Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku poinformowało w piątek, że w czasie, gdy wystawiona była trumna z ciałem Pawła Adamowicza, hołd zamordowanemu prezydentowi Gdańska oddało 53 tysiące osób.
https://www.tvn24.pl/trumna-prezydenta-adamowicza-w-ecs-tysiace-ludzi-od...
"Witkoski bedziesz nastempny"
https://fakty.interia.pl/mazowieckie/news-grozil-prezydentowi-radomia-to...
Idzie nowe?
...a tymczasem w Chorwacji klechy strzelają do myśliwych jak do dzików:
https://m.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,37076,bis...
;)
na mistrzostwach swiata espania 82 polska tvp opozniala transmisje by realizator mogl wyciac zblizenie na polskich kibicow. kibice wywiesili transparent "solidarnosc", co bardzo bolalo komuchow.
w XXIw w Polsce komunistyczne standardy wracaja
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24378664,tvp-info-zmieni...
@11466
jak mozesz wklejac takie "oszczerstwa:...
teraz onieznajomy bedzie musial wklejac kilka filmikow o zmianach pogodowych w afryce srodkowej zeby jakos odciagnac uwage od tego Twojego szczucia profesjonalisotw z tvpis...
wstydz sie...
oby rafaello sie za Ciebie pomodlil moze jest dla Ciebie szansa...
;)
Jurek Owsiak ponownie jest prezesem Fundacji WOŚP. - Będę grał znowu z Orkiestrą. Będę prezesem fundacji - powiedział w emocjonalnym nagraniu po pogrzebie Pawła Adamowicza w Gdańsku.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24380334,jurek-owsiak-wr...
suplement
https://www.facebook.com/jerzyowsiak/videos/526730537837712/
miejmy nadzieję, że tym razem zahartował swoją zbroję przeciwko głupocie i okrucieństwu...
(mimo wszystko jednak uważam że nie minie tydzień i wszystko wróci)
https://www.bbc.co.uk/news/uk-northern-ireland-46934277
No zaczyna sie.
A tepi Brexitowcy dalej swoja mantre powtarzaja.
Faktem jest, że Derry to bardzo specyficzne miejsce. Tam nigdy nie wybrzmiało echo nieodległej przeszłości - przygraniczne miasto o podwójnej nazwie, miejsce rzezi (Bloody Sunday), pomimo upływu lat wciąż z podskórnym konfliktem na tle religijnym.
Byłem w Irlandii Północnej parę razy i nie przypominam sobie, aby ktokolwiek pomiędzy Belfastem a Derry, używał nazwy Londonderry. ;)
Nie chcę krakać, ale 30 stycznia przypada kolejna rocznica Krwawej niedzieli, a że klimat polityczny sprzyja wszelkiej maści radykalnym oszołomom...
perzeczytane -
"Dziwna i niespotykana rzecz to to, że prezydent Gdańska był operowany. Po ujawnieniu danych z sekcji o ciosie nożem w serce jest oczywiste dla każdego medyka, że ten człowiek żył jeszcze na tej estradzie 2-3 min. Dalej leżał około 20 min. do przyjazdu pogotowia (był reanimowany czyli wyciśnięto z ciała resztkę krwi, dosłownie) po czym trafił około godz. 21 do szpitala na stół operacyjny.
Zwracam tylko uwagę jako laik, że mózg żyje w takich warunkach ok. 15 min. więc po co było robić operację na zwłokach? Komu potrzebne były te 12 godzin do ogłoszenia śmierci skoro zgodnie z tym co przekazano w telewizjach człowiek nie żył już 20:05? "
"podono cios nozem przecial aorte, a jesli to prawda to zakladajac ze cala objetosc krwi krazacej u prez. Adamowicza mogla byc ok. 5 l., to musial sie on zupelnie wykrwawic w ciagu ok. 40 skurczow serca. Dr Andrzej Boldireff Strzeminski"
pomijajac wszysto powyzej, ratownicy medyczni robili masarz serca po zadaniu rany klutej, nie zakldam zlej woli ale czy nie powinni byc lepiej przygotowni do ratowania?
i nie chodzi mi o karanie tych ludzi za blad, tylko wyciagniecie nauczki i lepiej przygotowywac takich ratownikow, moze polozyc wiekszy nacisk na to, jak zachowuja sie tacy tych ratownicy w sytuacjach kryzysowych?
zbytnik 1 037
#11485Dziś - 14:04
"Kaczynski tez zginal na sluzbie"
Gdyby prezydent Gdańska poniósł śmierć np. spadając ze sceny, można byłoby uznać, że okoliczności jego śmierci są podobne do śmierci marionetkowej głowy państwa.
Nieważne, i tak tego nie zrozumiesz, bo nie chcesz zrozumieć, carolino.
Panna Krystyna, dla "katolickiego głosu w waszym domu", mówi m.in. o wydarzeniach w Gdańsku, przemyśle nienawiści i obsadzaniu stanowisk:
http://www.radiomaryja.pl/informacje/tylko-u-nas-prof-k-pawlowicz-dzisie...
Andrzej Saramonowicz
Wiele tygodni temu rzuciło mnie w stronę XIX-wiecznej historii Polski. Kilometry bieżące półek o Powstaniu Styczniowym przeczytałem, potem zapragnąłem poczuć atmosferę po klęsce, ten cały zakłamany pozytywizm, który usprawiedliwiał ciułanie kasy i zabawę w chwili, gdy krew jeszcze dobrze nie obeschła. I poczułem go, niestety, aż nadto dobrze. W końcu uznałem, że muszę się dowiedzieć, jak było wcześniej, wszedłem więc w Polskę polistopadową, w której z okrutnym moskiewskim, pruskim i austriackim terrorem osobliwie współgrał cichy, acz regularny polski serwilizm.
Niezmiernie to przygnębiający czas był - te moje ostatnie tygodnie z podpuchniętym od kurzu okiem w książkach - bo wyszło mi z lektury czarno na białym, że polski brak wzajemnej solidarności, jakaś przydana nam małość, skłonność do zdrady i lizustostwa nie jest wymysłem ostatnich dekad. I nie dlatego jesteśmy dziś tacy duchowo brzydcy, że nas komunizm zamienił w gnidy, ale że już wcześniej tacy byliśmy.
Rzecz jasna ma Polska w swojej historii ludzi wspaniałych, którym zawdzięczamy wiele z kulturowej tożsamości. Wszelako z zagłębiania się w nasze narodowe dzieje wynika wyraźnie, iż polskie "powszechne umiłowanie ojczyzny" oparte jest na wyparciu i zawłaszczeniu.
Bo bolesną prawdą jest, że o ojczyznę od zawsze u nas walczą i dla niej cierpią oraz umierają zaledwie jednostki. To jest kilka procent Polaków i nigdy więcej nie było: ani za Kościuszki, ani w Powstaniu Styczniowym, ani podczas II wojny światowej.
Co gorsza, te kilka procent spotyka się w trakcie swojej walki z obojętnością współrodaków, a bywa, że i z wrogością. Nie mając powszechnego oparcia w żywiole narodowym mniejszość ta siłą rzeczy ginie bądź przegrywa. Tak to wygląda od XVIII wieku i nie chce wyglądać inaczej.
A co się dzieje potem?
Otóż ci Polacy, którzy swoich narodowych bohaterów przeżywają, i którzy okazywali im za ich życia zimną jak lód obojętność, zaczynają potem stawiać poległym pomniki, wmawiając sobie i światu, że tworzyli z umarłymi herosami wspólnotę twardą jak skała. I kłamią na potęgę, iż fakt, że oni sami ciągle żyją, to jedynie cud boży i przypadek, bo równie dobrze mogli oddać życie za ojczyznę, wszak w niczym pomnikowym bohaterom nie ustępowali. Kłamią tysiącami i milionami, kłamią nie tyle wobec świata, co oszukując samych siebie i na kłamstwie tym - po tysiąckroć powtarzanym niczym słowo-klucz potrzebne hipnotyzerowi, by wprowadzić obiekt w trans - budują narodową wspólnotę oportunistów z sumiastym wąsem.
Albowiem prawda jest taka, że gdy rozproszeni "między swemi" bohaterowie walczyli (i nie chodzi tu wyłącznie o walkę zbrojną, wszak w Polsce o wszystko, co wartościowe trzeba walczyć!), ich liczeni w miliony współrodacy siedzieli cicho po domach, a gdy się uspokoiło, wychodzili na zewnątrz i pomnażali ruble, guldeny czy talary, pili z zaborcami wino lub wódkę i grali z nimi w karty, potem znowu wracali do domów, po podwieczorku cmokali żony w mankiet, zaś gdy te usnęły, ruchali służące w kuchni, a gdy nadeszła niedziela chadzali do kościoła wraz z roześmianą dziatwą i jak wierzby pogiętymi starymi rodzicami, by już w poniedziałek, cichcem i chyłkiem, przemknąć do siedziby żandarmerii i poinformować szanowną władzy o buntownikach, którzy niszcząc ład i pokój, szargają dobre imię Najjaśniejszego Pana, Bogu niech będą dzięki, uff.
Więc czytam to wszystko od tygodni i rośnie we mnie nieprzyjemna refleksja, że gdyby w XIX wieku doszło u nas do wyborów, oddalibyśmy zaborcom "umiłowaną ojczyznę" najprościej na świecie. Przy urnie.
Wobec wielu wydarzen Emito bezwstydnie milczy - pomoz innym byc na biezaco z istotnymi wydarzeniami dnia/ tygodnia.