Do góry

Wojna plci

Zaloguj się by dodać komentarz
pozyczona
10 412
pozyczona 10 412
25.01.2018, 21:02

Zakladam temat dla tych wszystkich walczacych, bo w prawie kazdej dyskusji skaczecie sobie do oczu, na poczatek prosze....:)

https://kobieta.wp.pl/potraktuj-mnie-jak-kawal-miecha-w-2018-nauczymy-si...

Profil nieaktywny
Delirium
#996122.08.2020, 21:44

Nie no, coś tam upiec umiesz. ;)

moszna
5
moszna 5
#996222.08.2020, 21:44

Makaron też Ci średnio wychodzi :/

Munchybox
1 221
Munchybox 1 221
#996322.08.2020, 21:52

9962 pizza mrozona swietnie mi wychodzi wiec musze Ci przyznac racje...

moszna
5
moszna 5
#996422.08.2020, 21:53

Weźcie jeszcze sobie powąchajcie swoje skarpetki :)

Profil nieaktywny
Delirium
#996522.08.2020, 21:58

#9964:

Kupujesz pizzę w pizzerii i ją mrozisz? :P

Profil nieaktywny
Delirium
#996622.08.2020, 21:59

Zdradzę ci sekret: to nie ty ją mrozisz, ty ją tylko wkładasz do zamrażalnika (no chyba, że sprzedawcą w sklepie z AGD była kobieta - wtedy wkładasz pizzę do zamrażarki) :O

Profil nieaktywny
Delirium
#996722.08.2020, 22:01

* errata

jest: :O

winno być: :P

;P

moszna
5
moszna 5
#996822.08.2020, 22:02

Oczywiście, kupuje w Lidlu minipizzę, siada na nią sraką przez co pizza robi się big, podgrzewa w mikrofali i zapraszą sympatycznych skarpetkojebców :)

Munchybox
1 221
Munchybox 1 221
#996922.08.2020, 22:08

67 to zaden sekret ale to wcale nie ta historia. Wszystko trzeba od poczatku tlumaczyc. Sama robie pizze I mroze na zas:-)

omegan
14 260
omegan 14 260
#997023.08.2020, 11:15

wow. jestem pod wrazeniem

to prawie tak fantastyczne jak salatki z zupek chinskich produkcji J.

przesmieszne jest to ze neofeminizm tak spaczyl umysly kobiet, ze sa dumne z wlasnego lenistwa i nieporadnosci. tak jak sa dumne z jednostkowych sytuacji wygrzebanych gdzies tam w necie, pokazujacych ze akurat jakas tam kobita poradzila sobie z jakas tam meska sierota.

brilliant! :D

Munchybox
1 221
Munchybox 1 221
#997123.08.2020, 12:08

Strasznie nudny jestes omegan, tak jak pieczenie ciasta.

To jest dziewczynka , tak na oko moze 10letnia, a ten chlopiec to nastolatek.

Mogl ja pokepac po plecach I przybic piatke, doceniajac w ten sposob talent I umiejetnisci mlodszej kolezanki.

omegan
14 260
omegan 14 260
#997223.08.2020, 12:13

ojej. no i co z tego? co jest w tym filmiku takiego, ze neofeministki sie nim brandzluja? i nasmiewaja sie z dziecka?

harrier
10 819
harrier 10 819
#997323.08.2020, 12:29

Bylam ofiara na wuefie, ale wygadana dziewoja. No i dobrze pamietam jakas dyskusje w grupie rowiesnikow, kiedy koles wrzasnal z braku argumentow: 'z taka dziewczyna bym sie nigdy nie umowil'. Padl na mnie blady strach, ze zostane stara panna, skoro nawet krosciaty bubek by ze mna nie wytrzymal ;)

Bylo to dawnymi czasy, kiedy kobity jeszcze nekano za brak 'powodzenia' - cudny przyklad z ciotkami i Iwona, ksiezniczka Burgunda. Przy okazji rekomenduje goraco :)

woskowa
7 441
woskowa 7 441
#997423.08.2020, 12:30

Wtrace sie na chwile, bo troche mnie to uwiera.

Munchy, no i co, ze nie poklepal? Moze bal sie oskarzenia o molestowanie? To chyba zalezy od czlowieka. Wyszlam ze sklepu, torba mi sie rozerwala, kobiety staly i patrzyly. Dwoch chlopakow pozbieralo zakupy, pomogli mi je zaniesc do samochodu a panie wrocily do peplania. Nie poklepalam ich po pleckach. Czy jestem zla?

omegan
14 260
omegan 14 260
#997523.08.2020, 12:31

gdybys nie znalazla tego naiwnego Szkociny, nie mialabys niczego z tego czym cieszysz sie obecnie. brak powodzenia moze miec duuuzy wplyw na to jak sie kobicie zyje.

omegan
14 260
omegan 14 260
#997623.08.2020, 12:32

a ze harrer byla (?) ofiara, jakos mnie nie dziwi. skas sie wziely te irracjonalne i gwaltowne proby zaklamywania rzeczywistosci, a jak wiadomo, osobowosc ksztaltuje sie przede wszystkim w dziecinstwie :)

kijevna
18 850
kijevna 18 850
#997723.08.2020, 12:33

Mnie tam zastanawia gdzie neofeministki się brandzlują, a dodatkowo gdzie nasmiewaja się z dziecka - munchy, czy tam jest jakiś ukryty przekaz na filmiku, którego nie dostrzegam? Czy ktos tu od rana ma urojenia?

harrier
10 819
harrier 10 819
#997823.08.2020, 12:33

Cytacik:

''Wczoraj znów nie miałaś powodzenia. Dzisiaj znów nie masz powodzenia. Jutro także nie będziesz miała powodzenia. Dlaczego ty jesteś tak mało ponętna, moja kochana? Dlaczego nie masz wcale sex appealu?''

Uwieeelbiam to.

omegan
14 260
omegan 14 260
#997923.08.2020, 12:35

siuuupel

kijevna
18 850
kijevna 18 850
#998123.08.2020, 12:39

Munchy nie wygląda ani na biedną, ani na wykolejoną, jedna z bardziej normalnych osób na tym forum, pod tym względem nawet nie masz do niej startu. Ale może uzasadnij swoją wypowiedź?

harrier
10 819
harrier 10 819
#998223.08.2020, 12:40

Omegan

ofiara bylam nie w sensie, ze mnie ktos napadal, tylko ze nic nie moglam: panny skakaly przez kozla, a ja lecialam i rzucalam sie na kozla, jakbym go chciala obalic.

I podobne pocieszne sytuacje :)

Co do obecnej sytuacji: mam bardzo male potrzeby i doskonale dalabym sobie rade sama w sensie materialnym, w Polsce. No bo tu faktycznie bym raczej biedowala, ale po coz mialabym jechac do bogatszego kraju, zeby w nim sama siedziec?

omegan
14 260
omegan 14 260
#998323.08.2020, 12:42

hehehe, zarty sie ciebie trzymaja od rana. spoczko

co do uzasadnienia, przeczytaj 9981 jeszcze raz i zastanow sie gleboko. tam jest to o co pytasz.

btw, filmik ktory wkleilem obejrzalas? chyba musisz do niego wrocic, bo wciaz nie rozumiesz co wlasciwie dzieje sie u ciebie w tej malej glowce, a to takie proste i tak pieknie, lopatologicznie jest tam wyjasnione. przez kobiete :)

omegan
14 260
omegan 14 260
#998423.08.2020, 12:44

@ harrier - oczywiscie, domyslilem sie jakiego typu ofiara bylas (?). wyjasnienie jest niepotrzebne, ale dziekuje za twoj czas, mialas dobre intencje ;)

jasne, jak sie jest kobita, czesto jedzie sie do bogatszego kraju by zlapac naiwniaka ktory bedzie sponsorowal zycie na ktore cie nie stac. a potem wyzywac sie i opluwac meski gatunek w internecie, bo tak :)

kijevna
18 850
kijevna 18 850
#998523.08.2020, 12:45

Aha, czyli pacjent odleciał zupełnie.

kijevna
18 850
kijevna 18 850
#998623.08.2020, 12:47

Tutaj cos o kobietach w nauce i pandemii:

https://www.facebook.com/lubiemozgi/posts/168150064831088

"Wszystko rozpoczęło się od kilku tweetów. Prof. Anna Watts, astrofizyk z Uniwersytetu w Amsterdamie, 21 kwietnia napisała: „Wydaje mi się, że arXiv zdecydowanie skręcił w męską stronę ostatnio. Widzę to także jako edytor, w artykułach zgłoszonych do publikacji. Czy ktokolwiek właściwie spojrzał na to w dziedzinie astrofizyki?”

„To” to zjawisko znikania kobiet z nauki. arXiv jest jednym z serwisów do publikacji preprintów – artykułów czekających na proces weryfikacji do uznanych periodyków. Gdy zaczęto zamykać przedszkola i szkoły, a wszyscy, którzy mogli, przenieśli się z pracą do domu, by powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa, zmieniły się proporcje artykułów publikowanych przez kobiety i mężczyzn. Zauważyli to także inni edytorzy, z różnych dziedzin. Elizabeth Hannon, filozof z Londynu i edytor the British Journal for the Philosophy of Science (Brytyjskie Czasopismo dla Filozofii Nauki), napisała 18 kwietnia: „Znikoma liczba zgłoszeń od kobiet do czasopisma w minionym miesiącu. Nigdy czegoś takiego nie widziałam”. David Samuels, edytor Comparative Political Studies (Polityczne badania porównawcze) zauważył, że w sumie kobiety zgłaszają tyle samo artykułów, co przed rokiem; za to mężczyźni blisko o połowę więcej.

Nie wszędzie zauważono podobne trendy, ale głosy z różnych dziedzin nauki podniosły się bardzo szybko. Badaczki, pozostawione bez wsparcia przedszkoli, żłobków, dziadków, czy niań, ledwo radzą sobie z pogodzeniem swojej pracy naukowej z opieką nad dziećmi. Pracują nocami lub o świcie. W tym samym czasie, ich koledzy entuzjastycznie przyznają, że pracując z domu wreszcie mają czas spokojnie się dokształcać i pisać nowe artykuły, czy rozdziały książek.

Wygląda to tak, jakby kobiety podczas pandemii wyhamowały i publikowały mniej preprintów i artykułów. W maju Megan Frederickson, ekolog z uniwersytetu w Toronto i mama sześciolatka pokusiła się o analizę serwerów preprintowych – arXiv (nauki ścisłe) i bioRxiv (nauki biologiczne), przypisując płeć do imion według danych historycznych. Taka analiza oczywiście obarczona jest pewnym błędem. Dysproporcje w publikacjach między płciami wzrosły. Najbardziej były widoczne w preprintach, które miały tylko jednego autora. Na przełomie marca i kwietnia, podczas gdy mężczyźni publikowali o 7-10% więcej solowych preprintów, kobiety jedynie o 3-4% w porównaniu zarówno do poprzedniego roku, jak i do miesięcy sprzed lockdownu [1]. Kolejne analizy prowadzone przez innych badaczy wskazują na takie same trendy [2].

-> Czemu kobiety publikują mniej?

Najprawdopodobniej po zamknięciu placówek opiekuńczych i edukacyjnych kobiety przejęły więcej obowiązków związanych z opieką nad dziećmi i dodatkowym sprzątaniem czy gotowaniem. Statystyki nie pozostawiają złudzeń, że nawet wśród badaczy, nawet bez pandemii, domowy podział obowiązków nie jest równy. Badanie pracowników Harvardu z 2013 r pokazało, że młode badaczki, które posiadają dzieci, a ich partnerzy pracują, spędzają średnio dwukrotnie więcej godzin tygodniowo (40h) na obowiązkach domowych, niż mężczyźni w takiej samej sytuacji rodzinnej (20h). Przy czym liczba godzin spędzonych na pracy jest taka sama bez względu na płeć (60h). Uznano to za bardzo szeroką dysproporcję pomiędzy płciami [3]. Co więcej, mężczyźni pracujący naukowo czterokrotnie częściej mają niepracujące partnerki (20%), niż kobiety niepracujących partnerów (5%) [4]. Kobiety stanowią też znaczącą większość wśród rodziców wychowujących samotnie dzieci. Opublikowane w Australii statystyki także potwierdzają nierówne obciążenie opieką nad dziećmi i obowiązkami domowymi pomiędzy kobietami a mężczyznami przed pandemią. Mamy dzieci poniżej 5rż opiekowały się nimi trzykrotnie więcej niż ojcowie (30 vs 11 godzin tygodniowo) [5].

Podczas pandemii można tego doświadczyć namacalnie. Na wideokonferencje mężczyźni logują się na tle domowych bibliotek; kobiety - przy blacie w kuchni albo w salonie, z dzieckiem na rękach, na kolanach lub skaczącym dookoła. Albo chowają się w łazience. Oczywiście problem godzenia pracy w domu z pracą zarobkową nie dotyczy tylko kobiet, ani tylko pracy badawczej. Z pewnością wszyscy rodzice w każdej branży odczuli zwiększenie obowiązków domowych. Jednakże sondaż Eurofound w kwietniu pokazał, że kobiety częściej niż mężczyźni mają trudności ze skupieniem się na pracy z powodu rodziny (29% vs 16%), trudniej im znaleźć czas na pracę z powodu rodziny (24% vs 13%) i czas na rodzinę z powodu pracy (32% i 25%) [6].

I rzeczywiście, kobiety w nauce raportują, że liczba godzin, które mogą poświęcić na pracę to kilka nad ranem albo w nocy, gdy dzieci śpią. Dodatkowo, wiele z tej pracy to wcale nie jest praca naukowa, a dydaktyka. Kobiety częściej niż mężczyźni są odpowiedzialne za prowadzenie zajęć, a w obliczu pandemii oczekuje się od nich robienia tego zdalnie – często nie pytając, czy mają do tego warunki. Alessandra Minello, która zajmuje się tematyką dynamiki pomiędzy pracą zarobkową a obowiązkami domowymi w związkach, opowiada na stronach prestiżowego Nature o tym, jak nagrywa wykłady nocami, w dzień opiekuje się dzieckiem i ma mało czasu na pisanie artykułów. Argumentuje, że nierówny podział obowiązków związanych z opieką nad dziećmi pogłębia różnice pomiędzy płciami. Dodatkowo czas pandemii zmniejszył obciążenie obowiązkami związanymi np. z zatrudnianiem nowych pracowników – które zazwyczaj wypełniali badacze z większym stażem, a więc częściej mężczyźni. To wszystko sprawiło, że kobiety mają więcej obowiązków pozabadawczych niż zazwyczaj, a mniej czasu na pracę, podczas gdy mężczyźni mogą bardziej poświęcić się nauce i mają na to więcej czasu [7].

“Przez ostatnie parę miesięcy napisałam może parę stron tekstu. Na nic innego nie miałam czasu i warunków. Podczas lockdownu prowadziłam zajęcia zdalnie, nikomu nawet nie przyszło do głowy, że jest to dla mnie jakikolwiek problem. Moja bezpośrednia szefowa zabierała ode mnie wszelkie inne obowiązki i była bardzo wyrozumiała, ale nadal roboty z przygotowaniem zajęć było dużo (bo przecież specyfika ćwiczeń online jest zupełnie inna, musiałam sporo pomysłów opracować na nowo). Zajęcia prowadziłam z bardzo różnych miejsc: z toalety, z parku, z balkonu. Było to uciążliwe jak cholera.” - zwierza mi się polska badaczka. Inna pisze: “Pracę nocami, między 22 a 4 rano, poświęcałam - pomiędzy pobudkami dziecka - na odpowiadanie na dziesiątki maili od studentów, przygotowanie dydaktycznych materiałów zdalnych, skanowanie opracowań, przeszukiwanie baz danych, koordynowanie prac zaliczeniowych.”

Praca badawcza wymaga skupienia przez dłuższy czas i odrywanie się od niej co kilka-kilkanaście minut sprawia, że efektywność bardzo spada. Dwójka badaczy z Pensylwanii zbadała, jak często ich dwie córki - w wieku 8 i 12 lat - proszą ich o coś, gdy próbowali pracować. Średnio było to 15 razy na godzinę [8].

Brak czasu i możliwości odpowiedniego skupienia się na pracy może negatywnie odbić się na jakości wyników tej pracy, a także na prospektach zawodowych.

Jedna z kobiet, z którą rozmawiałam, przyznała, że pracodawca otwarcie nie przydziela jej ambitnych projektów, bo w razie ponownego zamknięcia żłobków może zniknąć z dnia na dzień. Co zrozumiałe - pracodawca dba o interesy firmy. Dzięki temu w ambitnych projektach rozwijają się koledzy – mężczyźni.

Widzimy tę dysproporcję w badaniach związanych z samym koronawirusem. Czas pandemii to czas dużych wymagań, ale i dużych możliwości wykazania się dla badaczy. Granty przyznaje się szybko, artykuły weryfikuje i publikuje się błyskawicznie. Zazwyczaj czas od zgłoszenia do publikacji artykułu zajmuje od kilku miesięcy do nawet dwóch lat, lecz pandemia nie czeka. Artykuły związane z koronawirusem potrafią ukazywać się kilka tygodni, a czasem nawet dni po zgłoszeniu, czasem nawet bez weryfikacji zawartych w nich wyników. Jak sądzicie, czy piszą je po nocach badaczki, wyczerpane po całym dniu opieki nad dziećmi? Niestety, wygląda na to, że raczej nie [9].

„Przez to, że w ciągu dnia nie mam możliwości wyrobić się z zadaniami z pracy, zupełnie nie starcza mi już czasu na pracę badawczą. Eksperymenty, które normalnie wykonałabym wieczorami w jakiś tydzień zajmują mi teraz ponad miesiąc.” – pisze badaczka z Polski prosząca o anonimowość.

Podobne przyspieszenie obowiązuje w przyznawaniu grantów. „Ciągle dostaję wiadomości o pieniądzach na badania w temacie covid i taki temat [wpływu pandemii na pozycję kobiet w świecie nauki – przyp. aut.] przyszedł mi parę razy do głowy. No ale cóż, 14 dni na napisanie projektu to ciut za mało z małym człowiekiem na kolanach” – pisze polska badaczka. O ile pośpiech w temacie koronawirusa jest zrozumiały, o tyle to jak potraktujemy dysproporcje w osiągnięciach naukowych kobiet i mężczyzn w tym czasie, zależy od przyszłej polityki.

-> Mniej publikacji to gorsze perspektywy na przyszłość

Według obowiązujących dziś zasad, będzie to miało wymierny wpływ na kariery kobiet w przyszłości. Badacze oceniani są pod kątem liczby publikacji i przyznanych grantów. W życiorysach wielu kobiet czas pandemii będzie widniał jako dziura, która zmniejsza ich konkurencyjność na rynku pracy i w staraniu się o kolejne fundusze na badania. “Na ten rok planowałam dokończyć publikację książkową, przygotować dwa artykuły, złożyć wniosek grantowy. Szacuję, że uda mi się zakończyć pracę nad książką i złożyć jeden artykuł. [..] Ewaluacja dorobku naukowego będzie dla mnie niekorzystna” - pisze polska badaczka. Szczególnie niebezpieczne wydaje się ślepe porównywanie osiągnięć naukowców, bez przyjrzenia się, w jakich warunkach te osiągnięcia zostały dokonane. Bardzo łatwo jest powiedzieć kobiecie, że jej kolega przecież sobie radzi, pomimo, że lockdown dotknął ich oboje. Ważne jest, aby zrozumieć, jak bardzo praca zdalna w czasie pandemii różniła się w zależności od sytuacji rodzinnej konkretnego badacza.

Efekt „wypadania” kobiet z nauki, gdy młodych badaczek jest tyle, co badaczy, ale nie decydują się na pozostanie w branży naukowej, nie jest nowy. Dostał nawet swoją nazwę - “maternal wall” (matczyna ściana). Od naukowców wymaga się często trudnych godzin pracy – na przykład gdy badasz bakterie, nie możesz ich zagłodzić przez weekend lub zostawić na dłużej, gdy masz chore dziecko, bo nie będzie do czego wracać. W dobie pandemii, wielu badaczy-stażystów lockdown zastał z dala od rodzin i grup wsparcia, które mogłyby ich wesprzeć w opiece nad dziećmi i innych obowiązkach domowych. Praca badacza często rzuca młodego człowieka w różne zakątki świata na kolejnych stażach, co nie sprzyja zakładaniu rodziny; nie można liczyć na wsparcie dziadków czy cioć, a nianie czy placówki opiekuńcze często są poza zasięgiem finansowym stażystów. Istnieje nacisk środowiska naukowego na mobilność wśród młodych badaczy, w okresie, który zbiega się w ludzkim życiu z czasem zakładania i powiększania rodziny. Nie ma systemowych rozwiązań, i młodzi ludzie pozostawieni są sami sobie z logistyką zorganizowania opieki dla dzieci czy rozłąki z partnerem. To sprawia, że proporcje kobiet do mężczyzn zmieniają się na korzyść mężczyzn, im wyższe stanowisko pełni naukowiec. Zakładanie rodziny - ślub i posiadanie dzieci - jest uważane za najważniejszy czynnik, który powoduje, że kobiety nie kontynuują kariery naukowej [10-12]. Dane ze Stanów Zjednoczonych sugerują, że nawet takie rozwiązania, jak płatny urlop macierzyński, czy przedłużenie okresu stażu po urodzeniu dziecka, nie pomagają kobietom osiągać kolejnych stopni kariery naukowej [13].

-> Sytuacja kobiet w nauce

Tym bardziej smuci, że w polskim świecie naukowym temat pozycji kobiet w pracy badawczej podczas pandemii praktycznie nie istnieje. Poruszony został przelotnie przez oko.press [14]. Ukazała się jedynie opinia pani dr Ewy Rozkosz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu [15]. Pani doktor, zajmująca się analizą bibliometryczną, sugeruje, że doniesienia o związanym z pandemią pogłębianiu się dysproporcji pomiędzy płciami w publikacjach są wyolbrzymione, bo efekt istniał już wcześniej. Badania naukowe zajmują wiele miesięcy, a „opieranie swoich ustaleń na kilku tweetach” nie jest właściwą metodą naukową. Argumentuje, że prawdziwą skalę zjawiska można będzie ocenić dopiero za pół roku, a może nawet za dwa lata.

I ma rację. Rzeczywiście to, jak bardzo kobiety znikną z nauki z powodu CoViD-19, jeszcze się okaże. Prawdą jest, że już przed pandemią kobiety publikowały mniej. Sedno problemu polega na tym, że te dysproporcje w wyniku pandemii mogą się dodatkowo pogłębić, na co wskazują wstępne analizy i głosy naukowej społeczności. Czy możemy czekać, aby za dwa lata stwierdzić, że zjawisko zaistniało i że było złe? Zachodni publicyści piszą jasno: przyszłość kobiet w nauce zależy od kroków, jakie podejmiemy teraz, zanim stwierdzą, że świat naukowców jest im jeszcze mniej przyjazny, niż przed pandemią. Zasiłek opiekuńczy i możliwość przedłużenia grantów mogą nie wystarczyć. Jak wspomniałam wyżej, amerykańskie próby utrzymania kobiet w karierach naukowych poprzez dawanie im więcej czasu na osiągnięcie celów badawczych i płatne okresy opieki nad dziećmi okazały się nieskuteczne.

Aby dolać oliwy do ognia, na początku lockdownu Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej opublikowało oderwane od rzeczywistości rady dla rodziców małych dzieci, aby im „dokładnie wyjaśnić” nowy tryb pracy rodzica z domu i „zaproponować ciche zabawy”. [16] [17]. Młode badaczki, które zaczęły pracować z domu, otrzymały od swoich przełożonych wiadomości, aby “cieszyły się, że mają więcej czasu na pracę badawczą”.

Historie młodych polskich badaczek nie różnią się od historii koleżanek z USA, Wielkiej Brytanii czy z Australii. „Problematyczne było prowadzenie zajęć zdalnych, które zabierały dużo więcej czasu niż stacjonarnie, ogarnianie dwójki [dzieci – przyp. aut.] […] czy nawet niemożliwość wysłania mojej rodziny gdziekolwiek (bo lockdown) abym mogła w spokoju popracować” – pisze dr Anna Stasiuk-Piekarska z Politechniki Poznańskiej. „Musiałam złożyć wniosek o przedłużenie terminu rozliczenia z publikacji, który miałam do końca sierpnia. W marcu jeszcze trochę próbowałam pracować, wymieniając się opieką z mężem, potem już brałam zaległy urlop lub opiekę, poza pojedynczymi dniami. W kwietniu i maju moja praca praktycznie nie posunęła się naprzód, w czerwcu też chwila minęła zanim udało się zgrać ze współautorami. Ja nie umiem pracować, mając dzieci pod opieką ani w dzień, ani wieczorem, bo zasypiam z nimi. Dla mnie praca, jak dzieci nie są w placówkach jest fikcją.” Zwierza się dr Krystyna Żyżyńska – Galeńska z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Zwierząt PAN.

Wiele z badaczek prosi o anonimowość. „Musiałam opóźnić powrót do kariery naukowej, […] pracować w samochodzie”; „moi koledzy z uczelni mieli więcej czasu niż zwykle i np. rozwijali kariery na youtube, a kobiety miały dużo mniej lub zero czasu - bo nie było opieki dla dzieci (placówkowej lub babciowej), bo nie mogły pracować z domu”. “Jakakolwiek efektywna praca stała się dla mnie możliwa, gdy ustaliliśmy z mężem, że co drugi dzień każde z nas zabiera nasze dwuletnie dziecko z domu na kilka godzin - co też nie było proste w sytuacji, gdy przez jakiś czas był zakaz wchodzenia nawet do lasów i parków, o placach zabaw nie wspominając”.

Problem dotyka również ojców. „Zajęcia [prowadzone przez badaczkę – przyp. aut.] najczęściej wypadały w godzinach pracy męża. Musiał więc przerywać pracę i zajmować się synkiem, a później to odrabiać. Było to trudne dla nas obojga.”- pisze badaczka, mama dwulatka. “Mój mąż jeździł do pracy (pracuje sam), ale ze względu na mnie wracał wcześniej i generalnie przez to też ucierpiała jego firma.” - opowiada druga.

Kobiety czują się niezrozumiane i mają poczucie, że brak jest świadomości trudności, jakie sytuacja im sprawia. Brak także szacunku dla pracy, jaką wykonują w domu, wychowując dzieci. „Jestem na urlopie macierzyńskim. Dostałam zapytanie czy od października wezmę jakieś godziny, bo skoro będzie zdalnie, to mogę sobie poprowadzić z domu”. „Prowadziłam zajęcia zdalne ze studentami na [urlopie] macierzyńskim. Przygotowywanie zajęć online z płaczącym dzieckiem, nauczenie się nowego programu do pracy zdalnej, a później prowadzenie tych zajęć, gdy na dole płakało dziecko z mężem, a ja na górze mówiłam do ściany (studenci wyłączali kamery i mikrofony) było dla mnie bardzo trudne. Jeszcze doszła masa wiadomości z uczelni z dopiskiem pilne. Nie znalazłam już siły i czasu by skończyć pisać doktorat, nie mówiąc o innych pracach naukowych”. “Jestem postrzegana jako osoba nieprofesjonalna, próbująca tłumaczyć swoje nieróbstwo dzieckiem”.

Nierówny podział w opiece nad dzieckiem przed pandemią przekłada się na trudności z podziałem obowiązków podczas pracy zdalnej, nawet gdy oboje rodzice chcą dzielić się opieką. Dzieci nie rozumieją, czemu mama, na co dzień główny opiekun, nie chce poświęcić im czasu, pomimo że jest w domu. „Podczas lockdownu i pracy zdalnej wstawałam bardzo rano, żeby popracować. O 9 miałam koniec pracy. Czasem miałam telekonferencje w ciągu dnia albo pod wieczór i było bardzo różnie, w niektórych udało mi się wziąć aktywnie udział, w innych niestety dziecko nie współpracowało (to znaczy nie chciało zostawić mnie w świętym spokoju mimo że był tata do dyspozycji).” opowiada badaczka. Inna pisze: “Dydaktyka z maluchem za ścianą to porażka. Gdy widział, że mama wychodzi, znosił to dość dzielnie. Natomiast słysząc mnie za drzwiami rozpaczał i lamentował. Zdarzało się, że nie miałam do niego opieki i musiałam prowadzić ćwiczenia albo konsultacje w wersji video z absorbującym do granic możliwości dzieckiem, co było kłopotliwe i nieefektywne”. “Największym problemem było to, że jak mnie nie ma w domu, to dzieci wiedzą, że mnie nie ma i są OK. A jak jestem to nie rozumieją, że mnie nie ma. Przychodzili więc co chwilę. Bardzo trudno było się na pracy skupić.” - zwierza się Polka pracująca w Nowej Zelandii.

Praca nocami i opieka w nad dziećmi w dzień może odbić się bardzo negatywnie na zdrowiu psychicznym rodziców. Opisują, że pomiędzy opieką nad dziećmi w ciągu dnia i pracą naukową w nocy nie znajdują czasu, aby zadbać o siebie. “Praca w ciągu dnia jest niemożliwa z racji sprawowania opieki nad dzieckiem. Czuję się przytłoczona i zmęczona, odbija się to niekorzystnie na moim zdrowiu, bo bardzo mało śpię. Nie wiem, co to odpoczynek i relaks.” Tymczasem, kilka dni temu „The Wall Street Journal” opublikował oderwany od rzeczywistości editorial konserwatywnej pani psychoanalityk Erici Komisar, która próbuje przekonać nas, że internet w dobie lockdownu to najlepsze, co się mogło matkom przytrafić. „Dzięki temu świeżo upieczone mamy mogą łączyć pracę zdalną z opieką nad niemowlęciem, robiąc odpowiednie przerwy na karmienie czy zabawę. Oszczędzają czas spędzony na dojazdach do pracy, mają więcej czasu na relaks” [18]. W komentarzach do niego internauci nie mają litości – to mógł napisać tylko ktoś, kto nie ma dzieci.

Problem opisują już nie tylko anegdoty i tweety, jak sugerowała dr Rozkosz. Dane z USA i Europy wskazują, jak bardzo posiadanie dzieci wpływa na możliwość pracy zdalnej badaczy. Jeśli ich dzieci były poniżej 5rż, naukowcy przeznaczali o 38% mniej godzin na naukę niż zwykle; o 32% mniej dla dzieci między 6 a 11rż; a badacze ze starszymi dziećmi i bezdzietni - o 16% mniej [19]. W tym badaniu lockdown wpłynął najbardziej na czas pracy kobiet z małymi dziećmi. Brazylijscy badacze pokazują, że kobiety, zwłaszcza czarnoskóre i mamy małych dzieci, nie były w stanie osiągnąć swoich celów związanych z publikacjami w czasie pandemii. Mężczyzni, a w szczególności ci bezdzietni, najsłabiej odczuli efekty lockdownu [20].

Podsumowały to też Michelle I. Cardel, Natalie Dean i Diana Montoya-Williams w swojej nowej publikacji [21].

-> To nie tylko problem kobiet

Wypadanie kobiet z nauki jest problemem nie tylko z punktu widzenia równości płci. Jest problemem dla samej nauki. Wiemy, że różnorodność podejść i spojrzeń w badaniach naukowych jest bardzo pożądana i prowadzi do lepszej jakości badań, a kobiety i mężczyźni prowadzą badania w różny sposób. Na przykład wśród badań medycznych, czy psychologicznych publikowanych przez kobiety częściej można znaleźć osoby badane podzielone według płci, co pozwala lepiej wyizolować zjawiska specyficzne tylko dla części społeczeństwa [22].

Ograniczenie różnorodności w spojrzeniu na badania naukowe jest szczególnie groźne w przypadku chorób, które mężczyźni i kobiety przechodzą inaczej. A tak jest też w przypadku COVID-19. Mężczyzn cechuje wyższa śmiertelność, co oznacza, że więcej kobiet, niż mężczyzn będzie żyło po przechorowaniu koronawirusa. Możliwe, choroba COVID-19 będzie miała dla osób, które z niej wyzdrowiały nieznane, długofalowe skutki. Już teraz podnoszą się głosy o możliwych komplikacjach neurologicznych. Nie chcemy, aby powtórzyła się sytuacja z zawałami serca. Pomimo, że mężczyźni częściej doświadczają zawałów serca, nauczyliśmy się szybko na nie interweniować i je leczyć. U kobiet zawały objawiały się inaczej, a my umieliśmy dobrze rozpoznawać tylko “męski typ” zawałów. Przez to w pewnym momencie odsetek kobiet umierających na zawał serca był wyższy, niż mężczyzn. Ignorowanie kobiet-pacjentów, ich dolegliwości i specyfiki ich chorób jest niechlubną i długą tradycją w medycynie, chociaż wynikało z niewinnego pozornie założenia, że w gruncie rzeczy kobiety różnią się od mężczyzn tylko aranżacją kilku rurek w rejonie podbrzusza. Teraz już wiemy, że to dużo bardziej skomplikowane.

Istnienie badań prowadzonych przez kobiety i różnorodność spojrzeń na zagadnienia naukowe pozwala na głębsze i lepsze ich zrozumienie. Niestety i przed pandemią kobiet w nauce było mniej, niż mężczyzn. Jeśli jeszcze ich ubędzie, zmniejszy się różnorodność środowisk naukowych, a następne pokolenia badaczek pozbawione będą wielu żeńskich wzorów do naśladowania.

Wygląda na to, że pandemia nie sprzyja pozycji badaczek w świecie nauki. Nawet w mediach nauka ma męską twarz - zdecydowana większość wypowiadających się ekspertów to mężczyźni. Rodzicom małych dzieci, zwłaszcza kobietom, na których ciąży większość opieki nad nimi, ciężko jest znaleźć czas na prowadzenie badań. Robią to w nocy lub nad ranem, kosztem snu i czasu na wypoczynek, często po wypełnieniu obowiązków dydaktycznych. Nawet zdalne konferencje i kursy, które miały być ułatwieniem dla rodziców pracujących z domu, mogą okazać się utrudnieniem. Często odbywają się w godzinach, gdy rodzic musi opiekować się dzieckiem, więc nie jest w stanie z nich odpowiednio skorzystać.

-> Jak poprawić tę sytuację?

Co możemy zrobić, aby wspierać kobiety, i rodziców w ogóle, w ich karierze naukowej? Alessandra Minello pisze, że jedynym rzeczywistym rozwiązaniem jest to, co zawsze: długofalowa inwestycja w równość. Jeśli już teraz nie wprowadzimy uczciwej polityki promującej równość, słuchając potrzeb kobiet, sytuacja rodziców w nauce, także w Polsce, tylko się pogorszy. W tej chwili niestety brak konkretnych propozycji, jak to osiągnąć.

W lipcu ukazała się wspólna opinia 500 badaczek, które zalecają m.in. zmaksymalizowanie elastyczności pracy, możliwość odsunięcia w czasie terminów aplikacji i grantów. Proponują placówkom naukowym stworzenie “planów B” dla ich pracowników na ewentualność nagłego pogorszenia się sytuacji epidemiologicznej i ponownego zamknięcia szkół i przedszkoli. Przypominają o barierach dla rodziców, jakie stanowią ogłaszane na ostatnią chwilę spotkania czy wystąpienia. Zalecają zwiększenie zatrudnienia, aby prowadzić badania w zespołach; tworzenie i oczekiwanie elastycznego środowiska pracy, przyjaznego rodzicom, którzy czasem będą musieli ominąć spotkania lub przyjść na nie z dzieckiem; promowanie dbania o zdrowie psychiczne, w tym dawanie więcej czasu wolnego, gdy jest potrzebny. Pokazują, że przejrzyste i jawne informacje na temat wynagrodzeń zwiększają równość płac. Podkreślają, że należy pytać rodziców bezpośrednio o ich potrzeby i o to, jakiego wsparcia potrzebują. Warto też rozważyć oferowanie grantów tworzonych specyficznie dla osób na początku ścieżki kariery, odpowiadającym potrzebom młodych rodziców [23]. Podobne metody przeciwdziałania rezygnacji badaczek z kariery naukowej zaproponowały Michelle I. Cardel, Natalie Dean i Diana Montoya-Williams [21]. Narodowe Centrum Nauki rzeczywiście wprowadziło rozwiązania, które pozwalają badaczom na przedłużenie projektów badawczych w związku pandemią koronawirusa [24]. Będzie to pomocne, jednak może nie wystarczyć.

Przestańmy postrzegać czas spędzony na opiece nad dziećmi jako przerwę w karierze, czas zmarnowany. Doceńmy wartość ciężkiej pracy, jaką rodzice wkładają w wychowywanie dzieci. Przestańmy traktować mężczyzn jako opiekunów drugiej kategorii, a matki jako zawsze gotowe do przejęcia opieki nad dziećmi. Przede wszystkim jednak musimy nagłośnić głosy kobiet i rodziców, i konsultować proponowane rozwiązania z nimi bezpośrednio. Nie możemy pozwolić sobie na dalsze zaniedbywanie potrzeb kobiet i rodziców w środowisku naukowym.

Ten tekst powstawał w mych myślach od połowy lipca, ale czas na spisanie go znalazłam dopiero w sierpniu. Gdy kończę go pisać, jest 07.08.2020, godzina druga nad ranem."

Pod oryginalnym tekstem są jeszcze przypisy.

Munchybox
1 221
Munchybox 1 221
#998723.08.2020, 12:51

Woskowa, ta sytuacja z filmiku a Twoje rozsypane zakupy to zupelnie Inna histora.

Natomiast mam nadzieje, ze podziekowalas.

Przesadzilas z tym molestowaniem. Ale jezeli sie upierasz to pozostanmy przy "piatce".

Opanuj sie omegan, nie "bryndzluje" sie ogladajac filmiki z udzialem dzieci ani tez przy zadnych innych filmikach I filmach.

Kijewno, jezeli tam jest jakis ukryty przekaz to ja tez go nie spstrzegam.

kijevna
18 850
kijevna 18 850
#998823.08.2020, 12:52

Nie no spoko - tomuś ma napad po prostu kolejny.

woskowa
7 441
woskowa 7 441
#998923.08.2020, 13:11

Munchy, pisze, ze chodzi o czlowieka, nie plec. Zalezy co kto z domu wyniosl.

Profil nieaktywny
Delirium
#999023.08.2020, 13:11

Munchybox 1 032

#9972Dziś - 12:08

'Mogl ja pokepac po plecach I przybic piatke, doceniajac w ten sposob talent I umiejetnisci mlodszej kolezanki."

Niestety, matka go nie wychowała. :P

Katalog firm