Ale inaczej sprawa moze sie miec z kims kto juz mieszka i stracil prace. Ja tak mialam w IE i landzio mnie nie wywalil bo mnie juz znal i pewnie troche ufal. I tutaj gdyby moja tenantka ktora mam 3 lata mi z czyms takim przyszla to napewno bym jej nie wywalala, przypadki chodza po ludziach. Moja szkocka kumpela jest jeszcze bardziej wyrozumiala dla swoich najemcow. No chyba ze ktos z gory zaklada ze nie bedzie pracowal. .
Mieszkam w Szkocji 12 lat a od 10 lat wynajmuje mieszkanie od prywatnego landlorda.Nigdy zadnych problemow.Jak dobrze placisz i w terminie np. direct a mieszkania nie dewastujesz to landlord szanuje sobie takiego tenanta.Moj landlord odwiedzil mnie przez te 10 lat moze z 5 razy sam od siebie.Normalnie przyjezdza w celu jakichs napraw ewentualnych.I jak Ci powiem ze od 10 lat place ten sam czynsz to tez fajnie zabrzmi :) .Wszystkie naprawy pokrywa moj landlord.Wspanialy facet.Oczywiscie mieszkanie u prywatnego landlorda to troche wyzsze koszty ale jak sie ceni spokoj i bezpieczenstwo to jest to najlepsze rozwiazanie.Moja corka po ''przebojach'' w mieszkaniu z councilu a nastepnie z housingu i agencji nareszcie posluchalamojej rady i wynajmuje od prywatnego wlasciciela.Teraz ma spokoj i poczucie nareszcie.
'No DSS' to zgaduje, ze chce ten wlasciciel wiecej niz byloby z housing benefitu… a lokator nie da mu wiecej, bo z czego… Nie wszyscy zastrzegaja 'no DSS'.
Dzis w praise info o migrujacych na wies.
W skrocie - ich liczba rosnie, zwlaszcza na 'more accessible' ( max.30 min jazdy do miasteczka 10 tys.) terenach. Malo przestepstw, smieci itp. Dluzsze zycie.Wiecej wolontariuszy na rzecz wspolnoty. Wiecej zatrudnionych ( tez selfemployed I pracujacych we wlasnym domu).
Ale: dalej do sklepu, przychodni. Wiecej narzekan na transport publ. Wieksze koszty paliwa. Wieksze koszty ogrzewania. Starzejace sie wspolnoty, malo dzieci. Drozsze chaty.
Nie ma to jak miasteczko :)
"obiwan" - z mojego doświadczenia, to właśnie starsze pokolenie Szkotów, czy Angoli darzy Polaków większym szacunkiem, niż młodsze. Pierwszy raz na krótko byłem w Glasgow za "czasów solidarności", gdy w Polsce była jeszcze komuna (wyjeżdżało się wtedy na zaproszenia i wizy). Byliśmy grupą kilku osób - dla Szkotów byliśmy zupełnie egzotyczni i... byliśmy bohaterami! Za Solidarność, za II wojnę... a przecież nie my walczyliśmy, ale wystarczyło tylko, że przyjechaliśmy z Polski :) Może nie uwierzysz, ale starsi ludzie stawiali nam piwo w pub'ie! Wszyscy chcieli się z nami przywitać, podać rękę... Niemożliwe? Ale tak naprawdę było :)))
Dodalbym tylko , ze warto sie wlaczac w lokalne projekty, wolontariaty itp.
Nie jestes anonimowy i wiele zalezy od tego z czym ludzie cie kojarza.
Na starosc wracamy, tym razem bardziej na wschodnie wybrzeze.
Powodzenia jarek.
Do tej pory jesli chodzi o nasze miejsce na Ziemi, podejmowalismy z zona czysto emocjonalne decyzje i dobrze na tym wychodzimy.
Witam.
Może ktoś, kto w wynajmuje dom/mieszkanie lub wynajmował w Szkocji, podzieli się swoimi doświadczeniami?
Nie chodzi mi o porady dotyczące samej procedury wynajęcia, załatwiania formalności, itp., bo to ogarniam, ale o podzielenie się swoimi osobistymi doświadczenimia od strony tutejszych obyczajów.
Chcę wynająć dom na wsi na długo (kilka lat), ale mam trochę obaw, czy po pół roku lub roku właściciel na przykład się nie rozmyśli i nie wycofa się z wynajmowania. Czy często zdarzają się takie sytuacje? Domyślam się, że pewnie czasami się zdarzają, jak wszędzie, ale nie znam zbyt dobrze mentalności Szkotów - czy dotrzymują umów?
Mieszkam w mieszkaniu housing'owym, więc wynajmując dom, obecne mieszkanie chciałbym oddać, no i w tym momencie pojawiają się obawy. Z housing'owego, dopóki płacę czynsz i przestrzegam zobowiązań, raczej nikt mnie nie wyrzuci, ale z prywatnym właścicielem różnie pewnie bywa, ale doświadczenia nie mam, a nie chciałbym zostać "z ręką w nocniku" jako bezdomny.
Podpowiecie coś?
Pozdrawiam.