jak tam michaś, sejm już pozwolił na niszczenie psychiki dzieciom przez umożliwienie ich obecności na rzeziach w lasach? przecież nic tak nie rozwija jak babranie się w parujących wnętrznościach zwierząt przez dzieci, i oglądanie ich męczarni, prawda?
niejeden ojciec nie może oddać się dzikiej rozkoszy katowania, bo trzeba się dzieckiem zająć. a tak, maluch się dotleni, posocjalizuje z uzbrojonymi sadystami i pijakami i na pewno świetnie wpłynie to na jego przyszły rozwój emocjonalny.
tutaj wywiad z takim skrzywdzonym do grobowej deski dzieckiem świra:
Płoszyłam sarny, by ich nie zabijał. Skomlenie zwierząt słyszę do dziś. Kocham ojca, ale jest dla mnie mordercą
https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,163229,25660080,dziecko-na...
Do dzisiaj śni mi się pierwszy wyjazd w teren. Wtedy jeszcze dziadek przygotowywał tatę do bycia myśliwym. Jeździliśmy po terenie, dziadek pokazywał, jakie są stanowiska, ambony, jakie mają numery. Pamiętam gospodarstwo, dziki staw, szuwary. Biegły dwa psy. Jak je tylko zobaczyłam, przestraszyłam się, co teraz. Już płakałam.
Dziadek strzelił do tych psów. Jeden padł, ale wył, nie został zabity. Drugi uciekał postrzelony. Zataczał kółko. Dziadek strzelał dalej, a ja jakbym całą sobą czuła to, co te psy. Rozpacz, ból, przerażenie. Po tym tygodniami nie spałam. Tak się zaczęła moja „przygoda” z myślistwem, to mi zaserwowali na dzień dobry.
To skomlenie słyszę do dzisiaj. Śni mi się, może nie tak często jak kiedyś, ale wciąż.
trauma do końca życia. a tatuś tylko dobrze się bawił
wciąż zastanawia mnie niekonsekwencja - jeśli ktoś zakatuje swoje zwierze w domu, pójdzie do więzienia na lata. jeśli ktoś postrzeli dla zabawy zwierze które będzie się męczyć wiele godzin zanim umrze, nikogo to nie obejdzie. albo odstrzeli łapę kaczce. albo rozszarpie żywe zwierzę psami. chora jest taka wybiórczość.
Propozycja tymczasowej zmiany avatara z uwgi na problemy pewnego usera.
Ja tam daję Piusa XII znanego z przemutu nazistów :)