ano w Aber, wędlin się nawet nie tykam, odkąd się dowiedziałem jak klientom z jednego sklepu wciskają najpierw te najstarsze, co za dzien, dwa tracą ważność, a pewnie nie takie przekręty się robi.... zresztą, jak przedwczoraj wszedłem i zobaczyłem jakie warzywa leżały na półkach, to wg mnie z połowę powinni już do kosza wywalić lub dawno obniżyć cenę i je opylić i trzymać świeże, a nie te zgniłki jeszcze sprzedawać po normalnych cenach, więc można sobie wyobrazić jak to z wędlinami wygląda, Ale, co mnie to... każdy ma swoje oczy i węch, więc wolny wybór, a takich jak ja jest na pewno więcej, którzy zrezygnowali z polskich sklepów, bo szkoda kasy na to dziadostwo.
Norbi, założę się, że w UK jesteś od niedawna. Gdybyś napisał to 6-8 lat temu to może bym się z Tobą zgodziła. Ale nie dziś. Wtedy to był luksus móc kupić polskie produkty niemal wszędzie, nie były dostępne, tęskniło się za nimi. Dziś naginasz gdziekolwiek i masz pod ręką. To, że Polaczki to często ścierwa i nabierają rodaka to nie nowość na obczyźnie - tak jest wszędzie, ale od tego ma się rozum i język w gębie tudzież oczy, które widzą co biorą. Ja się cieszę, że teraz mogę w polskich sklepach kupić to co kilka lat temu było jedynie pobożnym życzeniem. I póki co się na nic dziwnego nie nacięłam.
Niestety norbi ma rację i choćby nie wiem jak sarkastycznie go komentować, to takie są właśnie fakty.
Kupiłem śliwki - wyglądały na węgierki - w domu okazało się, że tylko z wyglądu. Kwaśne mutanty niezdatne do spożycia. Kiedy czekałem aż dojrzeją, po dwóch dniach spleśniały. Podobnie jabłka - super z wyglądu, jak papierówki - tylko na pozór, niejadalne. A w Morrisonsie piękne, pyszne polskie jabłka na wyciągnięcie ręki (czytajcie opisy - kraj pochodzenia).
Polacy ściągają tu najgorsze badziewie. A ceny warzyw dwa razy takie, jak przed rokiem. I - to prawda - większość jak psu z gęby wyjęta.
Ja się jednak nie skarżę. Po prostu stwierdzam fakty. Jak komuś pasuje, niech łyka to wszystko. Ja po prostu nigdy już nie kupię tego, na czym się naciąłem. Gdyby towar był przyzwoitej jakości, to zachodziłbym częściej bez względu na cenę. Ja się nie patrzę na przebitkę, jaką mają w stosunku do cen w Polsce. Ich biznes ich sprawa. Ale niech szanują klientów i nie wciskają im badziewia.
TEz raz kupilem wedline i za dwa dni byla obslizgla jak wegorz,poszedlem odac i zostalem wyzwany to byl sklep tradycje a pare dni temu bylem na woodside u Piotra i Pawla kupilem tabletki £8,16 a na opakowaniu 14,50 zl (male przebici a dzis bylem w szkockiej aptece i ten sam lek £3,38. Polskie sklepy trzeba duzym lukiem omijac
Zachodzę do nich raz na pół roku, bo produkty, które sprzedają, jakimś trafem zawsze mają jeszcze około tygodnia ważności i są już najczęściej nadpsute. Pewnie skupowane za bezcen z jakichś polskich hurtowni, gdzie stały w słońcu i morozie przez rok lub dwa, tutaj sprzedawane z niezłą przebitką. Syf i malaria.