5 maja mieszkańcy Londynu wybiorą nowego burmistrza. Polskie serca są z Janem Żylińskim. Rozum wspierany przez przedwyborcze sondaże podpowiada jednak, że stanowisko obejmie ktoś z dwójki Sadiq Khan - Zac Goldsmith. Jak wyglądają propozycje tych kandydatów wobec wyzwań, przed którymi stoi stolica?
Faworyci do objęcia stanowiska różnią się od siebie jak ogień i woda. Pierwszy jest laburzystą, muzułmaninem, dzieckiem imigrantów i gorącym zwolennikiem pozostania Zjednoczonego Królestwa w Unii Europejskiej. Drugi – konserwatystą, biznesmenem i synem znanego milionera (zmarłego w 1997 r. Jamesa Goldsmitha), który szanse dla City i całej UK dostrzega przede wszystkim w oderwaniu od Unii.
To właśnie ta odmienność obu polityków determinuje poziom zainteresowania wyborami. Mieszkańcy stolicy wiedzą, że idąc 5 maja do urn zagłosują na coś więcej, niż tylko obsadzenie krzesła burmistrza. Wybór konkretnego kandydata z dużą dozą prawdopodobieństwa pociągnie za sobą zmianę nastawienia społecznego w kwestii Brexitu. Wciąż niezdecydowani Brytyjczycy dostaną jasny przekaz, w którą stronę zwraca się Londyn – finansowe, społeczne i tożsamościowe serce kraju.
W przedwyborczych deklaracjach faworyci poświęcają swą uwagę imigracji, podkreślając jej niekwestionowaną wartość w rozwoju stolicy. Przede wszystkim skupiają się jednak na wyzwaniach, przed którymi staje miasto, w obrębie którego mieszka blisko 9 mln ludzi.
Z obojgiem kandydatów rozmawiał przed kilkoma dniami Jakub Krupa z PAP. Wywiady z Khanem i Goldsmithem możecie znaleźć m.in w Coolturze. My przybliżamy wypowiedzi polityków w skrócie.
Sadiq Khan
W rozmowie z polskim dziennikarzem ubolewa nad faktem, że zamieszkujący Wyspy obywatele Unii wykluczeni będą z głosowania nad pozostaniem UK w Unii Europejskiej:
Myślę, że to był błąd. W efekcie, jeśli jesteś z Polski, Włoch czy Hiszpanii, jedyną szansę do zabrania głosu w dyskusji o przyszłości Unii Europejskiej będziesz miał w wyborach na mera Londynu, wybierając kogoś, kto jest absolutnie za pozostaniem w Unii.
Khan zapewniając, że chce być merem wszystkich mieszkańców stolicy; Francuzów, Polaków, Anglików, Niemców, czy Hiszpanów, chce skupić się na systemowym rozwiązaniu problemów najbardziej trapiących mieszkańców – chodzi o komunikację miejską i mieszkania. W pierwszej z kwestii opowiada się za zmniejszeniem biurokracji, obniżeniem poziomu zatrudnienia urzędników i walkę z gapowiczami. Jak mówi, powinno to pozwolić na zamrożenie kosztu biletów na cztery kolejne lata.
Ludziom, którzy nie mogą pozwolić sobie na zakup lub nawet najem mieszkania w obrębie miasta, obiecuje działania mające sprawić, by cena co najmniej połowy nowo powstających budynków była przystępna dla wszystkich.
Możliwości jest kilka. Pierwsza z nich to stawka socjalna w wysokości około £105 za miesiąc. Druga to stawka londyńska w wysokości około jednej trzeciej średniej zarobków w danej części miasta – w przypadku Ealingu przy zarobku około £1500 byłoby to ok. £500 czynszu. Trzecim rozwiązaniem jest współposiadanie na zasadach depozytu własnościowego i regularnego czynszu.
Polityk chce też poprawić bezpieczeństwo w mieście. Służyć ma temu wzmożenie patroli i przeniesienie części funkcjonariuszy zza biurek na ulice.
O tym, dlaczego głosowanie na niego miałoby być opcją lepszą, niż opowiedzenie się za Goldsmithem, mówi:
Wysłalibyśmy zewnętrznemu światu nieprawdopodobnie silny komunikat, decydując się na wybór na mera kogoś, kto jest synem imigrantów, z mniejszości etnicznej i religijnej.
Niezależnie jednak od tego, jakie preferencje mieliby Polacy, gorąco apeluje o udział w wyborach:
(…) nawet jeśli nie jesteście moimi zwolennikami, powinniście pójść i zagłosować. Londyn to Wasze miasto. Mieszkacie tutaj, wychowujecie dzieci, pracujecie tutaj, wybraliście sobie to miejsce na mapie świata i macie pełne prawo decydować o jego przyszłości. Skorzystajcie z niego.
Zac Goldsmith
Stając w szranki z Khanem Goldsmith zdaje sobie sprawę z faktu, że ten pierwszy osiągnął w przedwyborczych sondażach sporą przewagę - na dzień przed wyborami sięga ona kilkunastu punktów procentowych. Mimo tego kandydat wierzy w końcowy sukces.
Tym, co stanowić ma priorytet w działaniach Goldsmitha, podobnie jak u głównego rywala, jest mieszkalnictwo i komunikacja. „Musimy budować co najmniej 50 tys. nowych domów rocznie. To poziom, którego nie widzieliśmy w tym mieście od lat 30. ubiegłego wieku, ponad 80 lat temu! To gigantyczne wyzwanie.” – mówi. Aby nowe nieruchomości nie trafiły w ręce zagranicznych inwestorów proponuje również:
Położymy nacisk na to, że pierwszeństwo będą mieli londyńczycy. Podobny system już istnieje, wspierając osoby, które kupują swój pierwszy dom w życiu. Wiąże się to z szeregiem testów, np. rezydenta, ale w efekcie ludzie kupują domy np. na Ealingu po £200-300 tys., czyli za cenę, której inaczej nigdy by nie dostali.
Goldsmith chce rozwinąć sieć komunikacji miejskiej. Zdając sobie sprawę z rozrostu Londynu proponuje położenie nacisku na rozbudowę infrastruktury transportowej.
W rozmowie z Krupą polityk zarzeka się, że docenia wkład imigrantów w rozwój miasta, a poparcie, którego udziela Brexitowi ma zupełnie inne podłoże:
Główny powód, dla którego chcę wyjść z Unii, nie ma nic wspólnego z imigracją. Londyn od niej zależy i jeśli pozbawi się go tej różnorodności, stanie się przeciętnym miastem, a nie najwspanialszym na świecie. Jestem raczej zaniepokojony tym, że Unia Europejska jest dalece niedemokratyczną instytucją.
Goldsmith wskazuje na wartość polskiego wkładu w rozwój miasta:
Mam wielu polskich przyjaciół i wiem, że Polacy niesamowicie dokładają się do sukcesu Londynu. Nawet w moim okręgu, Richmond, język polski jest drugim najpopularniejszym (…)
Polityk twierdzi, że typowe dla nas cechy – przedsiębiorczość, rodzinność i zorientowanie na biznes – sprawiają, że Polacy są „naturalnymi konserwatystami”, a co za tym idzie, swój głos powinni oddać właśnie na niego.
Odliczanie końcowe
Do wyborów pozostały już tylko godziny. Lokale wyborcze stolicy otwarte zostaną w czwartek, 5 maja punktualnie o godz. 7 rano. Głosować można będzie do 22.00.
Startuje 12 kandydatów. W szranki z Khanem i Goldsmithem, którzy wedle badań sondażowych zdeklasują rywali zbierając 80 proc. głosów, staje m.in. nasz Jan Żyliński. Polak nie ma realnych szans na zagrożenie wysoko notowanym rywalom. Bukmacherzy, u których dostępna jest opcja postawienia na jego zwycięstwo, szanse sukcesu oceniają mniej więcej na 1:1000.
Tym bardziej jednak warto, by wszyscy polscy londyńczycy zwarli swe szyki i poszli do urn. Każdy głos pokazuje bowiem rządzącym, o poparcie której grupy społecznej warto się starać. Obojętne, na którego z kandydatów zdecydujemy się zagłosować, udowodnimy tym, że jesteśmy istotną częścią lokalnej społeczności.
Więcej informacji na temat wszystkich startujących oraz procesu głosowania znajdziecie na stronie londonelects.org.uk
Komentarze 10
Tylko odnośnie fotek, że nimi to ten pierwszy pan wygrywa. Życzliwy wzrok na widza. Drugi - ukryte słowa w ustach, ukośne spojrzenie (nieszczerość) i szacowanie obiektu na który spogląda.
1
a teraz wyobraź sobie ze ten drugi Pan jest na spotkaniu z reporterami i ma dziesiątki obiektywów, wycelowanych w niego, logicznym jest ze na większości będzie patrzył z ukosa.
Nie powinno sie oceniac ludzi po jednym zdjęciu
Szanse, że Leicester zostanie mistrzem były jak 1:5000. Czyli, bukies dają Żylińskiemu 5 razy wieksze sznase!
muzułmanin vs żyd. Co się z tym światem dzieje.