Dorann74 , nie wiem .Juz jako singiel zapomnialem o czyms takim jak staly zwiazek cholerka. Moze sa dlatego , ze boja sie nowego a stary zwiazek to przyzwyczajenie !!!!!!!, a zreszta.Pisalas to bardzo dawnooo temu, wiec zapewne ten temat to przeszlosc i dzis jestes szczesliwa kobieta.Gratuluje
Toksyczny związek brzmi znajomo........Niestety też to przeżyłam.......( a może tak właśnie miało być! ). Wiele mnie to nauczyło i przez to stałam się silniejszą osobą. Na tyle silną,że odeszłam........Podobno czas leczy rany.....TAk, ale gdzieś tam głęboko w sercu nadal coś boli i ciężko zapomnieć.....I pomimo tego,że minęło dobrych parę lat ciągle ciężko mi zaufać tak do końca.
Pulkownik
#93 | Wczoraj - 23:37
po niektorych ranach czasami nie ufa sie juz nigdy i nikomu :)
.................................................
I w ten sposob dochodzi sie do tego,ze dalej ufamy ale juz nie dajemy sie zranic tak jak wczesniej
bo mamy swiadomosc
bo wiemy czego mozemy sie spodziewac
bo juz nie idealizujemy
bo wiemy czego mozemy oczekiwac od drugiej osoby
bo wiemy,ze w kazdej chwili mozemy od niej odejsc bez wiekszego bolu
gdy towarzystwo tej osoby juz nie sprawia nam przyjemnosci
jestesmy wolni w swoich wyborach i nie jestesmy zwiazani niczym.
Jak ktos powiedzial........nie boimy sie przyszlosci bo jej nie znamy-boimy sie zostawic to co teraz mam
groundhog
#100 | Dziś - 21:36
Oczywiście,że staramy się dalej ufać,ale jest to bardzo ograniczone zaufanie...
Nie idealizujemy,ale ciągle wierzymy że tym razem będzie inaczej! hahahha
Niby wiemy czego możemy oczekiwać,ale życie przynosi nowe zaskakujące historie....
Z tym odejściem tez nie zawsze jest tak prosto,ponieważ im dłużej z kimś jesteś przywiązujesz się czy chcesz czy nie!
Towarzystwo faktycznie zaczyna irytować i pojawiają się WADY:-)
GDY jesteśmy z kimś to raczej decyzje podejmujemy razem tak mi sie przynajmniej wydaje,ale faktycznie trzeba trochę być samolubnym w tym co robimy.
I tak można by dluuuugo! Fakt jest taki,że nikt chyba tak do końca nie chce byc sam!POmimo róznych doświadczeń.Jeden się przyzna do tego wcześniej,a drugi musi mieć więcej czasu na to by to zrozumieć.....Człowiek jest stworzony do życia w stadzie i basta:-)
hej witam wiecie chyba wlasnie jestem w takim zwiazku nie wiem tego napewno bo przeciez klotnie sie zdarzaja rozstania i powroty ale na innym forum opisalam swoja sytuacje co na moj temat pisali wole pominac chcialabym sie tylko dowiedziec czy mozna z toksycznego zwiazku zrobic normalny z tym samym partnerem czy to jest mozliwe prosze napiszcie jak wy uwazacie
toksyczny , czyli trujacy, szkodliwy , jednym slowem chory zwiazek.
Naprawic?Mozna, ale to lata pracy z profesjonalistami.
Truciciel musi miec swiadomosc swojej destrukcyjnej dzialalnosci.
Jest to rodzaj przemocy, cisniécia, wymuszania.
Toksyczni sá najczesciej slabi i dlatego stosuja jad.....Kontroluja,bo nie sa pewni swojej wartosci,sprawczosci .Kontroluja zawsze slabi , niepewni, mali ludzie.
Nie umialabym byc z kims takim.Szkoda zycia
Ludzie wchodzą ze sobą w związek, ponieważ łączy ich uczucie. Uczucie, które najczęściej bywa miłością.
A miłość – buduje. Jest z założenia uczuciem pięknym, szlachetnym i budującym - budującym osobę kochającą, osobę kochaną i budującym ogólne dobro.
Toksyczny związek – niszczy. To taka relacja, w której tak naprawdę czujemy się źle i coraz gorzej, a jednak w niej tkwimy. Taka, w której czujemy się wykorzystywani albo powoduje, że cierpimy w jakikolwiek sposób. I taka, w której przede wszystkim tak naprawdę nie jesteśmy sobą…
Jak zatem taka wartość jak miłość może się przeistoczyć w coś toksycznego, w toksyczny związek, który nie buduje, a niszczy, a właściwie zaprzecza w sensie logicznym miłości jako takiej? A jednak może.
Przejawy toksyczności
Repertuar zachowań sprawiających, że relacja interpersonalna zamiast być konstruktywną i dającą radość, staje się trudnym doświadczeniem jest naprawdę szeroki. Toksyny, które się pojawiają na terytorium związku mają różne formy oddziaływania. Jedną z częstych postaci jest zazdrość, która, pomimo, iż początki ma najczęściej niewinne, z czasem staje się zazdrością patologiczną.
Znika zaufanie, znika lojalność, zostaje tylko podejrzliwość, zaborczość i… pustka. Zazdrość patologiczna na pewno nie jest przyprawą, która dodaje smaczku relacji, a raczej piołunem, który słodki smak miłości zabija. Kłamstwo to również niesamowicie trująca substancja dla każdego układu personalnego. I nieistotne są motywy. Istotne jest to, że nieprawda rujnuje nawet wiele lat budowaną relację. Niszczycielskiego działania wszelkiego typu zachowań stricte patologicznych tj. alkoholizm czy przemoc nikomu wyjaśniać czy udowadniać nie trzeba. Niosą one za sobą ponadto zagrożenie współuzależnienia, czyli taką reakcję osoby zdrowej na wprowadzaną w przestrzeń związku destrukcję, która powoduje nieuchronne uwikłanie jej w nią.
Do tych bardziej subtelnych, co nie znaczy, że mniej bolesnych wariantów skutecznego zatruwania związku przez jedną ze stron należy manipulacja emocjami drugiej osoby. Szantaż emocjonalny tym bardziej niszczy im bardziej narusza naszą autonomię i kłoci się z naszym ja. Jednym z jego wariantów jest używanie litości jako metody na zatrzymywanie przy sobie drugiej osoby.
Pojawienie się tego typu niedających się zlikwidować toksyczności w przestrzeni związku jest sygnałem do odejścia. Ale to się okazuje niewykonalne. I tu dochodzimy do istoty wszystkich toksycznych związków - obsesyjne trwanie przy osobie, która rani i wykorzystuje. Siła przywiązania do takiej relacji jest wprost proporcjonalna do kosztów, jakie się w niej ponosi. Chodzi o bycie w związku pomimo tego, a wręcz tym uporczywiej, im bardziej jest on niszczący. A skoro pomimo wszelkich racjonalnych przesłanek do zerwania osoba uwikłana w taka relację nie dość, że w niej tkwi, to paradoksalnie jest w niej coraz mocniej zaangażowana to jest to nic innego jak miłość toksyczna – obsesyjne uzależnienie od drugiego człowieka, a ściślej mówiąc od relacji z nim.
Miłość obsesyjna
Uzależnienie od osoby to utrwalone, przymusowe zachowania względem partnera, ukierunkowane na wzbudzenie i utrzymanie z nim intensywnej więzi emocjonalnej i podtrzymywanie z nim relacji, powtarzane mimo rosnących negatywnych kosztów tych działań.
Z czego wynika? Z panicznego lęku przed odrzuceniem, nierealistycznych oczekiwań dotyczących zaspokojenia potrzeb emocjonalnych przez partnera, których głównym źródłem jest deficyt w umiejętności nawiązania satysfakcjonującej relacji emocjonalnej tak naprawdę z samym sobą. Najczęściej taka osoba niesie ze sobą „bagaż”. Składniki tego „bagażu” mogą być rozmaite – może wzrastała w rodzinie, z której przyswoiła sobie nieprawidłowy wzorzec nawiązywania relacji? A może doznała w dzieciństwie odrzucenia, któremu w aktualnym związku tak bardzo stara się zapobiec? Obsesyjna miłość to tylko sposób na zaspokojenie jakże naturalnej potrzeby bycia kochanym tyle, że odbywa się to w sposób niestety niekonstruktywny.
Tak naprawdę nie ma znaczenia, gdzie realizuje się taki związek, bo toksyczność ma takie same warunki do zaistnienia na emigracji jak i w rodzinnym mieście. Czasem nawet jeszcze dogodniejsze, kiedy na przykład wiążą ludzi zależności typu poza uczuciowego. Samotność nigdzie nie jest nikomu miła, a w obcej kulturze i wśród obcych może być nie do zniesienia. Dlatego też i trudniej się z takiego związku wyzwolić, lecz podobnie jak z każdym innym wyniszczającym uzależnieniem – im wcześniej, tym lepiej.
by Ewa Kwiatkowska