność na Wyspach! Bycie nauczanym przez Polaka nie jest cool! Z tej racji, że tylko "native speakerzy" są rozchwytywani i w dobrej cenie.
Jeśli natomiast chodzi o native speakera, to chyba lepiej poszukać na portalach anglojęzycznych na które zaglądają Brytyjczycy. Bo Emito raczej nie jest przez nich masowo oblegane.
Szukam nauczyciela angielskiego z dojazdem do domu (motherwell)