Pamiętam. Ja nosiłem spory krzyżyk, krzyż, kuźwa, raczej, ale inaczej - z dziurką, tzn. zawieszką w bocznym ramieniu. Bekę miałem, bo każdy chciał wiedzieć co to znaczy, i nikt nie przyjmował do wiadomości, że znaczy nic. :P
pamiętam jak was goniliśmy i to wszystko wam spadało i te tanie koszulki z Gahanem, targały się w rękach jak papier.
Delirium
#63992Dziś - 23:19
#987:
Pamiętam. Ja nosiłem spory krzyżyk, krzyż, kuźwa, raczej, ale inaczej - z dziurką, tzn. zawieszką w bocznym ramieniu. Bekę miałem, bo każdy chciał wiedzieć co to znaczy, i nikt nie przyjmował do wiadomości, że znaczy nic. :P wracajac do moich wlosow, to jak mama wyjechala do dziadka na 2 tygodnie i to byl moj czas...zeby sobie ogolic te cholerne dlugie loki, za ktore bys mnie do wanny w smingusa dingusa w wannie moczyl:) ojciec sie nie zorientowal, ze sobie pol glowy wygolilam...ale mama , jak wrocila , szalu dostala...biedna bylam :)
Peek-a-boo!! ;P
maya2002 1 511
#63999Dziś - 23:25
"wracajac do moich wlosow, to jak mama wyjechala do dziadka na 2 tygodnie i to byl moj czas...zeby sobie ogolic te cholerne dlugie loki, za ktore bys mnie do wanny w smingusa dingusa w wannie moczyl:) ojciec sie nie zorientowal, ze sobie pol glowy wygolilam...ale mama , jak wrocila , szalu dostala...biedna bylam :) "
Ja przez jakiś czas miałem długachne włochy u góry, kręciły się strasznie, mnie też kręciły, ;p a boki ciachałem krótko, na parę milimetrów. Któregoś dnia wpadło mi do łba, żeby wyciąć po bokach po jednym długim, wąskim pasku z każdej strony, tak do samej skóry. Akurat siedziałem u kumpla no i zaimprowizowałem wycinankę do odbicia w szybie, ale za cholerę nie mogłem złapać poziomu i wyszły mi dwa jebitne, krzywe prostokąty. Zalizywałem je lokami z góry, co by staruszków nie wkurzać, ale paręnaście dni później poczłapałem do matki z prośbą o przycięcie końcówek. Matula strzygła mnie i paplała, a gdy zobaczyła te prostokąty, uznała, że to ona mnie spierdzieliła podczas paplania, nie ma pojęcia jakim cudem, i że na pewno ją zabiję. Przypaliłem frana i łaskawie wybaczyłem rodzicielce. ;P
Co do DM, to trzy lata po koncercie w Gla znowu wyskoczyłem na ich koncert do Londka. Zauważyłem, że na każdym koncercie jest mnóstwo Polaków. DM zawsze było popularne nad Wisłą, pierwszy koncert w PL dali jeszcze za komuny, na warszawskim torwarze, a tonpress, poza wspomnianym przeze mnie singlem, wydał w tamtych latach "Black Celebration", " Music For the Masses" i składankę singli - w tamtych czasach rzecz niespotykana, bo granulatu w tłoczniach brakowało nawet na Krzyśka Krawczyka.
Gore na koncertach jest jakiś taki smutny, nawet gdy się uśmiecha. Z kilogramami tapety zaczyna coraz bardziej przypominać Jokera. Emanuje jakimś wewnętrznym smutkiem, bardzo mnie to porusza. Gahan z kolei to wulkan energii, facet szaleje na scenie bez chwili odpoczynku, kondycyjnie nie do zajechania.
Na Pearl Jam wybrałbym się, ale mocno zdziadzieli, bałbym się rozczarowania.
Peek-a-boo na dobranoc
chociaż to też lubię:
"Peepshow" to jedna z moich ulubionych płyt - z takich, co to trzeba obowiązkowo mieć w pudełku, na cd i winylu, nawet jeśli słucha się już tylko na spotify i yt.
Dobranoc.
Niewazne czy komp, iPOD, wieza, magnetofon Kasprzak, 'gramofon' Balbinka...
Wazne co kręci sie u Was właśnie TERAZ :D
i tak np. u mnie
płytka
dEUS - Pocket Revolution