Do góry

Historia pewnego wykladu czyli problem z Bogiem

Temat zamknięty
Arthur
277
Arthur 277
11.01.2012, 20:53

- Pozwólcie, że wyjaśnię wam problem jaki nauka ma z religią.Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionymstudentami zadaje pytanie jednemu z nich:- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?- Tak, panie profesorze.- Czyli wierzysz w Boga.- Oczywiście.- Czy Bóg jest dobry?- Naturalnie, że jest dobry.- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?- Tak.- A Ty - jesteś dobry czy zły?- Według Biblii jestem zły.Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości - Ach tak, Biblia!- A po chwili zastanowienia dodaje:- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą icierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności.Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?- Oczywiście, panie profesorze.- Więc jesteś dobry...!- Myślę, że nie można tego tak ująć.- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebieosobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas bytak zrobiła. Ale Bóg nie.Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej - Nie pomaga, prawda? Mójbrat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się doJezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz miodpowiedzieć na to pytanie?Student nadal milczy, więc profesor dodaje - Nie potrafisz udzielićodpowiedzi, prawda? - aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesorsięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?- No tak... jest dobry.- A czy szatan jest dobry?Bez chwili wahania student odpowiada - Nie.- A od kogo pochodzi szatan?Student aż drgnął:- Od Boga.- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mijeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?- Istnieje panie profesorze ...- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzyłWszechświat, prawda?- Prawda.- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bógstworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie zregułami logiki także i Bóg jest zły.Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Tewszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nasświece?Student drżącym głosem odpowiada - Występują.- A kto je stworzył?W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie - Kto je stworzył?- wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna sięrozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - Czy wierzysz wJezusa Chrystusa synu?Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:- Tak panie profesorze, wierzę.Starszy człowiek zwraca się do studenta:- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do ocenyotaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?- Nie panie profesorze.- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czymoże wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt zJezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?- Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.- I nadal w Niego wierzysz?- Tak.- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia,nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu naukanapotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?- Tak.- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?- Tak, synu, zimno również istnieje.- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, megaciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lubteż brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwaćzimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopniCelsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - niepotrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jakzimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje dotemperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają siębadaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutnejest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jestjedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimymierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepłojest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jegobrakiem.W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktośupuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jakciemność?- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nieciemnością?- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jestbrakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło,jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, niema wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnietakie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nieistnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszczeciemniejszą, czyż nie?Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada siędobry semestr.- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiegorozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągniętywniosek jest również fałszywy.Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśniastudent - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobryBóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemypoddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnićnawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektrycznościi magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tychzjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy oignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko.Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A terazpanie profesorze proszę mi odpowiedzieć - czy naucza pan studentów,którzy pochodzą od małp?- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to takwłaśnie jest.- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobiesprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobrysemestr, naprawdę.- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych inie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie,to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją,nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan wtakim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moimpoprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - studentrozgląda się po sali - Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg panaprofesora?Audytorium wybucha śmiechem.- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czywąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie znaukowa metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, możnapowiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panieprofesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufaćpańskim wykładom, profesorze?W sala zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi zniedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwaćwieczność profesor wydusza z siebie:- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowiniezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszęmi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi - Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniuczłowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocyobecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.Na to student odpowiada:- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jakozjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jakciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dlaokreślenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, którejest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem brakuświatła.Profesor osunął się bezwładnie na krzesło. PS.Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkęzatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.

Agatek
680
Agatek 680
#112.01.2012, 14:05

A teraz kontekst:

I believe in Spinoza's God who reveals himself in the orderly harmony of what exists, not in a God who concerns himself with the fates and actions of human beings. (Albert Einstein)

Wierze w Boga Spinozy, ktory ujawnia sie w ladzie i harmonii tego co istnieje, a nie w Boga, ktory troszczy sie o losy i dzialania istnien ludzkich.

Onieznajomy
5 641
Onieznajomy 5 641
#212.01.2012, 15:39

Gratuluje Artur, wspanialy tekst.
Dodam tylko od siebie ze bardzo mnie zasyanawia Newton, ktory mysle ze byl umyslem wybitnym, jesli nawet nie najwybitniejszym. Po wielu sukcesach w nauce, oddal sie calkowicie "szukaniu" Boga. Taki niesamowicie analityczny umysl idzie w kierunku gdzie trodno o jakakolwiek analize oparta na faktach. Zecz niezwykle ciekawa.

Arthur
277
Arthur 277
#312.01.2012, 23:53

Przepraszam, ze tekst ten po skopiowaniu tak sie "posklejal" (brak akapitow).
Co do naukowcow i ich stosunku do Boga to zerknijacie moze na to zestawienie:
http://demotywatory.pl/3640477/Wiec...

Profil nieaktywny
kibel
#413.01.2012, 00:11

Albert Einstein
fizyk, jeden z najwybitniejszych uczonych w historii nauki: 1921 nagroda Nobla w dziedzinie fizyki
"Jesteśmy w sytuacji małego dziecka wchodzącego do olbrzymiej biblioteki wypełnionej książkami w wielu językach. Dziecko wie, iż ktoś musiał napisać te książki. Ale nie wie jak. Nie rozumie ono języków, w których książki te zostały napisane. Dziecko niewyraźnie dostrzega tajemniczy porządek w układzie ksiąg, ale nie wie co to jest. Taki, wydaje mi się, jest stosunek nawet najbardziej inteligentnej istoty ludzkiej do Boga."

Profil nieaktywny
kibel
#513.01.2012, 00:11

"Moja religia polega na pokornym podziwie tego nieograniczonego wyższego ducha, który objawia się w drobnych szczegółach jakie jesteśmy w stanie dostrzec naszymi wątłymi i słabymi umysłami. To głęboko emocjonalne przekonanie o obecności wyższej rozumnej mocy, która jest objawiona w niepojętym wszechświecie, kształtuje moje wyobrażenie Boga."

Alice Calaprice "The Quotable Einstein" (Princeton University Press: Princeton, New Jersey, 1996)

Profil nieaktywny
kibel
#613.01.2012, 00:12

Stephen William Hawking
astrofizyk teoretyczny i kosmolog, jeden z najznakomitszych współcześnie żyjących uczonych zwany Einsteinem naszych czasów
"Przeciwności, które musiałyby zostać pokonane, aby wszechświat taki jak nasz mógł wyłonić się z czegoś takiego jak Wielki Wybuch są niesamowicie olbrzymie. Uważam, że kiedykolwiek zaczynamy omawiać początki wszechświata dochodzimy do czysto religijnych wniosków."

Kitty Ferguson, "Stephen Hawking: Quest for a Theory of Everything" (1991), str. 93

Arthur
277
Arthur 277
#713.01.2012, 14:36

Znalazlem na stronie Guardiana, znanej brytyjskiej lewicujacej gazety, dosc stary artykul Roya Hattersleya (z 2005 r.). Mysle, ze warto tu przytoczyc co napisal, jeden z wybinych ateistow tego kraju, bardzo znany polityk Partii Pracy, parlamenatrzysta przez 8 kadencji! Ponad 30 lat w parlamencie. Byl poprzednikiem Tony'ego Blaira. Obecnie pisze dla Guardiana. To tak tytulem wyjasnienia kim jest autor ponizszego artykulu :)

Faith does breed charity

We atheists have to accept that most believers are better human beings

Hurricane Katrina did not stay on the front pages for long. Yesterday's Red Cross appeal for an extra 40,000 volunteer workers was virtually ignored.
The disaster will return to the headlines when one sort of newspaper reports a particularly gruesome discovery or another finds additional evidence of President Bush's negligence. But month after month of unremitting suffering is not news. Nor is the monotonous performance of the unpleasant tasks that relieve the pain and anguish of the old, the sick and the homeless - the tasks in which the Salvation Army specialise.

The Salvation Army has been given a special status as provider-in-chief of American disaster relief. But its work is being augmented by all sorts of other groups. Almost all of them have a religious origin and character.

Notable by their absence are teams from rationalist societies, free thinkers' clubs and atheists' associations - the sort of people who not only scoff at religion's intellectual absurdity but also regard it as a positive force for evil.

The arguments against religion are well known and persuasive. Faith schools, as they are now called, have left sectarian scars on Northern Ireland. Stem-cell research is forbidden because an imaginary God - who is not enough of a philosopher to realise that the ingenuity of a scientist is just as natural as the instinct of Rousseau's noble savage - condemns what he does not understand and the churches that follow his teaching forbid their members to pursue cures for lethal diseases.

Yet men and women who believe that the Pope is the devil incarnate, or (conversely) regard his ex cathedra pronouncements as holy writ, are the people most likely to take the risks and make the sacrifices involved in helping others. Last week a middle-ranking officer of the Salvation Army, who gave up a well-paid job to devote his life to the poor, attempted to convince me that homosexuality is a mortal sin.

Late at night, on the streets of one of our great cities, that man offers friendship as well as help to the most degraded and (to those of a censorious turn of mind) degenerate human beings who exist just outside the boundaries of our society. And he does what he believes to be his Christian duty without the slightest suggestion of disapproval. Yet, for much of his time, he is meeting needs that result from conduct he regards as intrinsically wicked.

Civilised people do not believe that drug addiction and male prostitution offend against divine ordinance. But those who do are the men and women most willing to change the fetid bandages, replace the sodden sleeping bags and - probably most difficult of all - argue, without a trace of impatience, that the time has come for some serious medical treatment. Good works, John Wesley insisted, are no guarantee of a place in heaven. But they are most likely to be performed by people who believe that heaven exists.

The correlation is so clear that it is impossible to doubt that faith and charity go hand in hand. The close relationship may have something to do with the belief that we are all God's children, or it may be the result of a primitive conviction that, although helping others is no guarantee of salvation, it is prudent to be recorded in a book of gold, like James Leigh Hunt's Abu Ben Adam, as "one who loves his fellow men". Whatever the reason, believers answer the call, and not just the Salvation Army. When I was a local councillor, the Little Sisters of the Poor - right at the other end of the theological spectrum - did the weekly washing for women in back-to-back houses who were too ill to scrub for themselves.

It ought to be possible to live a Christian life without being a Christian or, better still, to take Christianity à la carte. The Bible is so full of contradictions that we can accept or reject its moral advice according to taste. Yet men and women who, like me, cannot accept the mysteries and the miracles do not go out with the Salvation Army at night.

The only possible conclusion is that faith comes with a packet of moral imperatives that, while they do not condition the attitude of all believers, influence enough of them to make them morally superior to atheists like me. The truth may make us free. But it has not made us as admirable as the average captain in the Salvation Army.

TuneUp
70 455
TuneUp 70 455
#813.01.2012, 15:02

znów was męczy bzdurna idea istnienia boga, lub jeszcze bardziej bezsensowna idea boga biblijnego?

Sand
44
Sand 44
#913.01.2012, 15:31

Tomasz, a zrozumialeś przynajmniej o co chodzi w tym artykule? Znowu musisz coś napisać, byle napisać? Wziąłbyś się za coś pożyteczniejszego, niż przesiadywanie na emito i nabijanie licznika. Weź dzieciaki na spacer, pomóż Magdzie w kuchni, albo lepiej wyjedź już do N. Zelandii, bo smęcisz jak potłuczony.

TuneUp
70 455
TuneUp 70 455
#1013.01.2012, 16:47

buhahaha
na tym portalu napisałem tyle o absurdzie religii że możnaby z tego niezłą książkę sklecić :)
chcesz to poszukaj, poczytaj, może ci klapki spadną :)

TuneUp
70 455
TuneUp 70 455
#1113.01.2012, 16:49

żenująco niski atak personalny... chyba wiem kim jesteś :)

Pulkownik
Aberdeen
7 807 62
Pulkownik Aberdeen 7 807 62
#1203.02.2012, 09:32

tomek, religia, a bog, to 2 rozne rzeczy
mozna byc osoba niezwykle uduchowiana, miec codzienny kontakt z bogiem, a jednoczesnie nie byc wyznawca zadnej religii,
niestety w naszym pojeciu (szczegolnie w ujeciu polsko-radiomaryjnym) te 2 rzeczy sa tozsame, wynika z tego np ze jakakolwiek krytyka kosciola katolickiego jest utozsamiana z atakiem na boga, co jest absurdem

TuneUp
70 455
TuneUp 70 455
#1303.02.2012, 12:15

jeśli wierzysz w to że masz kontakt z bogiem, jesteś wyznawcą religii (albo wariatem;)... może i swojej własnej, mającej jednego wyznawcę, ale to nie zmienia niczego.
co do znaku równości pomiędzy atakiem na KK i boga to pełna zgoda, to absurd, ale nie dla wypranych w kościołach owieczek o skutecznie zaklajstrowanych mózgach

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1403.02.2012, 12:25

Nie chce mi sie czytać tego całego artykułu ale temat przyciągnął mojąuwagę i jedyne co chce powiedziec to to,ze nie MY mamy problemy z Bogiem tylko Bóg ma problemy z nami .

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1503.02.2012, 12:37
elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#1603.02.2012, 12:39

Kiedyś przylazło dziecko we mgle i powiedziało, że dowodem na istnienie bóga jest biblia.
Długo czyściłem monitor.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1703.02.2012, 12:42

Popieram ,ale Biblia jest jednym z wielu dowodów na istnienie Boga .

elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#1803.02.2012, 12:43

Masz trociny w głowie gwiazdka77.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1903.02.2012, 12:44

elastycznyjasio
Ty nawet trocin nie masz heheh

elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#2003.02.2012, 12:45

Przynajmniej nie mam niewidzialnych przyjaciół i znam definicję słowa "ironia", durna babo.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2103.02.2012, 12:46

odpal lepiej motór i wyp...

Profil nieaktywny
srup
#2203.02.2012, 12:47

dowodem na istnienie sily wyzszej jestescie Wy

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2303.02.2012, 12:48

chociażby .

elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#2403.02.2012, 12:50

To wersja dla tych, którzy mają potrzebę posiadania niewidzialnych przyjaciół.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2503.02.2012, 12:50

lepszy niewidzialny niz zaden .

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2603.02.2012, 12:51

Mi z tarota wyszło, że prawdziwą religią jest Islam, i wszystko się zgadza, bo Koran jest dowodem na istnienie Allaha, a karty tarota nigdy nie kłamią :).

elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#2703.02.2012, 12:52

gwiazdka, durna babo, nie mów mi co mam robić.

Profil nieaktywny
srup
#2803.02.2012, 12:53

pajakow jest kilkadziesiat tysiecy i kazdy ma swoja wizje oplatania

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2903.02.2012, 12:54

elastycznystefan
Głupi jesteś to trzeba ci mówic :)

elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#3003.02.2012, 12:55

Póki co, Ty robisz z siebie kretynkę po raz kolejny.
Pozdrawiam,
Juzef.

Katalog firm