Do góry

Zycie w Shetland Islands.

Temat zamknięty
noemii
40
noemii 40
16.06.2020, 22:32

Hej! Mam pytanie. Czy ktos z was badz waszych znajomych wyemigrowal do Shetland. Jesli tak, to jak tam wyglada zycie. Czy jest lzej niz np. w Edinburgh. Czy jest to dobre do wychowywania dzieci? Jak ludzie nastawieni sa do emigrantow. I jak sytuacja wyglada jesli chodzi o prace?

bus_37
Dundee
24 102 114
bus_37 Dundee 24 102 114
#117.06.2020, 00:07

Jak lubisz sypiać z owcami...

Goran
286
Goran 286
#217.06.2020, 00:24

Jeżdżę na Szetlandy kilka razy w roku na delegacje. Pracę, przed wirusem, było łatwiej znaleźć niż na lądzie, teraz to nie wiem, przemysłu wielkiego tam nie ma. Hotelarstwo, wykończeniówka, przetwórstwo ryb i praca na promach. Ci z którymi się spotykałem pozytywnie nastawieni do Polaków. Rozrywek raczej tam nie znajdziesz oprócz oczywiście corocznego UpHellyAa ale spokój na pewno znajdziesz. Pogoda do dooopy. Czesto pada i na dodatek zazwyczaj poziomo.

Infidel
14 166
Infidel 14 166
#317.06.2020, 06:10

Do tego jest bardziej ciemno....

Plaze niektore bardzo ladne, ale jak wspomnieli przedmowcy to male spolecznosci bez wiekszych perspektyw. Znam paru Szkotow ktorzy wyemigrowali z Szetlandow wlasnie z tego powodu.

taki_nick
497
taki_nick 497
#417.06.2020, 06:28

Slyszalem juz takie powiedzenie od tubylca ze na Shetland Islands jest powiedzenie ze jak nie pada w poziomie to nie pada w ogole.hah.

Infidel
14 166
Infidel 14 166
#517.06.2020, 07:21

Ja tez sltszalem takie powiedzenie, ze jest powiedzenie takie ;)

camperboy
208
camperboy 208
#617.06.2020, 10:33

Mam znajomego Szkota ktory urodził sie i wychował na Isle of Harris. Mieszkał potem w Glasgow i znów wrocil 2 lata temu w rodzinne strony. Założył swoj biznes, jest stolarzem, remontuje domy, ogrodzenia itp. Czesto pytałem sie go o zycie na wyspach i opowiadał mi zawsze to samo. Rutyna, nie za wiele do roboty i brak perspektyw. Młodzi uciekają do Glasgow i Edynburga inni co zostają czesto piją i alkoholizm jest na wyspach problemem. Ogolnie to male zamkniete społeczności. Kazdy siebie zna i ciezko sie przebić do tych grup. Oczywiscie lubia przyjezdnych bo oni przywożą pieniadze jako turyści. Latem jest super jak jest pogoda, zima juz gorzej.

Chcesz łatwiejszego zycia przeprowadź sie do Glasgow lub okolic. Jest taniej, pracy pelno.

Wyspy sa dobre dla osob ktore maja silna psychikę, szukaja ucieczki od ludzi. Jesli masz taki kaprys by „walnąc wszystko i wyjechac w Bieszczady” to wyspa szybko da ci po tyłku.

noemii
40
noemii 40
#717.06.2020, 11:01

Dziekuje wszystkim za podpowiedzi. Nas wczoraj tak tylko przez mysl przeszlo, by wyjechac gdzies na wyspe. Naczytalismy o ile wiecej pracy jest, wiecej dotacji z rzadu na szkolnictwo, sluzbe zdrowia itp. Mi juz przeszlo;)

Profil nieaktywny
Delirium
#817.06.2020, 12:59

Cześć,

gdyby ci jednak nie przeszło... ;) Musisz zadać sobie sporo pytań.

Czy byłaś kiedykolwiek na Szetlandach? W sensie: nieco krócej, niż weekendowy wypad? ;) Czy zdajesz sobie sprawę, że Shetlandy, to nie tylko piękne widoki (na ogół i tak przesłoniete mgłą). ;) Czy jesteś gotowa na to, żeby postawić na głowie całe swoje życie i zacząć je od początku? Czy jesteś zmotoryzowana? Czy zdajesz sobie sprawę, że wyspy mają sto kilkadziesiąt kilometrów długości i znajduje się tam właściwie tylko jeden duży sklep? Poza Tesco w Lerwick jest jeszcze stosunkowo nieduży market Co-Op w Brae, a nieliczne sklepiki w wioskach przypominają zaopatrzeniem sklepy z okresu stanu wojennego w PRL- mleko stojące w zwykłej, domowej lodówce, dwie paczki więdnących winogron, kilka pomidorków, mydło, szwarc, powidło. ;)

Ceny, począwszy od najzwyklejszych artykułów spożywczych, są znacznie wyższe niż w Szkocji, i kosztów tych raczej nie równoważy specjalny benefit dla mieszkańców odległych wysp (tak, jest taki dodatek, chyba coś nieco ponad 2k funtów rocznie).

Nazwa Iceland kojarzy się mieszkańcom Szetlandów tylko i wyłącznie z państwem na północy, a nie tak jak nam, ze sklepem. :) Nie ma tam absolutnie żadnych sieci -B&M, Farm Foods, Lidle-sridle, Aldiki, B&Q, odzieżówki czy inne Primarki, Currysy i Argosy -po prostu nie istnieją. Masz tylko to jedno Tesco w Lerwick i jednego Co-Op'a w Brae. :) A, i jeden malutki sklepik M&Co. :) Można się z tego śmiać, ale to znacznie podnosi koszta życia, no i koniec z pewnymi nawykami, jak np. weekendowy shopping. ;) Tak więc przy zakupie kompa, telewizora (jeden nieduży i dość drogi sklep rtv-agd), wymarzonej lampy do salonu, itd, pozostają ci zakupy online, a wysyłka na Szetlandy jest na ogół znacznie droższa niż w inne rejony UK. :)

Codzienna prasa dociera na wyspy około godziny 11, tak więc, jeżeli jesteś gazeciarą, to nici z ze świeżej gazety do porannej kawy- no chyba, że śpisz do południa. ;)

Czy obywasz się bez polskich sklepów i polskich produktów? Bo tam tego nie znajdziesz. :) W jednym sklepiku widziałem kiedyś jakieś polskie chrupki i dosłownie kilka innych, bardzo przypadkowo wybranych przez właściciela produktów. :) Poza Lerwick bankomaty napotkasz sporadycznie i tylko wewnątrz tych wiejskich bieda-sklepików, a więc w godzinach ich pracy. Koncerty? Tak, lokalnej grupy emerytów lub szkolnego zespołu przy herbatce w wiejskim community centre, którego rolę pełni nieduża salka wielkości polskiej, wiejskiej remizy. :) Ktoś tam gra, ktos śpiewa, ktoś przyniósł herbatę, ktoś inny ciasto. :) Nie powiem, ma to mnóstwo uroku, ale...

Do parku z dzieckiem czy z facetem też nie wyjdziesz - na Szetlandach nie ma absolutnie żadnych drzew. Tzn. rośnie dosłownie kilka "iglaków" w Voe, widać je z drogi, jak je zobaczyłem, to gapiłem się na nie jak na Mona Lisę albo kufer ze złotem. ;)

Czy często fruwasz do Polski i w ogóle za granicę? Z lotniska Sumburgh odlatują głównie nieduże samoloty i tylko do UK i do Norwegii - okazjonalny lot za granicę może okazać się ekspedycją trwającą dwa dni w jedną stronę, bo nie zawsze uda się zgrać przesiadki. ;) Pomijam już dodatkowe koszta takich przelotów. :)

Znalezienie mieszkania do wynajęcia gdzieś poza Lerwick, jedynym miastem na wyspach, jest bardzo trudne - co zrobisz, gdy znajdziesz pracę na drugim końcu Wysp? Albo jedno z was znajdzie pracę w Lerwick, a drugie na Unst lub którejś z mniejszych wysepek? Codzienne dojazdy, czasochłonne przesiadki na promy - Przemieszczając się z Unst na Mainlands przesiadasz się na prom dwa razy w każdą stronę. Na komunikację publiczną nie można zbytnio liczyć- w niektórych kierunkach autobusy odjeżdżają jedynie 2-3 razy dziennie.

Ceny nielicznych do wynajęcia mieszkań nie zaskoczą kogoś, kto mieszka w Edynburgu - za 2-3 bedroom flat lub domek zapłacisz 700-850 GBP, ale ofert jest tyle, co kot napłakał (raptem kilka-, może kilkanaście), bo wynajmujący nastawiają się się na znacznie większy i szybszy zysk, jaki zapewniają turyści.

Co do pracy- warto ściągnąć z oficjalnej strony szetlandzki rocznik statystyczny. Wynika z niego, że zarobki są podobne jak w UK, a bezrobocie na minimalnie niższym, a de facto zbliżonym do Szkocji poziomie.

Polacy są (przecież jesteśmy wszędzie ;P ), słyszałem język polski pomiędzy półkami w Tesco, widziałem też jakieś Polki z dziećmi. :)Widziałem też piękne, malutkie, wiejskie szkoły położone dosłownie nad samym brzegiem zatoki (np. w Hillswick). Ale co później, z dalszą edukacją przychówku? Wybór uczelni raczej mocno ograniczony. ;)

I jeszcze jedno... czy zdajesz sobie sprawę, że mieszkańcy Szetlandów na ogół nie czują się związani z Wielką Brytanią, mentalnie znacznie bliżej im do Norwegów, zresztą wielu spośród nich pracuje w Norwegii, na ogół w oil&gas. Już przy ostatnim szkockim referendum niepodległościowym przebąkiwano, że Szetlandy chętnie odłączyłyby się od Szkocji.

Musisz być świadoma, że przeprowadzka na wyspy może być najwspanialszą przygodą życia, ale też i postawi całe twoje dotychczasowe życie na głowie. Koniec z szopingiem, wypadem do sklepu na końcu ulicy, bo właśnie skończyło się masło. W sklepku niekoniecznie znajdziesz ulubione fajki. ;) To także sporo większe koszta zakupów - żywności, agd, elektroniki, po prostu wszystkiego. I znacznie ograniczony wybór na co dzień. Po pracy nie wyskoczysz do IKEA po komodę czy do Primarka po dżinsy lub stanik. ;) Mieszkając poza Lerwick nie wyskoczysz na stację benzynową po paluszki czy dwa piwa, bo stacja może wyglądać tak:

(Hillswick, tankowanie możliwe w godzinach pracy wiejskiego sklepiku, bankomat dostępny wewnątrz, następny znajdziesz 30 mil dalej, w Lerwick) :)

Nie wyjdziesz do parku, bo nie ma tam drzew. Nie wyskoczysz na koncert, nie śmigniesz do corner shopu po polską musztardę. ;) Nie wyfruniesz ot, tak, sobie, z lokalnego lotniska, w dowolnym kierunku świata. ;) Jeżeli zamieszkasz/ znajdziesz pracę poza Lerwick, albo na Unst lub Yell, czekają cię przesiadki na promy, co wydłuża czas dojazdów. Ludzie, których tam spotkasz, są serdeczni, bardzo przyjaźni i chętni do pomocy, niemniej chętnie działają na rzecz lokalnych społeczności, ale to cecha chyba wszystkich mieszkańców odludnych wysepek, gdzie bardzo często pomocny sąsiad to warunek przetrwania. :)

Czy jesteś na to wszystko gotowa? :)

Profil nieaktywny
Delirium
#917.06.2020, 13:03

No i jak znosisz teraz długie, szkockie dni i szarówkę jesienia i zimą? Nie masz problemów z zasypianiem, nie rozregulowuje ci się twój wewnętrzny zegar? Dni na Shetlandach są w czerwcu jeszcze dłuższe, a zimą -znacznie krótsze. ;) Deszcz jak deszcz, mieszkańca Szkocji nie powinien zaskoczyć, ale chmur bywa więcej, no i te mgły...

Kingcrimson
576
#1017.06.2020, 13:06

Spedzilem tam pare tygodni w delegacji. Co kto lubi - pogoda zima parszywa (bylem listopa - grudzien), za to krajobrazy piekne, przestrzen i spokoj. Z drugiej strony czy tak chetnie wychodzimy zima z domu, mieszkajac np. w Glasgow? Miejscowi chwalili sie wysokim poziomem szkolnictwa (male klasy). Ceny nieruchomosci wysokie, narkrecone przez oil&gas. Maja jakies doplaty do biletow lotniczych na lad, ale mimo to wychodzi dosc drogo, promem porazka, bardzo dlugo. Z praca nie ma problemu, tzn. nie bylo 4 lata temu.

Kingcrimson
576
#1117.06.2020, 13:08

Aha, co mnie rozbawilo, to Bank of Scotland - obwozny, van taki jezdzil :-)

Profil nieaktywny
Delirium
#1217.06.2020, 13:28

#11:

A to tego nie widziałem. :)

Wiesz, chodzi mi o samo przestawienie się, ludzie mają mnóstwo codziennych nawyków, z których nie zdają sobie sprawy. Co dla mieszkańców wysp jest podłogą, dla przyjezdnych może być sufitem. :) Pomieszkałem kilka dni w wynajętym holiday flacie w Lerwick, a potem wynająłem domek w Urafirth - płatność 400 funtów za tydzień, tylko gotówką, a zabrałem ze sobą tylko jedną kartę, z nieistniejącego tam Barclaysa, z limitem wypłat 300 funtów dziennie. Dostępność bankomatów poza Lerwick mooocno ograniczona. Żeby zapłacić za domek, musiałem pomyśleć o tym dzień wcześniej i wypłacać kasę przez dwa dni. :) Po raz pierwszy w życiu wydygałem, że znalazłbym się w czarnej de, gdyby przypadkiem bankomat zeżarł mi kartę. ;)

W sklepiku w Hillswick pytam o papierosy i rozglądam się za standardową gablotą. Dziewczyna za ladą wysuwa niewielką szufladkę i udaje, że coś w niej gmera... Miała ze dwa gatunki fajek, po parę paczek. :) W malutkim sklepiku w Voe łażę po sklepiku i szukam

chłodziarki albo przeszklonej witryny z mlekiem - nie zauważyłem zwykłej, domowej lodówki. :) W środku było z pięć butelek.:) Gdy naszła mnie ochota na pomidory, musiałem cisnąć 10 mil do Brae, do marketu Co-Op. :)

Takie drobne niedogodności, raczej wywołujące uśmiech niż irytację, które uświadamiają nam, jakie wygodne, komfortowe życie prowadzimy na co dzień. :)

noemii
40
noemii 40
#1317.06.2020, 13:31

Dziekuje Delirium ze tak sie naprodukowales:) O wielu aspektach nie do konca zdawalam sobie sprawe np. z ta musztarda;) My bardziej myslelismy wyjechac na jakis czas a jakby mam sie nie podobalo to wrocic. Nie sprzedawac mieszkania. Ale I to tylko tak rozmyslalismy;) Posta napisalam tak bardziej z ciekawosci;)

noemii
40
noemii 40
#1417.06.2020, 13:34

Z pogoda to dla mnie w Edim jeszcze ujdzie (jak do slonce wyjdzie to rzucam wszystko I use na spacer), ale juz w gorszym klimacie juz zyc bym nie chciala.

Profil nieaktywny
Delirium
#1517.06.2020, 13:52

Wiesz, o tym, jak czujemy się w jakimś miejscu, bardzo często decydują drobiazgi. I takie małe tęsknoty. ;) Z ta musztardą to tylko przykład, chodzi o niedostępność pewnych rzeczy, które w Edynburgu masz na co dzień i nie zastanawiasz się nad tym, bo po prostu są. :)

Jeśli naprawdę was nosi i chcecie spróbować życia na wysepkach, może warto rozważyć Orkney - blisko lądu, niemniej malowniczo,prom (do Lidla ;P ) płynie ze Stromness 1,5 godziny, a nie 12-14,5 godzin, jak z Aberdeen na Shetland (14,5 h gdy po drodze przybija do Kirkwall na Orkney), pogoda lepsza, sporo słońca, ludzie również przyjażni, sklepów też niewiele (w Stromness tylko jeden niewielki market Co-Op) i sieciówek brak, ale jakby co można w weekend wyskoczyć do Thurso (gdzie też nie za duży wybór miejsc do opróżniena portfela), ceny na Orkney niższe niż na Shetland, do większego lotniska, cóż... najbliższe to chyba o kilka godzin jazdy autem, w Aberdeen (4 h jazdy pociągiem do Inverness, kursuje "aż" dwa razy dziennie, potem przesiadka), życie toczy się wolniej niż w Edynburgu czy Glasgow, ale ogólnie Orkney to wciąż Szkocja, mniej egzotycznie i szok związany z przeprowadzką znacznie mniejszy. ;)

HermeGilda
776
#1617.06.2020, 14:01

bylem tylko na Orkneyach. Na shetlandy jeszcze sie nie wybralem. Znajoma ktora tam - na Orkneyach pracowala lub pracuje (nie wiem aktualnie), opowiadala: auto z kluczykami w stacyjce zostawiasz przed domem. Listonoszowi mowisz- list zostaw na na polce po prawej w kuchni.

Tak sie tam zyje.

Czyli spokojnie, czy duzo pracy- trudno powiedziec. Pamietaj : prawie wszystko co bedziesz potrzebowal bedzie musialo tam bys sprowadzone bezmala na twoje zamowienie (pomijam jedzienie i podstawowe ubrania/ produkty niezbedbe w gospodarstwie domowym).

nie jest podobniez latwo, .... ale sie da przyzwyczaic.

Profil nieaktywny
Delirium
#1717.06.2020, 14:30

#16:

Na wysepkach, zarówno na Orkney, jak i na Shetland, zostawiałem rower z dokumentami w torebce pod siodłem po prostu gdziekolwiek i znikałem pośród wzgórz lub na klifach na pół dnia. Nikt go nawet nie dotknął.

Tubylec na Orkney, pod marketem Co-Opa, dla jajec namawiał mnie do przypięcia roweru. Rechotał przy tym, bo wkręcał mnie, skubaniec - gdybym to zrobił, wyszedłbym na głupka. :) Nie byłem tam pierwszy raz, więc nie dałem się wkręcić. ;)

Sokole
10 206
Sokole 10 206
#1917.06.2020, 16:40

Powodzenia noemii.

Ja nadal szukam swojego, szkockiego Cicely na Alasce z audycja Chris O Poranku i Barem u Holinga.

Profil nieaktywny
mam.to.gdzies
#2017.06.2020, 17:51

nabieram ochoty zeby sie tam wybrac na wycieczke zanim sie pozegnam z jukejem....

Goran
286
Goran 286
#2117.06.2020, 18:18

@20 To już lepiej pojedź na Orkady albo Hebrydy. Na Orkadach jest raj dla lubiących historię , megality i piękne widoki. Na Hebrydach jest częściej lepsza pogoda i ryby lepiej biorą.

Profil nieaktywny
Siema2
#2217.06.2020, 18:32

#21

lepsza pogoda i ryby lepiej biorą.

Potwiedzam, mówi prawdę...

bus_37
Dundee
24 102 114
bus_37 Dundee 24 102 114
#2317.06.2020, 19:16

Ten van Bank Of Scotland przyjezdza do mnie na wieś...w Perthshire. We wtorki 10-11.

Btw, szacun delirium za opowiadanie.

A z tymi owcami to prawda???

Profil nieaktywny
Delirium
#2417.06.2020, 19:50

Nie wiem jak z owcami, kuce szetlandzkie są przystojniejsze. :P

Profil nieaktywny
Delirium
#2517.06.2020, 19:53

Goran

#21Dziś - 18:18

"@20 To już lepiej pojedź na Orkady albo Hebrydy. Na Orkadach jest raj dla lubiących historię*

Na Shetland, tuż obok lotniska Sumburgh, znajduje się Jarlshof:

https://en.wikipedia.org/wiki/Jarlshof

Takie szetlandzkie Scara Brae.

Profil nieaktywny
Delirium
#2617.06.2020, 19:56

Bus, jakby co, już kilka lat temu widziałem tam tesle i elektryczne śmieciarki. ;) Stacja ładowania znajduje się na parkingu w centrum miasta, tak więc jakby co... ;)

  • Strona
  • 1

Katalog firm