Generalnie polskie sklepy to porazka...drozyzna I krwiopijcy, w takim Tesco, czy Lidlu tansze polskie produkty, np. boczek wedzony, polski sklep 7.50, Tesco 5.50, pierogi od Jedrusia, polski sklep 1.40, Tesco 1...czekoladki z Wawela, polski sklep 2.50, Home Bargain 99p. I tak dalej…
Nie daj boze jak zapragniesz typowo polskich produktow, jak miod, grzyby, czy wodka to juz w ogole placisz jak za zboze...przed swietami warto o tym pomyslec...czesto cheesecake jest lepszy u lokalsa niz serniczek od Grazyny...
Może 10lat temu się kupowało w polskich sklepach, teraz już nie ma potrzeby, bo lepsze lokalne produkty i tańsze. Jedyne co jeszcze kupuje to ruski słonecznik, a i tak nie zawsze maja, i kiełbase bezglutenowa. Ostatnio zamówiłam wątróbkę, żołądki i serca drobiowe dla psa, a później weszłam do chińczyka i były o polowe tańsze. Nic dziwnego, ze z 5 sklepów w mojej okolicy został 1.
Polakow coraz mniej, a sklepow coraz wiecej... na West side plaza to juz 3 sa - Stokrotka, Ania (ktora juz sie zawinela), i teraz jakis nowy. Troszku za duze natezenie, tak mi sie wydaje. Znamienne jest zwlaszcza ten nowy sklep otwarty niemal na wprost pustej dziury po innym, niejako taka przepowiednia przyszlosci...
Cześć
Co myślicie o jeszcze jednym polskim sklepie...
Może okolice Belshill lub Easterhouse ?