Do góry

Rusyfikacja Polskiej szkoły.

Temat zamknięty
Profil nieaktywny
Admin grupy
Yamato
15.06.2012, 11:49

Mińsk odporny na naciski
Nasz Dziennik

Naciski dyplomatyczne w sprawie odstąpienia od zamiaru rusyfikacji polskiej szkoły w Grodnie nie robią wrażenia na białoruskich władzach

Takie wnioski można wyciągnąć z wczorajszego zamkniętego posiedzenia sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Posłowie wysłuchali wczoraj informacji Janusza Ciska, wiceministra spraw zagranicznych, na temat sytuacji polskiej szkoły w Grodnie zagrożonej rusyfikacją. Władze białoruskie zamierzają wprowadzić do niej dwie klasy z rosyjskim językiem nauczania. Zdaniem Polaków z Grodna, to pierwszy krok, by zmienić dotychczasowy charakter tej placówki, wybudowanej z polskich środków finansowych.

Uczestnikami zamkniętego posiedzenia komisji byli goście z Białorusi: Mieczysław Jaśkiewicz, wiceprezes Związku Polaków na Białorusi, Helena Dubowska z Towarzystwa Młodzieży Polskiej, Grażyna Szałkiewicz, redaktor naczelna "Głosu znad Niemna". Jak ustalił "Nasz Dziennik", z wyjaśnień przedstawiciela MSZ wynika, że władze Białorusi postępują coraz brutalniej z polską mniejszością w tym kraju i nie zamierzają wycofać się z planów wprowadzenia dwóch klas rosyjskich do szkoły w Grodnie. - Pieczę nad szkołą sprawuje formalnie reżimowy Związek Polaków na Białorusi. Wiceminister poinformował, że MSZ przestrzegło tę organizację przed konsekwencjami finansowymi w przypadku ich zgody na wprowadzenie dwóch klas rosyjskojęzycznych. Jednocześnie przyznał, że władze białoruskie są mało wrażliwe na próby zewnętrznego nacisku. Wiceminister zapewnił, że będzie konsekwentnie wspierał nieuznawany przez reżim Alaksandra Łukaszenki, prezydenta Białorusi, ZPB. Poinformował również, że w przypadku pikiety zorganizowanej w Grodnie 1 czerwca w obronie szkoły strona polska opłaciła profesjonalnego adwokata broniącego zatrzymanych wówczas Polaków - informuje Artur Górski (PiS). Posłowie komisji zajęli się również skandaliczną sprawą zatrzymania przez polską Straż Graniczną kombatantów Armii Krajowej 24 maja. Podążający na XXVII Zjazd Stowarzyszenia Łagierników w Polsce 90-letni ludzie zostali wyprowadzeni z pociągu i byli przetrzymywani na stacji kolejowej na granicy w Kuźnicy Białostockiej ponad godzinę, podczas gdy funkcjonariusze przy pomocy psów przeszukiwali ich bagaże. Nagabywany przez posłów komisji Piotr Stachańczyk, wiceminister spraw wewnętrznych, tłumaczył się, że Straż Graniczna otrzymała z policji zgłoszenie, że oficerowie Armii Krajowej mogą być nieświadomie wykorzystani do przemytu narkotyków. - To są standardowe procedury. Pies coś wyczuł w jednej walizce. Okazało się, że były to lekarstwa - tłumaczył Stachańczyk. Przyznał jednocześnie, że osoba, która dokonywała przeszukania, mogła jednak wyjaśnić kombatantom motywy swojego działania. Zapewnił jednocześnie, że po incydencie Jacek Bajger, zastępca komendanta głównego SG, skontaktował się telefonicznie z Weroniką Sebastianowicz, prezesem Związku Akowców na Białorusi, i ją przeprosił. Według niego, ponowne przeprosiny ze strony SG padły w drodze powrotnej, 26 maja. - Otrzymali kwiaty i pamiątkowe albumy o SG z wyrazami ubolewania i przeprosinami - powiedział Stachańczyk. Posłowie, w tym m.in. Jan Dziedziczak (PiS), zwrócili ministrowi uwagę, że od oficerów SG noszących polskie mundury powinno się oczekiwać jakichś standardów kultury i szacunku dla polskich weteranów II wojny światowej. - Jednak oczekiwałbym poniesienia pewnych konsekwencji. Być może brakuje tam formacji patriotycznej - zauważył Dziedziczak. Natomiast poseł Solidarnej Polski Tadeusz Woźniak zwrócił uwagę, że kombatantów AK na Białorusi jest coraz mniej, egzystują w trudnych warunkach życiowych w poczuciu osamotnienia i braku wdzięczności za ofiary, jakie ponieśli w obronie Ojczyzny. - Może jest to też dobry moment, aby minister spraw zagranicznych [Radosław Sikorski - przyp. red.] wystąpił do pana prezydenta Bronisława Komorowskiego o odznaczenia? - zaapelował do Ciska.

  • Strona
  • 1

Katalog firm