#11 no nie wiem harrier...sluchalam radia, jezdzac od sklepu do sklepu, zeby popatrzc gdzie SA puste polki I jak ludzie sobie Radza...I jedna kobieta mowila, wlascicielka piekarni/Caffe, ze Caffe musiala zamknac, no Bo nie wolno sie zasiadywac wspolnie prZy drozdzowce i kawie, ale chleb dalej piecze, I ze jest key worker z powodu tego chleba.
Zajechalam rowniez do Stodoly(Polski sklep w Edinburgh)... moja corka uwielbia cebularze wiec pytam o te cebularze I mi powiedziano, ze tylko chleb sie piecze w piekarniach!Oczywiscie, ze cebularz to zachcianka w czasach zarazy!
Wystarczy, ze internet wylacza i bedzie taki sam rezultat;)
A tak serio, to dziwnie jest porownywac ten kryzys z innymi, bo jak go porownac z tym z 2008 czy ubieglego wieku. Do epidemii Hiszpanki tez daleko, bo ludzie wtedy byli niedozywieni i kryzys juz panowal.
Chociaz patrzac na liczby to wtedy rynki stracily 80% wartosci w kilka lat a teraz zniknelo ponad 20% w niecaly tydzien.
Widac informacja i jej szybkosc to bron obusieczna.
Osobiscie zastanawiam sie, na dluzsza mete czy jakikolwiek zawod bedzie mial lepiej gdy juz cala ta akcja sie skonczy.
Chyba wszystko zalezy co nas czeka na mecie. Patrzac na historie Glasgow to jak zawsze cokolwiek zwiazanego z industrialem powinno miec dobrze.
Internetu nie wylacza, to teraz jest zyla zlota, wszelkie serwisy on-line, netflixy I aplikacje streamigujace muzyke, maja oblezenie, artysci proponuja swoje dziela przez Internet, wystepy przed kamerami jedynie...Nawet u bukow zwiekszyli wirtualne, wyscigi koni I psow by miec co obstawiac…
No tak, ale ile mozna siedziec w domu, jak nie zniosa obostrzen to ludzie wyjda z domu na ulice I bedzie palenie samochodow. pladrowanie sklepow I ogien na ulicach, oczywiscie w maseczkach, lub chustach ale ku temu by ich nie rozpoznano po...
Jak by na to nie spojrzec, PKB (czy tu czy w Europie) leci na leb na szyje, Jesli ten stan gospodarki utrzyma sie na dotychczasowym poziomie przez nastepne dwa miesiace to skutki dla spoleczenstwa moga byc gorsze niz skutki Wielkiego Kryzysu (1929-1933), utrata pracy przez miliony ludzi (w USA utrata pracy dotknela wtedy prawie 1/3 sily roboczej), spadek produkcji przemyslowej o prawie 50% (tak jak w USA czy w Polsce), szczegolnie silnie kryzys odczulo wtedy rolnictwo. Nie musze przypominac ze bezposrednim skutkiem Wielkiego Kryzysu bylo dojscie do wladzy w wielu panstwach, nacjonalistow. Sami wiecie czym to sie skonczylo. Tak to wlasnie moze wygladac, obym sie jednak mylil.
Moj plan B to bedzie robienie tego co robie i czekanie na lepsze czasy zeby przywrocic plan A.
Szczerze mowiac to watpie zeby smierc 0.25% spoleczenstwa rozwalil globalna gospodarke i wyciagnal ludzi na ulice. Tym bardziej ze jak wprowadza lock-down to bedziemy siedzie z dupskami w domu. A pilnowac bedzie wojsko.
#17 zbytnik, ale kto siedzi w domu?Coronoturysci wala tlumami do Walii I szkockie Highlands...I do Skegness:)
https://www.theguardian.com/world/2020/mar/21/disaster-waiting-to-happen...
-Dramatyczna sytuacja branży meblarskiej. A Emilewicz miesiąc temu mówiła, że na koronawirusie przedsiębiorcy zyskają
Branża meblarska, która jest jednym z najważniejszych w Polsce eksporterów - eksportuje około 90 proc. swojej produkcji - przeżywa głęboki kryzys spowodowany epidemią koronawirusa, zamknięciem granic i zamrożeniem obrotu gospodarczego w całej Europie.
Branża szacuje, że wartość polskiego eksportu mebli w 2019 r. wyniosła 10,9 mld euro. Producenci mieli nadzieję na kolejny dobry rok. Obecnie obroty firm meblarskich gwałtownie spadły, a odbiorcy mebli, którzy są też zagrożeni upadłością, nie płacą zobowiązań. Producenci nie mają więc pieniędzy na wypłaty dla pracowników. Taka sytuacja, nawet jeśli epidemia zostanie szybko opanowana, potrwa co najmniej trzy miesiące. Firmy się spodziewają, że dopiero w lipcu zaczną wpływać pierwsze przelewy za dostarczony już towar i pojawią się nowe zamówienia.
Forte zatrzymało produkcję, prosi o pomoc dla branży
Branża próbuje namówić rząd do szybszego działania. Minister Emilewicz obiecała udział w telekonferencji z przedstawicielami przedsiębiorstw meblarskich, ale nie wiadomo, czy do niej dojdzie.
-Mamy ponad 3 tysiące pracowników, zatrzymujemy produkcję. Nasi odbiorcy wstrzymują płatności, bo zamknęli sklepy w całej Europie. My również możemy mieć problemy z regulowaniem swoich zobowiązań – mówi Maciej Formanowicz, założyciel i prezes zarządu Fabryk Mebli „Forte”.
- Minister Emilewicz mówiła o pomocy dla firm, które udokumentują spadek obrotów o 15 -20 proc.. W branży meblarskiej spadek obrotów wyniesie 80 do 100 proc. Nie potrzeba żadnych dodatkowych dokumentów. Zatrzymany eksport mebli to 90 proc. całkowitej ich produkcji w Polsce. Rozmawiałem telefonicznie z odbiorcą z Włoch. Jest mi winny 600 tys. euro. Mówi, że chciałby zapłacić, ale nie ma z czego, bo sklepy zostały zamknięte".
Także na rynku krajowym sprzedaż mebli gwałtownie spadła. Konsumenci kupują produkty potrzebne na co dzień – żywność, środki higieniczne. Zakupy innych towarów, zwłaszcza drogich, odkładają na później. Załamanie popytu na dobra trwałe trwać będzie dłużej niż sama epidemia, gdyż wielotygodniowe przestoje zmniejszą siłę nabywczą ludności.
Firmy: to musi być pomoc sektorowa
- To musi wziąć na siebie państwo – mówi prezes Forte. - To nie będą żadne płace, ale zasiłki, więc nie mogą być obciążone podatkiem lub ZUS-em. Chodzi o kilka milionów pracowników zakładów pracy, które zatrzymują produkcję, w tym tych, którzy są zatrudnieni na umowach cywilnych. Szacuję, że będzie to kosztować wiele miliardów złotych. Państwo pobiera od nas najrozmaitsze składki i podatki, więc w sytuacji kryzysowej musi zabezpieczyć funkcjonowanie firm - wprowadzić do obiegu środki własne, zwiększyć deficyt czy wykorzystać na ten cel fundusze z Unii.
Jeżeli dojdzie do bankructw, upadłości przedsiębiorstw na skutek niezawinionego przerwania naturalnego procesu gospodarczego, ogromne konsekwencje i tak poniesie państwo.
- Ustanie bowiem strumień wpływów z podatków, pojawią się koszty utrzymania bezrobotnych. To może znacznie przekroczyć nakłady na konieczną obecnie pomoc - dodał.
W całej Europie firmy są w sytuacji podobnej jak w Polsce. Podstawowa różnica – poza większymi możliwościami pomocy przedsiębiorcom w krajach bogatszych – jest taka, że w innych krajach rządy uzgadniają programy pomocowe z organizacjami pracodawców reprezentującymi rozmaite branże. W Polsce rząd przedstawił pomysły oderwane od realiów.
Sobotnie pogadanki przy ginie, poki ten jeszcze plynie.
Jest czerwiec. We Wloszech liczba zgonow dobija do 100k, w UK do parunastu tysiecy. Rynki pikuja na dno - programy pomocowe niewiele pomagaja, coraz wiecej firm sie zmywa, bezrobocie rosnie, ludzie maja problem ze splata kredytow, zrodelko wysycha, jakies prace sa ale malo platne i duzo chetnych. O inflacji nikt nie mowi, zeby nie pogarszac sytuacji. Panika i wirus dotyka kazdej galezi gospodarki w tym rolnictwo i logistyke. Problem jest globalny i dalej nie mozna sie poruszac po Europie.
Co robisz? Jakis Plan B?Adaptacja?