zawsze chciałam mieć 30 lat:) wydawało mi się, że łatwiej być dorosłym, dojrzałym, mądrym, statecznym, bez tych wszystkich wątpliwości i udręk wieku młodzieńczego... coż życie troszkę zrewidowało wyobrażenia - jak się okazało ciało się starzeje, a duch ciągle ten sam (chociaż ma większy dystans to fakt:)), ale też lubię ten stan... szkoda tylko, że już mniej tych trzydziestych roczków jak więcej:(
Aaaa tam zmarszczki :) Ja jeszcze nie mam żadnych całe szczęście. A po trzydziestce - cóż, nie wiem czy aż tak wiele się zmieniło. Może bardziej się wkurzam jak chcą ID przy zakupie alku ;/ (i tu się nie droczę, serio, w pewnym momencie to wkurza, no ileż można).
Dystans do wielu spraw raczej nie przyszedł z chwilą przekroczenia magicznej 30, to się jakoś budowało z czasem - myślę, że wyjazd był takim punktem przełomowym.
Może teraz bardziej myślę o przyszłości, planuję bardziej konkretnie, ale nie wiem czy się zmieniłam jakoś drastycznie:)
Jesli cos zmienia sie po 30tce, to raczej na plus: czlowiek nabiera dystansu do siebie i otoczenia, moze wlasnie wtedy gruntownie dojrzewa... Dla skory sa kremy, kondycje trzeba cwiczyc w kazdym wieku...