People make Glasgow! Jest tu problem z narkomania, potrzeba rewatylizacji niektorych dzielnic I troche odswiezyc kamienice. Kazde miasto ma swoje problemy. O pogode nie bede sie klocila, trzeba sie przyzwyczaic I biegac w japonkach bez rajstop w grudniu jak ziomale. Glasgow to moje miasto i wara od niego
Dla osob zainteresowanych Glasgow I korzystajacych z Iplayera polecam 4. odcinek Darren McGarvey's Scotland pt.'Glasgow - Dying young'. Poprzednie odcinki tez ciekawe ( Edynburg, West Dunbartonshire, na poczatku bylo Dundee), pozniejszych niz Glasgow jeszcze nie widzialam. Program McGarveya, ktory sam jest z Glasgow I byl uzalezniony od alkoholu I narkotykow,dotyczy ogolnie biedy w Szkocji I roznych problemow w zwiazku z bieda.
Tak jak wcześniej wyjaśniliśmy - Glasgow od dziesiątek lat piastuje pierwsze miejsca w wielu rankingach będąc rok w rok naj. Najniebezpieczniejszym, Najbrzydszym, Najbiedniejszym etc. etc. miastem w Zjednoczonym Królestwie.
Gdybym miał porównać to miasto do jakiegoś z Polskich miasto to po długim namyśle wybrałbym Lublin. Typowe szare miasto industrialne, z tym, że w Lublinie nikt na Ciebie nie pierdzi i nie beka kiedy stoisz w kolejce po kanapkę rano.
Całkowicie rozumiem, że użytkownicy mogą być zafascynowani tą kulturą i okolicznymi zwyczajami a nawet mogą chcieć kupić domek np. w Coatbridge i sprowadzić tu swoją rodzinę.
Jeszcze raz odsyłam do mapy pokazującej na czerwono tereny "zdeprawowane" czyli po prostu nędze i patologię. Nigdzie w UK nie ma miasta aż tak zdewastowanego: https://simd.scot/2016/#/simd2016/BTTTFTT/9/-4.0000/55.9000/
Jeśli ktoś rozważa Glasgow jako miejsce do życia i startuje np. z miast takich jak Warszawa, Wrocław, Kraków, Łódź, prowadząc przeciętne życie w Polsce, to srogo się rozczaruje standardami i warunkami. Będzie to jak przesiadka z Mercedesa S klasa do zdezelowanego Yarisa.
Mówiąc o "miłości" do tego miasta użytkownicy tego forum stosują mechanizmy psychologiczne wyparcia i zaprzeczenia. Jest to sytuacja analogiczna do emigracji lat 90/2000 w USA. Ludzie wyjeżdżający za ocean często bez jakichkolwiek kwalifikacji i perspektyw na rozwój podejmowali się prostych prac w Ameryce i pozostają tam aż do dzisiaj. Zapytawszy takiego emigranta o jego zadowolenie z wyboru "drogi" życiowej, śmiało stwierdzi, że jest to najpiękniejszy kraj na świecie i jest dumny z tego, że po 20 latach dorobił się paszportu i własnego bejsmentu w małym domku na przedmieściach. Człowiek taki będzie do ostatnich lat swojej starości wypierał informację, że Polska mogła pod wieloma względami (np. standardów, technologii) wykonać krok milowy a nawet prześcignąć jego ukochany raj.
Jednakże zejdźmy na ziemię. Ciężko zrozumieć mi za co można kochać port rybacki z fabrykami, najgorszą pogodą w Europie (zaraz po Islandii) i jednym z najwyższych wskaźników przestępczości w UK. Jest to ewidentny mechanizm zaprzeczenia osób które postawiły wszystko na jedną kartę, sprowadziły tu rodziny, posłały dzieci do szkół i rypią 8 rok w tej samej fabryce, nie dopuszczając do siebie informacji, że ich znajomi w Polsce pomimo, że zaczynali od mniejszych zarobków teraz mogą pochwalić się awansem i rozwojem który się dokonał przez te lata w Polsce i w ich życiu.
Jeśli ktoś uważa, że Glasgow to jest eldorado to ja na prawdę, z całego serca współczuję. Jednakże każdy ma prawo wolnego wyboru w życiu, tylko nie sadźcie kitów że można "kochać" to miasto.
Nie bywam w Glasgow za często ale kiedy już jestem to nie ukrywam, że męczy mnie to miasto. Obok nowego budynku, stoi stary zarośnięty chwastami, lice są bardzo brudne i ogolnie wrażenie robi przegnębiające. Nie jest to moje lubione miasto ściśle mówiąc, chociąż swoje perełki tez ma. Natomiast do tych co tak krytykują ogolnie Szkocję mam radę, zmień miejsce zamieszkania, bo nikt tu nikogo na silę nie trzyma. A i co do braku słońca, jego brak jeszcze nikogo nie zabił w takiej ilosci jak jego nadmiar w postacie raka skóry np. Jakie "przyjemności" fundowało słoneczko chociażby tylko w Europie minionego lata, chyba nie musze wymieniać, bo wydaje mi się, że kazdy o tym słyszał lub czytał. Wolę umiarkowane Szkockie lato, niż zabójczą smażalnie, która odbiera siły życiowe.
Mahmood_Novak cos za duzo masz do powiedzenia o miescie ktore znasz tylko z Wilkipedi I statystyk. Nie mieszkasz tutaj wiec nie znasz metalnosci ludzi. Efekt wyparcia to chyba masz ty spedzajac tyle czasu nad tym tematem. Nasi rodacy maja tu rozne prace, nie wszyscy maja duze ambicje, niektorzy po prostu chca swiety spokoj. Nie moge wypowiadac sie za wszystkich ale na wlasnym przyklafzie moge ci powiedziec ze sama zaczynalam od mycia garow na kuchni za minimalna place a teraz po zmianach pracy, szlifowaniu jezyka, doseiadczeniu i kealifikacjach wyciagam srednia krajowa I swiat stoi przede mna otworem. A takich zakompleksionych ludzi jak ty z malomiasteczkowym Tokiem myslelismy to wszedzie pelno
Przeczytalem sobie #40 i #41 i postanowilem sie odniesc.
Dziwne masz te schizy, ze kazdy zapieprza w fabryce i jezdzi yarisem.
Ostatnio stoje sobie na swiatlach, swoim starym zdezelowanym koreancem, ktorego tluke od nowosci...stac mnie na inne auto, ale wole wydac na onne glupoty a do roboty chodze piechota.
No wiec, stoje sobie na swiatlach a tu obok zatrzymuje sie dosc ladne Infiniti a ze srodka, jakies hujowe polskie rapsy...mysle, sobie zamkne okno...ale mam zaciete.
Co do miasta i jego "faktora hujowosci" jezeli chodzi o Glasgow, to ma w sobie jakies takie przyjemne cos, nie wiem co, moze te brudne deszczowe ulice, ktore przemierzam czasem poznym wieczorem i w kaluzach odbijaja sie metne swiatla witry n, reklam a ludzie pospieszne biegna na autobus czy to pociag. Moze, ta multikulturowsc, jak mam ochote isc do Turka zjesc sobie jakiegos wege costam, to ide do turka, jutro moge zjesc sobie tajska zupke u prawdziwej tajki, isc do chinczyka ...w sumie nie wiem po co, ale moge. Prawo jezeli chodzi o rozne aspekty zycia jest dosc przejrzyste i proste. Nie musze sie martwic o jakies papiery, Pity Srity, Zusy Krusy, 90% mozna online zalatwic ale to aurat nie zwiazane z miastem.
Powiem szczerze, wieksza patologie widzialem na malych wioskach, niz w samym Glasgow. Np. Takie okolice Stirling, gdzie cale wsie siedza w pudle i tylko patrza jak sie nawciagac koksu albo chodza nacpani do roboty I ciagle oblewaja testy, dostaja zwolnienia na pare tygodni i karuzela dalej.
Nikt mi jeszcze w twarz nie pierdzial, gdzies ty chlopie byl i z kim?!?
Witam. Mieszkam od kilku lat w Edin. Ostatnio rozmyślałem o przeprowadzce do Glasgow. Wtedy mój znajomy powiedział: "Nie jedź tam, bo tam efekt Glasgow, ksenofobia i bandytyzm."
Na temat "Glasgow effect" faktycznie jest trochę napisane na Wikipedii. Jestem nieco zaskoczony tym artykułem. Brzmi trochę jak teoria trójkąta bermudzkiego. Jakie jest Wasze zdanie?