There you go, dwie strony nie pękły:)
Podobno do tanga trzeba dwojga, GUS tez pisze o priorytetach młodych ludzi - jak się można domyślec obu płci, ale tomusiowi &co juz się wyświetla wielki, migający neon a napisem: to wszystko przez te złe baby:)
A tymczasem:
"(...) przede wszystkim trudności ze znalezieniem pracy i nabyciem własnego mieszkania, a nie dążenie do indywidualistycznego stylu życia i odrzucenie instytucji rodziny prowadzą do opóźniania decyzji o rodzicielstwie[6]. Także inne badania wskazują, że Polacy decydują się na dzieci, gdy są w związku małżeńskim, oboje mają pracę i nie muszą wynajmować mieszkania[7]. Co ciekawe, wysokość zarobków nie jest istotna, ważniejsze jest to, czy oboje mają stały dochód. Kluczowe znaczenie ma tu więc stabilizacja[8]. Praca zawodowa daje odpowiednią stabilizację finansową, jest środkiem do zakupu mieszkania oraz stworzenia dziecku odpowiednich warunków życia i rozwoju. Daje ona również dostęp do opieki zdrowotnej i świadczeń społecznych, takich jak urlopy macierzyńskie i wychowawcze. Dla kobiet dodatkowo zdobycie doświadczenia zawodowego przed urodzeniem dziecka ułatwia późniejszy powrót na rynek pracy. Co ciekawe, praca powinna przynosić stabilne dochody, natomiast wysokość tych dochodów nie jest już kluczowa dla intencji posiadania dziecka[9].
Własne mieszkanie daje możliwość niezależnego zamieszkiwania od rodziców, choć co ciekawe, badania wskazują, że szczególnie ważne jest nie tylko mieszkanie niezależnie od rodziców, ale mieszkanie we własnym lokum. Wynajmowanie mieszkania utrudnia podjęcie decyzji o dziecku w podobnym stopniu jak zamieszkiwanie z rodzicami. Mieszkanie „na swoim” znacząco zwiększa skłonność pary do planowania potomstwa[10].
Tak więc Polacy chcą mieć dzieci, jednak by zrealizować swoje plany prokreacyjne, potrzebują stabilizacji – m.in. pracy i mieszkania. Wśród osób bezdzietnych w wieku 20–39 lat tylko 12 proc. osób deklaruje, że nie zamierza mieć potomstwa, 42 proc. chce mieć dziecko w dalszej przyszłości, zaś 47 proc. – w ciągu trzech lat[11]."
No i koło miliona dzieci bez alimentów od ojców działa na wyobraźnię:)
A apelu do nie płacących, żeby nie robili siary i nie zniechęcali kobiet do rodzenia nadal nie widziałam;)
@76
co do tego dlaczego asiunia napisala to wlasnie, mala podpowiedz: to kobita chora z nienawisci do mezczyzn, z absurdalnymi pogladami okreslanymi jako neofeministyczne (nie mylic z feminizmem!)
jej wiarygodnosc (a wlasciwie jej brak) mozna latwo ocenic po bogatej i nieszczegolnie chwalebnej przeszlosci na tym malym forum.
to tylko kwestia czasu gdy przestanie udawac grzeczna i choc troche racjonalna i wyjdzie szydlo z worka ;]
ad 80: znowu napisałes o sobie - szydło wyszło bardzo szybko:)
A teraz jeszcze raz i duzymi: "(...) przede wszystkim trudności ze znalezieniem pracy i nabyciem własnego mieszkania, a nie dążenie do indywidualistycznego stylu życia i odrzucenie instytucji rodziny prowadzą do opóźniania decyzji o rodzicielstwie[6]. Także inne badania wskazują, że Polacy decydują się na dzieci, gdy są w związku małżeńskim, oboje mają pracę i nie muszą wynajmować mieszkania[7]. Co ciekawe, wysokość zarobków nie jest istotna, ważniejsze jest to, czy oboje mają stały dochód. Kluczowe znaczenie ma tu więc stabilizacja[8]
Coś może na temat faktów?;)
Z najnowszych danych Glownego Urzedu Statystycznego wynika, że w Polsce rodzi się dramatycznie mało dzieci. Niestety, sztandarowy program Prawa i Sprawiedliwosci, 500+, przestal juz pomagac demografii. Zgodnie z przewidywaniami ekspertow program 500+ pomogl dzietnosci w Polsce jedynie krotkofalowo. Wyrazny wzrost urodzen zanotowano w 2017 r., w ktorym na swiat przyszło ponad 400 tys. dzieci. Pozniej jednak liczba urodzen spadla – w zeszlym roku urodzen było 388 tys., a w roku 2019 (choc nie ma jeszcze danych za grudzien), nie przekrocza one 380 tys. (eksperci spodziewaja sie 375 tys.).Demografowie wskazują jednak, ze jeszcze wazniejszy od ogolnej liczby urodzen jest wskaznik dzietnosci, czyli przecietna liczba dzieci przypadajaca na kobiete w wieku rozrodczym. W 2018 r. roku wskaznik ten wyniosł 1,435, co oznacza, ze byl troche nizszy od rekordowego wskaznika z 2017 r., ktory wyniosł 1,453. Wskaznik dzietności za rok 2019 bedzie jednak z pewnoscia nizszy niz w poprzednich dwoch latach. Czy zatem Polska wymiera?