jako ze jestem ze slaska a slazacy to chyba wieksze chamy od warszawiakow opowiem wam kawal
Nocny chamski dowcip:
Zatrzymuje drogówka młodego kolesia i pyta się:
- Piłeś coś dzisiaj?
- Nie!!
- Nie mamy alkomatu, więc zadam Ci pytanie jako test. Jak odpowiesz prawidłowo to Cię puścimy.
- Spoko, odpowiada młody kierowca.
- Więc jedziesz drogą i widzisz dwa światła z naprzeciwka, co to może być?
- No samochód, nie?
- No tak, ale jaki? Honda, Suzuki czy Seat? Kiepsko, ale zadam Ci drugie pytanie. Jedziesz sobie ulicą i widzisz jedno światło. Co to może być?
- No motor chyba, nie?
- No tak, ale jaki? Suzuki, Honda czy Kawasaki? No nic chłopcze, będę Cię musiał zatrzymać.
Gościu się wkurwił i pyta policjanta:
- Panie władzo, czy ja mogę zadać jedno pytanie?
- Jasne młody człowieku.
- Na poboczu drogi stoi blondynka w miniówce, z dekoltem aż jej cycki widać i zatrzymuje TIR-a. Kto to jest?
- No wiadomo, że kurwa.
- No tak. Ale kto? Twoja matka, żona czy córka?
O kurcze, takiego odzewu się nie spodziewałam, dzięki :)
Dziś już znacznie lepszy nastrój mam, co prawda pogoda za oknem spacerom nie sprzyja, ale chyba wypełznę z jaskini. Bez psa, ponieważ posiadam kota ;)
Co do zapytań, o orientację pytać mnie jeszcze nikt nie pytał, ciekawe :)
TataJasia, stąd bez butów, bo sama jestem z wykształcenia psychologiem, i to ja jestem od pomagania ludziom zazwyczaj.
Generalnie, to nie tak, że ja mam problem ze sobą, tylko za dużo się zwaliło na mnie w jednym momencie, stąd było moje pytanie, jak Wy sobie radzicie. Samo pogadanie bardzo fajnie podziałało. Od rana jakoś więcej energii we mnie wstąpiło :)
W sumie to chyba kazdy lapie doly :) Ja tez czasem lapie i wtedy najlepiej jest isc sie wyzalic przyjacielowi ktory potrafi sluchac. Osobiscie nie robie tego i nigdy nie robilem wszystko trzymam w sobie pomimo tego ze powinienem sie komus wygadac. Niema zbytnio komu jakos jeszcze nie poznalem tu nikogo z kim mozna pogadac o wszystkim. Ale za to jestem bardxo dobrym sluchaczem ;)
...pozwolę sobie... ;]p
http://www.youtube.com/watch?v=medS...
(p.s. ...no może z wyjątkiem... "zejdź ze mnie") ;]p
W moim przypadku, jak w przysłowiu, szewc bez butów chodzi. Ze wszystkim sobie jakoś radzę, ale czasem mam już na prawdę dosyć. To paskudztwo zawsze siedzi w nas utajone, i wypełza w chwilach słabości. No ale do rzeczy. Jak Wy radzicie sobie ze smutkiem?