Ja przepraszam, skorzystam z okazji... mam niepodchwytliwe pytanie (jedno) do harrier, bez związku z tematem, i/ale jak najbardziej serio:
Ty tą Pawlikowską-Jasnorzewską lubiłaś, za twórczość na przykład, ważna dla ciebie była czy cuś, gdzieś tam, kiedyś, czy raczej interesowałaś się tak ogólnie, postacią (zawodowo czy hobbystycznie - nieważne)?
30
Wiem, dzieki, ze przypominasz o tym. Ponizej fragment wspomnien Orwella, bodaj to nazwal taka szkole pieklem:
''Soon after I arrived at St Cyprian's (...) I began wetting my bed. I was now aged eight, so that this was a reversion to a habit which I must have grown out of at least four years earlier. Nowadays, I believe, bed-wetting in such circumstances is taken for granted. It is normal reaction in children who have been removed from their homes to a strange place. In those days, however, it was looked on as a disgusting crime which the child committed on purpose and for which the proper cure was a beating.''
Osobna sprawa: publiczne bicie uczniow pasem, zaniechano tego stosunkowo niedawno. Najlepsze pasy dla nauczycieli ( tawse) gdzies tu niedaleko produkowano - Lochgelly?
https://www.centralfifetimes.com/news/18165017.experiences-belt/
Tam obrazek jest. Nie moglam uwierzyc, ze lali uczniow na oczach rowiesnikow do lat 80., w prywatnych szkolach chyba jeszcze dluzej.
43
Maz tez nieraz dostal 'six of the best' i mowi, ze niektorzy nauczyciele po prostu lubili bic :/
A tez znajoma tu mialam, moje roczniki - taka kobietka-wiercipieta, mowila mi, ze tez raz oberwala, bo sie wiercila i gadala.
Tak ze sa rozne czarne karty w historii tutejszego szkolnictwa.
To jest co innego - kiedy nieudolny nauczyciel-porazka uderzy lobuza, zamiast pomocy szukac. Zamiast leciec do wychowawcy, pedagoga, dyrekcji i wszystkich swietych i odwaznie mowic: nie radze sobie z X, zlosc mnie na niego chwyta, najchetniej bym wyrznal.
To zawsze bylo i bedzie, rodzic tez straci panowanie nad soba nieraz - choc nie powinien - i trzepnie sciera malca.
Ale ma miec swiadomosc, ze zle robi i lamie prawo.
Zupelnie co innego - w majestacie prawa, samemu bedac sedzia, lawa przysieglych i katem - bic dziecko publicznie, na oczach rowiesnikow, ktorych tez to kaleczy psychicznie, jako swiadkow egzekucji. To chore.
Co do lat 80. - tez bylam swiadkiem, jak dyrektorowi lapa poleciala w kierunku lobuza ( lobuz byl straszny), wszyscy czulismy, ze cos nie tak natychmiast: nieszczesny dyro, ja i bidny lobuz ;)
harrier, u mnie w podstawowce to byl standard i nie dotyczy to tylko jednego nauczyciela. Linijka lub wskaznik po lapach za kazde przewinienie. Szkola byla hardcorowa i nauczyciele w strachu. Teoretycznie podstawowka do 15r. zycia, ale wielu Cyganow mialo 18-19, zony i dzieci i nadal w szkole. Dzielnicowy przyprowadzal.
No to wszystkim bylo chyba ciezko tam, choc moze wspomnienia kolorowe jak jarmarki... uczycielom i dzielnicowemu nie wspolczuje, bo zawsze mozna probowac odejsc ze zbyt wymagajacej roboty. Mlodym doroslym ( tu jest kategoria 'young adults') wspolczuje, bo sama nienawidze przymusu jak wsciekla. Jesli dorosly zonaty i dzieciaty chce kontynuowac nauke, to nie w podstawowce z mlodszymi dzieciorami.
Mlodszym uczniom wspolczuje, bo zwykle - jako sprawiajacy mniej klopotu niz dorosli Romowie przyprowadzani przez policaja - nie dostawali dosc uwagi. No i moze bali sie znacznie starszych kolegow.
harrier znasz tamte czasy.
Byl przymus nauki i nie bylo ze "chce" kontynuowac nauke.
Czasy ciekawe,czlowiek nabiera dystansu. Moze dlatego nie ruszaja mnie problemy typu: czy przepuszczanie kobiety w drzwiach jest seksizmem, lub wspomnienia krzywd niewolnictwa sprzed 160 lat gdy mieszkasz w najbogatszym panstwie na swiecie..
No znam, znam... mnie antypedagogika Huberta von Schoenebecka potem krecila ( lata 90.), takie to bylo cudownie sluszne i nierealne ;)
Co do kobiet i drzwi: nie, fajnie jest byc przepuszczanym, chlopa tez mozna przepuscic. Fajnie jest, jak palto podadza ( ja przewaznie z nerwow wywijalam do tylu lapami jako dyspraktyczka i bylo ryzyko, ze galantowi w pysk zajade niechcacy, zamiast w rekaw trafic). Tylko zeby nie bylo tak, ze drzwi, palto, slabe kobieciatko, mala sliczna glowka, oczekiwania makijazu, depilacji, wywracania galami i wdzieczenia sie, no i bronboze sie nie madrzyc, nie zaprzeczac, bo to takie niekobiece i znow nie masz powodzenia, moja kochana. To ja wolalam juz sama se kufajke przywdziac :)
Ale masz racje, to problemy najedzonych. Tyle ze zyjemy w swiecie najedzonych, to jakie mamy miec problemy?
Przyklad z drzwiami zaczerpniety z BBC.
W swiecie najedzonych mamy pandemie uzaleznien od opioidow i wiecej zgonow z tego powodu niz jakikolwiek inny kraj w Europie, mamy roznice w dlugosci zycia prawie 20 lat, zalezy w ktorej czesci Glasgow mieszkasz, ale problemem jest ktory pomnik obalic i kto powinien przepraszac i za co.
#50:
Zabiłbym, gdyby nauczyciel spróbował mi przylać. Nigdy, przenigdy nie pozwalałem nauczycielowi nawet na dotknięcie, a i w moich szkołach linijki czy listewki nie były wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem. Wyjątkiem był matematyk, ogólnie spoko gość, u którego na lekcjach robiliśmy nieoficjalne zawody, kto więcej razy zbierze po łapach. ;p
https://www.heraldscotland.com/news/18673648.mercy-baguma-mum-found-dead....
W najbogatszym panstwie na swiecie, wcale nienajbogatszym, umarla kobieta z biedy a poslowie pozuja do zdjec w "food bankach".
Badania uniwersytetu w Bristolu wykazaly, ze poziom niepokoju ( anxiety levels), wysoki zwlaszcza wsrod dziewczynek ( grupa 13, 14 lat), obnizyl sie, kiedy dzieci nie chodzily do szkoly w czasie pandemii. Spodziewano sie, ze dzieci pozbawione towarzystwa rowiesnikow beda sie czuly gorzej psychicznie - i otoz wcale niekoniecznie! Badacze sugeruja jako przyczyne poprawy zdrowia psychicznego ustapienie codziennego szkolnego stresu i trudnosci w relacjach z rowiesnikami.
Chlopcom tez sie poprawilo, ale w mniejszym stopniu.