w listopadzie lecialem tanimi liniami do Dubaju. Siedze se w samolocie, samolot juz kołuje na pas startowy. nagle patrze na awaryjne dzrzwi (te na srodku nad skrzydlem) sa uchylone na 2 cm. dzwonie po obsluge. przychodzi stewardesa i mowie jej o tych dzrzwiach. a ona mi ze wszystko ok i nic sie nie stanie mozemy leciec. ja jej na to ze nie lece bo drzwi sa uchylone, a ona swoje i se poszla. ja wkurwiony tym bardziej ze w samolocie prawie 200 ludzi. napierdalam na ten dzwonek. wszyscy na mnie i what's up pal? pokazuje na drzwi. wszyscy za dzwonki i napierdalaja. (do dzisiaj mi w głowie ten dzwiek dzwoni) wtedy samolot stanal i kapitan wyszedl. wszyscy mu o tych drzwiach, normalnie jak na amerykanskim filmie. ten do ludzi spoko zaraz bedzie obsluga i je zamknie z zewnatrz. przyjezdzaja 3 kolesi z drabina wchodza na skrzydlo i probuja zamknac te drzwi. kurna czas leci pas zablokowany a oni nie moga tych drzwi zamknac. wtedy odzywa sie stewardesa czy ktos z pasazerow by im pomogł. mysle se ok, ja pojde. weszłem na to skrzydlo i zamknelismy te drzwi. wracam do samolotu a tam witaja mnie oklaski. stewardesa mowi ze darmowy obiad dostane i wouczer na przelot na swieta w dowolnym kierunku. mysle se super. wracam na swoje miejsce a tam se spi jakis gosc chyba juz najebany. budze go a on cos mamrocze po polsku. orzesz ty ch..ju. znow wola pania a ta mnie przeprasza ze nie ma miejsc i proponuje mi usiac na tym rozkladanym taborecie kolo toalety. masakra tak sie odwdzieczyli. nie polecam.
A najgorzej, ze w tanich liniach nie ma spadochronów tylko jakieś dmuchane pomarańczowe kamizelki, zamiast tego - wątpię, że da się w nich wylądować skacząc z 8000 metrów - też nie polecam ;P
w listopadzie lecialem tanimi liniami do Dubaju. Siedze se w samolocie, samolot juz kołuje na pas startowy. nagle patrze na awaryjne dzrzwi (te na srodku nad skrzydlem) sa uchylone na 2 cm. dzwonie po obsluge. przychodzi stewardesa i mowie jej o tych dzrzwiach. a ona mi ze wszystko ok i nic sie nie stanie mozemy leciec. ja jej na to ze nie lece bo drzwi sa uchylone, a ona swoje i se poszla. ja wkurwiony tym bardziej ze w samolocie prawie 200 ludzi. napierdalam na ten dzwonek. wszyscy na mnie i what's up pal? pokazuje na drzwi. wszyscy za dzwonki i napierdalaja. (do dzisiaj mi w głowie ten dzwiek dzwoni) wtedy samolot stanal i kapitan wyszedl. wszyscy mu o tych drzwiach, normalnie jak na amerykanskim filmie. ten do ludzi spoko zaraz bedzie obsluga i je zamknie z zewnatrz. przyjezdzaja 3 kolesi z drabina wchodza na skrzydlo i probuja zamknac te drzwi. kurna czas leci pas zablokowany a oni nie moga tych drzwi zamknac. wtedy odzywa sie stewardesa czy ktos z pasazerow by im pomogł. mysle se ok, ja pojde. weszłem na to skrzydlo i zamknelismy te drzwi. wracam do samolotu a tam witaja mnie oklaski. stewardesa mowi ze darmowy obiad dostane i wouczer na przelot na swieta w dowolnym kierunku. mysle se super. wracam na swoje miejsce a tam se spi jakis gosc chyba juz najebany. budze go a on cos mamrocze po polsku. orzesz ty ch..ju. znow wola pania a ta mnie przeprasza ze nie ma miejsc i proponuje mi usiac na tym rozkladanym taborecie kolo toalety. masakra tak sie odwdzieczyli. nie polecam.