Do góry

Wojna plci

Zaloguj się by dodać komentarz
pozyczona
10 412
pozyczona 10 412
25.01.2018, 21:02

Zakladam temat dla tych wszystkich walczacych, bo w prawie kazdej dyskusji skaczecie sobie do oczu, na poczatek prosze....:)

https://kobieta.wp.pl/potraktuj-mnie-jak-kawal-miecha-w-2018-nauczymy-si...

kijevna
18 850
kijevna 18 850
#885117.02.2020, 13:14

Tomus, idz na film nie krepuj sie - piszesz o tym kolejnego posta nie wiadomo po co. Milion widzów nie równa się milion kobiet, nawet sam o tym wiesz przytaczając opinię facia, który na tym filmie był;) A ja znam jeszcze paru, którzy też to widzieli;) Także ten... idź być głupi gdzie indziej - najlepiej do kina, bo widac jak bardzo chcesz to zobaczyć:)

harrier
10 819
harrier 10 819
#885217.02.2020, 14:10

czajnik, gwizdz na inna nute, bo jestes rozpoznawalny, nieboraku ;)

omegan
14 261
omegan 14 261
#885317.02.2020, 19:18

asiu, bedziesz nieco mniej sie kompromitowac, gdy nie bedziesz po raz kolejny uzywac moich tekstow przeciwko mnie ;*

pozdrowionka

Profil nieaktywny
autystyczna
#885417.02.2020, 19:25

#8854

Do mnie tak ladnie nie mowisz :|

omegan
14 261
omegan 14 261
#885517.02.2020, 19:27

auti nie jest ladnie?

udaje ze nie wiem jak masz na imie ;)

Profil nieaktywny
autystyczna
#885617.02.2020, 19:29

auti jest takie zbyniowe, on pierwszy tak zaczou :D

omegan
14 261
omegan 14 261
#885717.02.2020, 19:31

auc. nie wiedzialem

obiecuje poprawe

Munchybox
1 221
Munchybox 1 221
#885823.02.2020, 22:13

"Domestic abuse is not gender-neutral. It is largely a male crime against women. From 2014-17, 73% of victims of domestic violence were female and 61% of male victims were victims of men. Inequality and the patriarchy are at its heart. Most women stay with abusers out of fear, lack of finances, absence of viable alternatives or unwillingness to uproot children. But the real question is how do we stop men from across the economic spectrum killing, abusing and controlling women and children?"

https://www.theguardian.com/commentisfree/2020/feb/23/observer-view-dome...

omegan
14 261
omegan 14 261
#885923.02.2020, 22:19

hahahaha... znow ta bzdura

jak to mowil Goebbels: 100 razy powtorzone klamstwo stanie sie prawda?

harrier
10 819
harrier 10 819
#886023.02.2020, 22:27

A tez mialam cos wkleic:

https://www.scotsman.com/news/opinion/columnists/why-counting-dead-women...

Nie wiem, czy sie nie trzeba rejestrowac, zeby czytac :/

Art.b.ciekawy, pokazuje skale morderstw kobiet w UK, przy czym zbrodnie czesto poprzedzala znoszona przez kobiety przemoc. W ponad polowie przypadkow morderca kobiety popelnia 'overkilling' - zadaje ciosy jak w amoku.

Autorka zwraca uwage tez na pomysly, by mordercy mogli zglaszac w wiezieniach, ze sa kobietami ( bo tak sie akurat czuja) - moze to wplynac na rejestracje zbrodni na kobietach jako morderstw popelnione przez kobiety...

omegan
14 261
omegan 14 261
#886123.02.2020, 22:29

lol

przesada harrier, ale z drugiej strony w twoim przypadku to nic nowego

naprawde myslicie ze wklejajac tutaj te idiotyzmy zmienicie swiat? :D

harrier
10 819
harrier 10 819
#886223.02.2020, 22:34

Chce tez zwrocic uwage na fakt, ze czesto proba odejscia kobiety - bo nieraz dziwiono sie, czemu ofiary nie odeszly, uchodzac z zyciem - wyzwala furie mordercy.

Byly takie przypadki i wsrod emigrantow: ja pamietam dosc dokladnie sprawe zabicia mlodej Polki w Szkocji na oczach dwojki malych dzieci, przez partnera, ktory najpierw grozil samobojstwem, plakal, ze kobieta chce odejsc itp., a potem okrutnie ja zamordowal.

harrier
10 819
harrier 10 819
#886323.02.2020, 22:37

Szkoda na ciebie czasu, omegan, ale na uzytek ewent. innych zagladajacych do watku powiem, ze oba artykuly bazuja na faktach. Kto zna inne fakty, niech pisze do redakcji: sa tam dzialy listow, chetnie przeczytam list omegana polemizujacy z faktami o morderstwach kobiet.

Podejrzewam jednak, ze umie on tylko pajacowac na emito, zalosny przypadek.

Profil nieaktywny
Delirium
#886423.02.2020, 22:41

kijevna 17 129

#885217.02.2020, 13:14

" Także ten... idź być głupi gdzie indziej"

Tak że.

To w kwestii mądrości.

Ten sam błąd, powtarzany notorycznie od lat, może świadczyć o o wyjątkowej odporności na wiedzę. ;)

Profil nieaktywny
Delirium
#886523.02.2020, 22:46

harrier 8 563

#8861Dziś - 22:ileś tam

"Art.b.ciekawy, pokazuje skale morderstw kobiet w UK, przy czym zbrodnie czesto poprzedzala znoszona przez kobiety przemoc"

Przecież to jest oczywiste, że przyzwolenie na przemoc powoduje jej eskalację. No i?

Munchybox
1 221
Munchybox 1 221
#886623.02.2020, 22:48

To Twoja taktyka omegan. Myslisz, ze jak bedziesz pisal swoje opinie na emito, nie poparte zadnym danymi, to ktos w te opinie uwierzy.

Munchybox
1 221
Munchybox 1 221
#886723.02.2020, 22:54

Takie oczywiste delirium? Czy na pewno slowo "przyzwalaja" pasuje do kontekstu?

A moze jeszcze niech te przyzwalajace na przemoc osoby bija sie w piersi wykrzykujac mea culpa...

harrier
10 819
harrier 10 819
#886823.02.2020, 22:57

67

Brytyjski Krajowy Urzad Statystyczny podaje dane... osrodki badawcze podaja dane...a pajac bredzi o Goebbelsie. Jaki interes ma Krajowy Urzad Statystyczny podawac falszywe dane? Moze feministyczne bojowki go opanowaly, cudaku niegramotny?

harrier
10 819
harrier 10 819
#886923.02.2020, 22:58

Jakie 'przyzwolenie'? Znoszenie = przyzwolenie?!

Ty, Delirium, zanim nie zaczales lizuchowac polglowkom, to nawet mi sie wydawales kumaty z polskiego :P

starykon
2 806
starykon 2 806
#887023.02.2020, 23:00

Jeśli chodzi o fizyczną przemoc, to niewątpliwie mężczyzna z reguły ma przewagę. Nie wiem czy ktoś analizuje sytuację danej pary przed "czynem". Mogę sobie wyobrazić sytuację, gdzie mężczyzna jest ofiarą przemocy psychicznej, która trwa przez lata, aż "wybucha" i dochodzi do rękoczynów. Niewątpliwie są przypadki jednostronne, ale to truizm, że za problemy w parach odpowiadają najczęściej obie strony.

I jeszcze na temat depresji: W przypadku obu płci podstawowe objawy oraz przebieg depresji są podobne, jednak nie identyczne. W obrazie choroby mogą wystąpić pewne różnice. Zdarza się, że mężczyźni maskują oznaki depresji lub wyrażają je w sposób mniej charakterystyczny i nieco inny niż kobiety.

W porównaniu z nimi rzadziej odczuwają smutek i doświadczają obniżenia nastroju. Za to dużo częściej przejawiają:

-wzmożoną drażliwość,

-wybuchy złości,

-ataki agresji.

harrier
10 819
harrier 10 819
#887123.02.2020, 23:03

Starykoniu, to folklor, co piszesz. Ze niby mezczyzna gnebiony zabija? Nie idzie w cholere ze swoimi zarobkami, nie 'zapomina' alimentow placic na wlasne dzieci, tylko trwa i trwa, az zabija. Nic podobnego. Udowadniano wielu sprawcom historie atakow na kobiety.

harrier
10 819
harrier 10 819
#887223.02.2020, 23:07

Mezczyzni sa na ogol silniejsi fizycznie od kobiet. Na ogol wiecej zarabiaja. Wiec odpadaja dwa powody, ktore powoduja znoszenie przemocy domowej przez jej ofiary: strach, ze sie gorzej oberwie i brak srodkow.

Jest i trzeci powod: dzieci uczepionej matczynej kiecy.

Jest i czwarty: tresowanie dziewczynek, ze maja byc 'mile', ustepowac, nie klocic sie, brac odpowiedzialnosc za to, co w domu ( zgode, porzadek itp.).

harrier
10 819
harrier 10 819
#887323.02.2020, 23:12

Starykoniu, zobacz sobie, co to jest 'Clare's Law'. Dotyczy mezczyzn, ktorzy juz atakowali, ale ich przyszle ofiary moga tego nie wiedziec.

Wyobrazasz sobie jakies 'Paul's Law'. 'Peter's Law' - ze niby panowie moga sprawdzic, bo sa jakies okrutnice, morderczynie, co niejednego mezczyzne maja juz na sumieniu?

Profil nieaktywny
Delirium
#887423.02.2020, 23:40

harrier 8 567

#8870Dziś - 22:58

"Jakie 'przyzwolenie'? Znoszenie = przyzwolenie?!"

Oczywiście.

Zanim zakopałaś się w świecie gazet, gadałaś do rzeczy, pseudo działaczko forumowa.

Zwał jak zwał, ale jest to przyzwolenie. Sorry, ale czego oczekujesz? Że jeżeli związało się z kretynem, to kretyn jeszcze doprowadzi siebie na policję a swoją ofiarę zaprowadzi do psychologa? To twoje przyzwolenie - twoje, moje, Munchybox i innych. Ile razy, słysząc rodzinną awanturę za ścianą, na ulicy, czy idąc przez miasto, złapałaś za słuchawkę i wybrałaś właściwy numer telefonu? No nie, kuźwa, po co, przecież nie będziesz się wtrącać, lepiej wrócić do domu i poczytać "Scotsmana", a potem "powalczyć" z nudów, o te bite babki i cycka na ulicy, na niszowym emigracyjnym forum.

"Ojej, jaka jestem zaangażowana, aż lepiej śpi się w nocy!" Często to sobie powtarzasz?

Brak środków? Te bite kobitki nagle zostają sierotkami - nie mają braci, sióstr, rodziców, przyjaciół? Tutaj państwo nie zostawia ofiary na lodzie, więc nie pitol o braku środków, bo to pierdololo jest, może tak jest w Polsce, ale skoro cytujesz "Scotsmana", to skoncentruj się na UK.

Jak ma nie dojść do eskalacji, skoro wszyscy wkoło milczą?

Strach? Tak, rozumiem strach ofiary, ale wynika on z twojego/mojego/munchybox przyzwolenia - bo, kurde, raczej nikt nie ukatrupia kobity w pierwszym podejściu - zaczyna się od kłótni, przesolonej zupy, najpierw opierdziel, potem pierwszy "liść", nieustanne przesuwanie granic. I nie zdarza się, żeby konflikt przebiegał i narastał w ciszy i spokoju.

To ile razy dryndnęłaś, a ile razy tylko machnęlaś łapą ?

A poza tym... Jak mamusia wychowała na Piotrusia Pana i wyhodowała mordercę (bo przecież tatusiowie są nieobecni, to kobity w świecie harrierów wychowują samotnie dzieci)... :P

starykon
2 806
starykon 2 806
#887523.02.2020, 23:44

Ok, ponieważ dostrzegam zacietrzewienie jak u Tomeczka ;), to podeprę się wklejkami. Faktycznie niewiele wiem na temat sytuacji w UK, no ale w Polsce na pewno jest gorzej?

To jest dość stare, sprzed 14 lat:

http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/62-wiat-problemow/189-mezczyzna-...

Mężczyzna - ofiara przemocy. Obserwacje z kontaktu

Lucyna Gromulska

Rok: 2006

Czasopismo: Świat Problemów

Numer: 9/164

Nieczęsto zdarza się nam, profesjonalistom, używać rodzaju męskiego, kiedy mówimy o ofiarach przemocy w rodzinie. Mężczyzna to raczej sprawca, agresor - takie są nasze doświadczenia. Mężczyzna-ofiara rzadko zgłasza się do ośrodka zajmującego się pomocą dla ofiar przemocy w rodzinie. Chciałabym przedstawić kilka moich spostrzeżeń dotyczących sposobu przeżywania takiej sytuacji przez jednego z moich klientów.

Przemoc, której mężczyzna doświadcza ze strony kobiety, jest najczęściej emocjonalna lub ekonomiczna. Z przemocą fizyczną zwykle jest mu łatwo sobie poradzić, zatrzymując wyciągniętą rękę czy przytrzymując osobę, nie reagując na ciosy. Znosić przemoc psychiczną, składową każdego rodzaju przemocy - a więc na przykład poniżanie, upokarzanie w miejscach publicznych, złośliwe żarty dotyczące sfery seksualnej czy męskości - jest mu znacznie trudniej.

Przemoc uderza w poczucie męskości, własnej wartości, w poczucie bezpieczeństwa i przewidywalności zdarzeń, w stereotypową męską wiarę w "potęgę rozumu", w dotychczas znany porządek świata. Mężczyzna ofiara uruchamia przy tym różne mechanizmy radzenia sobie, niekiedy konstruktywne, a niekiedy destrukcyjne, pogrążające go jeszcze bardziej.

Pierwsze obserwacje. Uderzający w kontakcie z moim klientem - nazwijmy go Daniel - jest sposób przedstawiania przez niego trudności, który przypomina zdawanie relacji z faktów: precyzyjnie, jasno i logicznie umiejscawia w czasie i przestrzeni różne sytuacje związane z przemocą. Sprawia wrażenie dobrze przygotowanego do rozmowy, co może świadczyć o zadaniowym podejściu. Daniel analizuje fakty i wyciąga z nich wnioski. On wie i jasno komunikuje, jakie ma trudności, oczekuje konkretnej pomocy, często tylko prawnej. Swój problem postrzega jako przykre, nielogiczne wydarzenia, które chce powstrzymać. Prawie nie mówi o swoich uczuciach i przeżyciach.

Kolejną szczególną cechą przeżywania przemocy przez mężczyznę może być uporczywe unikanie słów "ofiara przemocy" oraz mówienie o trudnych, bolesnych sytuacjach w sposób bezosobowy, z użyciem strony biernej, na przykład: "Jak człowiek jest wyzywany...", "Jeśli słyszy się ciągle, że jesteś nikim...", co jest wyrazem dystansowania się od bólu i cierpienia. Taki sposób wysławiania Daniela może się również wiązać z obroną przed bardzo zagrażającą myślą: "Tak, jestem ofiarą przemocy, a ofiara jest słaba i sobie nie radzi, jest do niczego".

Z drugiej strony - unikanie nazywania jasno i adekwatnie swojej sytuacji i swojej roli oddala rozpoczęcie procesu efektywnego radzenia sobie ze skutkami przemocy. Zestawienie słów "ja to ofiara przemocy" okazuje się bardziej zagrażające niż potencjalne zyski z takiego widzenia sytuacji.

Konstruktywne sposoby radzenia sobie z przemocą. Przed przyjściem po pomoc Daniel próbował różnych środków, żeby zatrzymać przemoc. Przede wszystkim w momencie ataku nie odpowiadał na agresję: nie odzywał się, wychodził z pomieszczenia, przytrzymywał uderzającą pięść - nie chciał swoim zachowaniem przyczyniać się do silniejszych ataków. Próbował również rozmawiać. Starał się wybierać dobry moment, kiedy emocje już opadły, pytał: "Dlaczego?" i "O co chodzi?", ale z reguły sprawczyni odmawiała udziału w takich rozmowach. Nie rozumiał, dlaczego tak się dzieje, nie potrafił też zrozumieć dziwnych, "nieracjonalnych" zdarzeń i przeżyć. Mówił o nich tak:

Jestem ciągle wyzywany.

Moja żona szydzi z mojego wyglądu, mówi, że się mnie brzydzi. Wyśmiewa mój sposób ubierania się, również w towarzystwie.

Wiele razy miała pretensje, że za mało zarabiam (a zarabiam dobrze). Okazywała to wyzwiskami i upokarzaniem, na przykład: "Ty golcu", "Beze mnie i moich rodziców byłbyś nikim".

Mówi, że nie będzie się ze mną kochać, "bo się mnie brzydzi i śmierdzę" albo "w łóżku jesteś do niczego".

Kilka razy z domu "zginęły" większe sumy moich - naszych oszczędności, żona nie potrafiła powiedzieć, co się z nimi stało. Pytana, zaczęła krzyczeć i mnie poniżać: "Ty kłamco, znowu coś wymyśliłeś, gdybyś zarabiał tyle, ile powinien zarabiać prawdziwy facet, to by pieniądze nie znikały...".

Kilka razy w czasie awantury rzucała się na mnie z pięściami. Ja nie oddawałem, nie chciałem eskalować agresji. Potem raz wezwała policję i powiedziała, że próbowałem ją bić.

Na razie żona nie ma pracy, kończy naukę - szkołę finansuję ja, podobnie jak utrzymanie mieszkania. Żona całe dnie ma teoretycznie wolne. Sądziłem, że będzie w takim razie uczestniczyć w obowiązkach, gotując i zajmując się domem. Rozmawialiśmy o tym wiele razy - bez efektów, chociaż żona początkowo się zgadzała. Teraz nie chce nawet rozmawiać.

Wychodzi wieczorami, czasami zdarza się, że wraca rano. Gdy pytam, dokąd idzie i kiedy wróci, odpowiada, że nie powinno mnie to interesować i ma prawo spędzać czas nie tylko ze mną. Nigdy nie dawałem jej do zrozumienia, że przeszkadza mi, kiedy spotyka się ze swoimi znajomymi. Ja nigdy ich nie poznałem. Pytałem, dlaczego się tak zachowuje, nie chce rozmawiać. Zaczynam zastanawiać się: może ma kochanka?

Ponieważ Daniel nie mógł liczyć na współpracę żony, zaczął sam szukać wiadomości na temat związków i agresji, głównie w dostępnej literaturze i Internecie. Wiele razy trafiał na informacje o przemocy w związkach, które w przedziwny sposób pasowały do jego sytuacji. Jednak z całej siły odsuwał od siebie tę myśl i znajdował wiele "racjonalnych argumentów", dlaczego niemożliwe jest, żeby on - mężczyzna - był ofiarą. On, który zawsze tak dobrze sobie radził, konsekwentnie osiągał swoje zamierzenia, w swoim środowisku był szanowany i podziwiany za to, że tak mu się wszystko układa.

Zebrał wiele informacji, ale dalej nie rozumiał zachowania żony ani swoich przeżyć. Usilnie i bezskutecznie próbował umieścić nielogiczną, chaotyczną i zagrażającą przemoc w swoim logicznym, uporządkowanym i przewidywalnym świecie. Nadal i w coraz większym stopniu kłopotliwe były uczucia, które zaczynały mu przeszkadzać w pracy, powodowały trudności ze skupieniem uwagi, uporczywe rozmyślanie "dlaczego?", spanie po 12-14 godzin na dobę.

Trudności w radzeniu sobie z przemocą. Im dłużej trwały takie sytuacje, im było ich więcej, tym gorzej Daniel się czuł. Nie radził sobie, czuł się skrzywdzony i oszukany, chociaż jeszcze nie potrafił tego nazwać. Jednym z najtrudniejszych przeżyć było coraz bardziej dojmujące przeświadczenie o bezskuteczności jego intensywnych starań. Zostawała mu bezradność i poczucie braku wpływu.

Tymczasem świat uczuć - w przypadku przeżywania przemocy bardzo trudnych i silnych - był poza centrum uwagi Daniela. Był niewystarczająco przygotowany do radzenia sobie ze swoimi emocjami, z ich rozpoznawaniem, nazywaniem, kontrolą ekspresji. Pytany o nie odpowiadał: "Przykro mi..." albo "Może pani sobie wyobrazić..." lub "No przecież, jak człowiek ciągle słyszy...., to jak może się czuć?...". Żeby dobrze się rozeznawać w świecie emocji, trzeba sięgnąć do zachowań i postaw stereotypowo kobiecych, przyznać, że sam sobie nie radzę, dać sobie prawo do tego, poprosić o pomoc innych. W widzeniu mężczyzny jest to jednak równoznaczne z przyznaniem się przed sobą - i co gorsza przed innymi - że jestem słaby i mało wart.

Podstawową sprawą w radzeniu sobie z przemocą jest poszukiwanie i korzystanie ze wsparcia innych. Niestety, Daniel długo nie mówił o swoich trudnościach znajomym ani rodzinie. Znajdował rozmaite, racjonalne argumenty, żeby uzasadnić swoje zachowanie; wstydził się - chociaż nigdy nie używał tego słowa - że "on, mężczyzna, sobie nie radzi".

Co koledzy by powiedzieli? Oni mają normalne żony i rodziny... Najprawdopodobniej by mnie wyśmiali...

Raz kiedy przyjechała policja, policjant powiedział do mnie: "No jak to? Z kobietą pan sobie nie umie poradzić?".

Również z rodzicami nie podzielił się swoimi trudnościami, ponieważ byli starzy, schorowani i nie chciał ich martwić. Uważał, że go nie zrozumieją, bo nigdy nie mieli podobnych problemów. Próbował raz rozmawiać o tym z ojcem, ale on tylko słuchał w milczeniu, a kiedy raz był świadkiem awantury, podczas której żona poniżała jego syna, wyszedł bez słowa do innego pokoju. Daniel nie zdecydował się na rozmowę z matką, ponieważ była ciężko chora na serce, a wiedział, że zawsze mocno przeżywała kłopoty swoich dzieci. Dawno nie czuł się tak bezradny i opuszczony.

Mężczyzna - ofiara przemocy, jeśli jest osobą religijną, może szukać pomocy u księdza. Jest to sytuacja bezpieczna, duchowny ma obowiązek zachować tajemnicę. Nie bez znaczenia jest też fakt, że też jest mężczyzną. Daniel zwrócił się o pomoc do księdza, który dał mu do zrozumienia, że problem leży zawsze po obu stronach i najważniejsze jest, żeby małżonkowie się porozumieli, w czym on może być pomocny, i zaproponował spotkanie we trójkę. Żona się nie zgodziła, przyszedł tylko Daniel i usłyszał od księdza, że w takim razie musi poradzić sobie sam. Inni mężczyźni, u których szukał wsparcia i pomocy, również go zawiedli. Został sam. Kilkakrotne nieudane próby zwracania się o wsparcie utwierdziły go w przekonaniu, że tak jak zawsze może liczyć tylko na siebie.

Dalej szukał już sam, nadal przeglądając strony internetowe i sięgając do książek. Dostrzegał coraz większą bezskuteczność swoich starań.

O poczuciu własnej wartości mężczyzny - ofiary przemocy. Daniel wiele razy mówił, jak trudno było mu zwrócić się o pomoc do ośrodka dla ofiar przemocy w rodzinie: "Musiałem stoczyć walkę sam ze sobą...". To nie dziwi, skoro w odbiorze społecznym za najbardziej cenione w rozmaitych sferach życia - nie tylko wśród mężczyzn - są cechy należące do męskiego stereotypu: chłodna racjonalność, opanowanie, postawa zadaniowa (na przykład w rozwiązywaniu problemów), zdecydowanie, konsekwencja, niezależność, bezkompromisowość, nastawienie na zdobywanie wyższej pozycji w hierarchii, sprawczość, ustanawianie reguł i zasad, posiadanie autorytetu. Te cechy są bardzo pomocne w życiu zawodowym, w organizowaniu różnych przedsięwzięć, w planowaniu. Są one zwykle skojarzone ze stereotypem "silnego człowieka", natomiast sytuacja psychologiczna osoby, która doświadcza przemocy, jest absolutnym zaprzeczeniem zachowań związanych z tym stereotypem. W realistycznym i skutecznym radzeniu sobie z przemocą i jej skutkami trzeba sięgnąć do cech, uważanych za stereotypowo kobiece: umiejętności współpracy i czerpania ze wsparcia, nastawienia na relację bardziej niż na problem czy zadanie, przyznawania się do ograniczeń we własnej wiedzy, umiejętnościach i wpływie, do zależności. Te cechy kłóciły się z pożądanym obrazem siebie - mężczyzny, skutecznie kontrolującego wszystkie dziedziny swojego życia. Mój klient zaryzykował swoje poczucie własnej wartości, zwracając się po pomoc do ośrodka.

Przemoc zawsze uszkadza poczucie własnej wartości ofiary, jej poczucie tożsamości, obraz siebie, świata i innych ludzi, z tym - według moich spostrzeżeń - dużo bardziej uderza w poczucie Ja mężczyzny niż kobiety.

Jeśli kobieta jest sprawczynią, może używać bardziej rozwiniętych niż u mężczyzny umiejętności społecznych, większej biegłości w świecie relacji w celu poniżenia i osłabienia partnera. Bo bardzo łatwo zranić kogoś, dla kogo przyznanie się do własnej słabości, niewiedzy, nieskuteczności jest zagrożeniem. W jego przeżywaniu wygląda to tak: "Przecież to kobieta powinna być słabsza, niezdecydowana, mniej rozsądna, ulegająca emocjom. Tymczasem to ja, mężczyzna, w wyniku przemocy przeżywam bardzo silne, trudne emocje. To ja, mężczyzna, nie umiem odeprzeć ataku ani znaleźć racjonalnego argumentu. To ja, mężczyzna, nie potrafię skutecznie zatrzymać zachowań sprawczyni - słabszej kobiety. Wobec tego jakim ja jestem mężczyzną?".

No i jeszcze taki link:

https://natemat.pl/76931,jak-nekaja-nas-kobiety-20-proc-mezczyzn-pada-of...

I na koniec pytanie: Czy naprawdę sądzisz że ojciec mniej kocha dzieci niż matka?

starykon
2 806
starykon 2 806
#887624.02.2020, 00:02

To jeszcze i to:

https://parenting.pl/gdy-kobieta-bije-mezczyzne

I pytanie: Ilu mężczyzn po rozwodzie zostaje z dziećmi i dlaczego tak mało?

starykon
2 806
starykon 2 806
#887724.02.2020, 00:05

Tak więc, nie zaprzeczam przytoczonym danym, że to kobiety są zwykle ofiarami przemocy fizycznej, ale z przemocą psychiczną już nie wygląda tak samo. A, i jedno, i drugie niszczy człowieka, a jeśli są w tym dzieci, to bywa, że one obrywają najbardziej.

harrier
10 819
harrier 10 819
#887824.02.2020, 01:25

Starykoniu, ale co Ty wklejasz? Pojedynczy przypadek pewnego Daniela i ja nie zaprzeczam, ze moze sie cos takiego wydarzyc - ze mezczyzna moze byc nekany przez kobiete w zwiazku, moze go ta kobieta ranic slowami, wysmiewac itp.

Ale w przypadku kobiet - ktore rowniez moga byc ranione slowami, wysmiewane, ponizane! - grozba jest znacznie powazniejsza. Moga byc - i sa, jak wskazuja statystyki - bite i zabijane. Sa fizycznie slabsze, maja mniej pieniedzy, wrecz sa inaczej wychowywane - do uleglosci i 'grzecznosci'.

Co do kochania dzieci - z pewnoscia kochaja ojcowie dzieci i np. polscy mezczyzni uwazaja w wielkiej cizbie, ze kochane dzieci nie musza jesc czy miec butow, wiec nie ma co placic na nie alimentow. Ale kochaja swoje pociechy przeogromnie.

harrier
10 819
harrier 10 819
#887924.02.2020, 01:37

Delirium, nie uwazam sie za dzialaczke, nie awanturuja mi sie za sciana, natomiast reaguje na jelopow na emito, tak juz mam.

Munchy wkleila wazny artykul zawierajacy dane Krajowego Urzedu Statyst, - omegan bredzi, ze to bzdura, klamstwo, ty mu skwapliwie lajkujesz. Zdurniales do cna?

Co wyprawiasz? Sugerujesz publicznie, ze ofiary mordercow to jakas propagandowa sciema bryt. Urzedu Statyst.?

harrier
10 819
harrier 10 819
#888024.02.2020, 01:50

78

'ale z przemocą psychiczną już nie wygląda tak samo'

Wedlug Ciebie wiec:

1. kobiety czesciej niz mezczyzni znecaja sie psychicznie nad 'druga polowka'

albo

2. kobiety dorownuja mezczyznom w znecaniu sie psychicznym.

No ale to sa tylko domniemania. Tak Ci sie wydaje. Nie wiem, na jakiej podstawie.

Mnie sie tak nie wydaje.

Katalog firm