myślałem że ten temat powstał na bazie dyskusji w wątku PC World - przekręty :)
Tam chłopaki pokazali mentalność handlowca - wszystko jedno co i jak, ma się sprzedawać.
A moralność? Handlowcy mają do niej specyficzne podejście. Zresztą z punktu widzenia religii katolickiej XXI wieku, masowa produkcja i sprzedaż takich pomników to nic złego.
wszystko jedno co i jak, ma się sprzedawać.
otoz to, sprzedwca, sektor handlowy zyje z roznicy w cenie pomiedzy towarem zakupionym a towarem sprzedanym, nie widze tutaj zadnych glebszych filozofii, kazdy sprzedawca ma rodzine na utrzymaniu.
Co do handlu swietosciami, jest kilent, jest towar. Tak jest od wiekow ;)
Dowcip przedwojenny.
Pan Kowalski wchodzi, jak co rano, do sklepiku z gazetami, prowadzonego przez pana Rozenkranca i tam widzi 'Rycerza NIepokalanej' - gazetke ultrakalicka. I pyta sklepikarza:
- Panie Rozenkranc, dlaczego pan sprzedaje ta antysemicka szmate?
A sklepikarz na to:
- Panie Kowalski, jesli ja z jednej sprzedanej sztuki tej gazety mam 10 groszy zarobku, to ona nie jest juz taka bardzo antysemicka...
przypomnial mi sie sklep "Dewocjonalia"
lata 80-te
Katowice
zawsze pelen klientow...
w sumie wtedy podatek liczyli tak:
obrot razy 20% (marza ustawowa) i z tego (tak,tak) 80%...
plus domiar za ukrywanie prawdziwego obrotu (zawsze sie dopatrzyli)
biznes krecil sie wtedy, kreci dalej i bedzie krecil
a co do moralnosci, to zadzwoncie do pewnej Drukarni Archidiecezjalnej i zapytajcie czy wydrukuja wam np "Wspomnienia emigranckiej dziwki"
drogo, ale wydrukuja
tylko trzeba rozpoczac rozmowe od "szczesc boze", bo tam "siostrzyczki" robia za obsluge klienta
7, ot chociaż raz dobrze powiedział. :)
Arek, tak daleko bym się nie posunął. Myślę, że da się handlować uczciwie. Czy to opłacalne, to inna bajka.
Chodziło mi o pewien dysonans, świetnie wyrażony w dowcipie zamieszczonym przez Mirka.
Dodatkowo, dowcip pokazuje racjonalizację hipokryzji. Świetny dowcip. :)
Najsamwprzód "źródło natchnienia":
http://www.newsweek.pl/artykuly/sek...
Czytając powyższy artykuł najszła mnie myśl takowa:
czy jest rzeczą moralną "zbijać kasę" na świętości - jakiejkolwiek - ale w tym przypadku, na "naszym papieżu"?
(No, chyba, że zarobek wyślemy do Watykanu, albo w najgorszym wypadku do RM...)