Psychopatek i TataJasia, dziekuje za slowa otuchy. Niestety nadal jestesmy w punkcie wyjscia..Tabletek nie bedzie bral, do lekarza nie pojdzie :( no i te wahania nastrojow.. raz jest dobrze zeby za chwile zmienilo sie w placz i awanture :( nie wiem co robic, moze powinnam isc do GP i porozmawiac o tym? ;/
Najgorsze, że ten stan się udziela, trudno jest samemu zachować stabilność emocjonalną.. Spróbuj pogadać z lekarzem, ale to raczej nie za wiele da, skoro Twój narzeczony nie chce się leczyć. Wielu mężczyzn obawia się antydepresantów, z powodu zmniejszenia libido, poza tym depresja wciąż kojarzy się wielu ludziom z łatką "chorego psychicznie" i samo przyznanie się do niej przed samym sobą wywołuje wewnętrzny sprzeciw. Jeśli chcesz pogadać na priv daj znaka. Powodzenia!
W moim przypadku, jak w przysłowiu, szewc bez butów chodzi. Ze wszystkim sobie jakoś radzę, ale czasem mam już na prawdę dosyć. To paskudztwo zawsze siedzi w nas utajone, i wypełza w chwilach słabości. No ale do rzeczy. Jak Wy radzicie sobie ze smutkiem?