Do góry

Robert Burns Day

Temat zamknięty
HOLLOWMAN
1 668
HOLLOWMAN 1 668
25.01.2017, 10:26

Fair fa' your honest, sonsie face,

Great chieftain o' the pudding-race!

Aboon them a' ye tak your place,

Painch, tripe, or thairm :

Weel are ye wordy o'a grace

As lang's my arm.

The groaning trencher there ye fill,

Your hurdies like a distant hill,

Your pin wad help to mend a mill

In time o'need,

While thro' your pores the dews distil

Like amber bead.

His knife see rustic Labour dight,

An' cut you up wi' ready sleight,

Trenching your gushing entrails bright,

Like ony ditch;

And then, O what a glorious sight,

Warm-reekin', rich!

Then, horn for horn, they stretch an' strive:

Deil tak the hindmost! on they drive,

Till a' their weel-swall'd kytes belyve

Are bent like drums;

Then auld Guidman, maist like to rive,

Bethankit! hums.

Is there that owre his French ragout

Or olio that wad staw a sow,

Or fricassee wad make her spew

Wi' perfect sconner,

Looks down wi' sneering, scornfu' view

On sic a dinner?

Poor devil! see him owre his trash,

As feckless as wither'd rash,

His spindle shank, a guid whip-lash;

His nieve a nit;

Thro' bloody flood or field to dash,

O how unfit!

But mark the Rustic, haggis-fed,

The trembling earth resounds his tread.

Clap in his walie nieve a blade,

He'll mak it whissle;

An' legs an' arms, an' heads will sned,

Like taps o' thrissle.

Ye Pow'rs, wha mak mankind your care,

And dish them out their bill o' fare,

Auld Scotland wants nae skinking ware

That jaups in luggies;

But, if ye wish her gratefu' prayer

Gie her a haggis!

Karol
Admin
6 529 15
Karol 6 529 15
#125.01.2017, 10:57

Sláinte!

Profil nieaktywny
zwornick
#425.01.2017, 16:32

Tnę, tnę, tnę, a jeśli ich nie będzie

Jak żyć bez cięcia, czar tego przedsięwzięcia

Wszak rozkwitu mego bytu sprawcą jest.

Jak żyć bez cięcia, czar tego przedsięwzięcia

Wszak rozkwitu mego bytu sprawcą jest.

Arthur
278
Arthur 278
#525.01.2017, 18:53

ODA DO HAGGIS, CZYLI DO SZKOCKIEJ KISZKI

Piękna twarz szczęśliwej kiszki

wśród puddingów tylko błyszczy.

Wielbią ją wybredne pyski,

lagę siekaną.

Flak w jelicie dymi wszystkim,

długi, jak ramię.

Jęk wydaje pod nią misa,

wzgórze siedzeń. Przy niej przysiadł

patyk z rożna: pęka rysa

(nim naprawić młyn

też można). Cieknie miodowa

ciecz. Lśni, jak bursztyn.

Nóż z talentem tnie w ferworze,

przekłuwa się, by w oporze

wejść w sokoupojne wnętrze!

W pragnienia rowie

to, co ogląda namiętnie,

dymi dostojnie.

Łyżka za łyżką, jeść szczerze,

rozgrzanym ucztą! Weselej,

do diabła rozbrat z talerzem

i z brzucha z męką!

Wzdęty jest bęben jedzeniem,

beka z podzięką.

Czyżby francuskiego ragoût,

flaków w oleju zachciano,

innych frykasów? Niesmak, do

ich wyrzygania!

Pogardy „nie wiadomo co”

warte są dania.

Diabeł biedny, co jak śmiecie

wysuszoną trzciną świecił,

nogi chude i pięść gniecie

jak pusty orzech…

Pole krwi przemierzył w bitwie,

och, mój Boże…

Gdy serwują haggis, mocniej

depcze ziemię człowiek Szkocji!

Zaciśniętym mieczem w pięści

wroga tnie ostrym!

Ręce, nogi, głowy w części!

Lecą, jak osty!

Mając opiekuńczą pieczę

nie karm nigdy cienkim śmieciem!

Nie daj Szkocji co chlupocze,

to, co cię zdradzi!

Lecz daj gębom samą ucztę,

daj Szkotom haggis!

przełożyła Ewa Bieńczycka

Arthur
278
Arthur 278
#625.01.2017, 18:56

Przekład zbobył nagrodę I miejsca w konkursie Małopolskiej Organizacji Turystycznej.

  • Strona
  • 1

Katalog firm