Do góry

blogbiszopa.pl

Krzyż Wiktorii

Zaduch tropikalnej nocy nieco zelżał, kiedy od strony rzeki Chindwin, najważniejszego dopływu Irrawadi zerwał się lekki wietrzyk. Deszcz przestał padać, co na początku pory monsunowej, która zaczęła się zaledwie dziesięć dni wcześniej było rzeczą dość niezwykłą. Trzech skośnookich żołnierzy ukrytych w płytkim, błotnistym wykopie na skraju dżungli odetchnęło. Jeden z nich czyścił karabin Lee Enfield, podczas gdy drugi zeskrobywał zakrzywionym nożem kukri błoto z butów. Trzeci wpatrywał się w ciemną ścianę lasu odległą o kilkadziesiąt metrów.

6 czerwca. D-Day. Sierżant Niland

Objechali wszystkie okoliczne cmentarze, jednak grobu Boba nie znaleźli. Na jednym z cmentarzysk ojciec Francis zauważył grób Prestona Nilanda. - Patrz, nazwisko to samo, ale to nie twój brat – powiedział. - Nie, to też jest mój brat… – odpowiedział Fritz. W ten sposób dowiedział się, że podczas inwazji w Normandii stracił dwóch braci.

6 czerwca 1944 roku. Inwazja w Normandii. Fot. National Archives and Records Administration

Tonawanda, stan Nowy Jork, 6 czerwca 1944 roku, godzina 11:00.

Zielone Diabły

Trening w Szkocji został zapamiętany przez polskich komandosów jako prawdziwe piekło na ziemi. Przez 20 godzin na dobę byli szkoleni w walce wręcz, posługiwaniu się wszelkimi rodzajami broni palnej, wspinaczce wysokogórskiej, sztuce survivalu w surowym, szkockim klimacie oraz desancie z morza przy współpracy z Royal Navy. Wszystkie ćwiczenia wykonywano przy użyciu ostrej amunicji. Między czołgającymi się w błocie komandosami wybuchały prawdziwe ładunki, a nad głowami świstały im prawdziwe pociski.

Tayport, Szkocja, listopad 1942 roku.