italianovero
#150 | Dziś - 17:37
Blisko 60 tysięcy osób weźmie udział w sobotnich rekolekcjach na Stadionie Narodowym. Diecezja Warszawsko-Praska - organizator tego modlitewnego spotkania - podkreśla, że to wydarzenie religijne
________________________________________
Buahahahahahaha :D Jakie? Co wspólnego z religią ma ta kanalia Hoser? :D
Wrzucę se, może ktoś mi odpowie, czy mam się śmiać, czy płakać. ;)
_________________________________________________________________
W sieci prawa
Prokuratura i Sąd w Gorzowie Wielkopolskim skazały za kłusownictwo na karę wiezienia mężczyznę, który złowił we własnym stawie dziewięć rybek o łącznej wartości 9 złotych.
Uwielbiam Misia - widziałem go kilkadziesiąt razy. Wczoraj jednak mój ulubiony film został zdetronizowany przez trzy i pół minutowy fragment wieczornych Faktów TVN, które podały informację, jakiej nie wymyśliłby nawet Stanisław Bareja.
Pan Henryk, właściciel kawałka ziemi w Boguszyńcu koło Gorzowa Wielkopolskiego, na której znajduje się niewielki stawek postanowił przy pomocy sieci wyłowić z niego znajdujące się w nim ryby. Miał pecha: stawek widać z drogi, którą - gdy oddawał się rybołówstwu - jechała miejscowa Policja. Funkcjonariusze czujni na wszelkie oznaki łamania prawa zatrzymali Pana Henryka pod zarzutem kłusownictwa we własnym stawie. Tłumaczenie, że staw jest jednak jego na nic się zdało. Błyskawiczne policyjne dochodzenie wykazało bowiem, że staw może i jest Pana Henryka, ale rybki już niekoniecznie, bo są elementem napływowym. Niedawno pobliska Warta zalała okolicę. Gdy woda opadła w stawie zostały rybki, które na co dzień - zgodnie z wiedzą organów sprawiedliwości - pływały w rzece. Polskie prawo w tej kwestii jest jednoznaczne: wyróżnia najogólniej rzecz ujmując wody stojące i płynące. W pierwszych pozwala łowić, w drugich nie. Prokurator Prokuratury Okręgowej w Gorzowie uznał, że stojąca woda w stawie Pana Henryka pierwotnie była płynącą i stąd musiały pojawić się w niej ryby z oddalonej o kilkaset metrów rzeki. Wyliczył wartość połowu na dziewięć złotych i pięć groszy po czym czyn uznał za szkodliwy społecznie.
Miejscowy Sąd przychylił się do opinii prokuratora i uznając winę Pana Henryka skazał go na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu z jednoczesnym obowiązkiem prac społecznych. Prokurator jednak nie zgodził się z zawieszeniem wyroku i złożył sprzeciw wobec wyroku sądu. Sąd drugiej instancji - ostatecznie w sumie na piątym posiedzeniu - uznał, że płynąca woda w stawie była faktycznie stojącą i uniewinnił Pana Henryka. Ten - rozumiem go absolutnie - zapowiedział ubieganie się o odszkodowanie za całą historię.
Oka w sieci prawa są trójkątne, bo złożone z elementów policyjnych, prokuratorskich i sądowych. Już wiem dlaczego Temida jest ślepa. Jest córką Misia. A jak powszechnie wiadomo temu Misiu odpadło oko. A temu w Gorzowie dwa. I jeszcze to coś co bywa między nimi. Bynajmniej nie nos."
http://artursikorski.natemat.pl/665...
___________________________________________________________________