Ja probowalam Glen Shee, Cairngorm i Nevis Range i niestety sie poddalam. Wole wydac ta kase na tygodniowy wyjazd do np Andory.
Oczywiscie jest to ocena subiektywna ale dla mnie trasy sa za waskie, do tego otoczone plotkami przy ktorych leza wystajace spod sniegu kamulce. Nie moja bajka. Do tego ze sniegiem to bywa rozne a nawet jak jest to osrodek moze byc zamkniety z powodu silnego wiatru. A tego sie nie da przewidziec i zaplanowac weekendowego wyjazdu np w srode. Chyba ze ktos mieszka bllisko i sie moze ogarnac w pol godziny i jechac :)
W Glen Shee bylo wtedy duzo ludzi, nawet bardzo, ale to bylo chyba 2 tyg porzadnej zimu wiec sie ludzi nazjezdzalo. W obu pozostalych tez nie bylo pusto :) No nie bylo kolejek jak na Szrenice ale pusto nie bylo.
Ale jak pisalam, to moja subiektywna ocena, najlepiej podjechac i sprawdzic samemu. Namiary juz masz, jeszcze jest osrodek w Glencoe ale tam nie bylam.
Z tego, co napisała "Kataryna" wynika, że raczej szkoda prądu na szkockie narciarstwo, ale pewnie kiedyś spróbuję, choćby z ciekawości, jak to tutaj wygląda. Tym bardziej, że nie jest to aż tak strasznie daleko od Glasgow. Ale jednak rzeczywiście chyba lepiej uzbierać trochę kasy i śmignąć na tydzień gdzieś, np. na lodowiec do Austrii lub choćby do Polski - uwielbiam Szklarską, chociaż tłok okropny :)
Widzę, że już tutaj śnieg leży w górach i już mnie ciągnie, żeby poszaleć - taki nałóg niegroźny :)
Jedyne jeszcze na co bym sie pokusila to wlasnie Aviemore. Co prawda, jak wyzej napisalam juz bylam w Cierngorm ale kolejka na gore sie akurat zepsula :/ wiec jedynie moglismy jedzic na stokach a nie na samej gorze. Tam jeszcze wyglada ciekawie, ale osobiscie (na nartach) nie bylam.
Chociaz pchac sie taki kawal, bookowac noclegi po to zeby bylo zamkniete bo najda chmury albo bedzie silny wiatr. Sama nie wiem :)
Witam maniaków zimowych sportów :)
To będzie moja pierwsza zima w Szkocji, więc trochę poczytałem o tutejszych ośrodkach narciarskich. Nawet nie wiedziałem, że jest ich tutaj kilka, ale oczywiście w opisach reklamowych wszystkie są super, a jedne lepsze od innych. Pewnie tak jest, ale jak zwykle - w każdym jest jakiś szczegół, coś, co różni go od innych. Jak w Polsce - jedni kochają Zieleniec, inni Szklarską Porębę, a inni nienawidzą, np. Karpacz, itd.
Poradźcie - gdzie Waszym zdaniem jest najfajniej, najbardziej przyjaźnie dla snowboardu i gdzie są Waszym zdaniem najlepsze warunki w Szkocji do jazdy na snowboardzie i nartach (dobre, długie i szybkie trasy, no i bez problemu ze śniegiem)?
Co polecacie, gdzie jeździcie? Podpowiedzcie.
Pozdrawia - Jarek :)))