Do góry

Ratusz w zasięgu widzenia Żylińskiego

Kampania przed majowymi wyborami na stanowisko burmistrza stolicy rozkręca się z dnia na dzień. Kolejny bieg wrzucił właśnie książę Jan Żyliński, najciekawszy z kandydujących i bodaj najbardziej charakterystyczny Polak na Wyspach.

Księcia Jana naszym czytelnikom przedstawiać nie trzeba. Odwiedziliśmy go w posiadłości w zachodnim Londynie, pisaliśmy o niedoszłych pojedynkach z Nigelem Farage’em, wreszcie - relacjonowaliśmy zeszłoroczną wizytę w Edynburgu i zapowiedzi startu w wyborach. Barwny przedstawiciel polskiej imigracji przed kilkoma dniami został bohaterem artykułu, który przybliża jego polityczne oblicze czytelnikom Evening Standard.

Żyliński obiecuje, że po wygraniu majowych wyborów zatroszczy się o imigrantów zamieszkujących stolicę. „Na pierwszy rzut oka miasto zdaje się być dość zjednoczone, ale w istocie ci, którzy dopiero osiedlają się w Londynie, często czują się jak obywatele drugiej kategorii.” – mówi dodając, że nadszedł czas na zmiany.

Choć książę Jan zasłynął jako obrońca spraw Polaków i na ich problemach chciałby się skupić po objęciu stanowiska, na uwadze ma również dobro innych osiedleńców oraz rodzimych mieszkańców miasta: „Mam bardzo prosty program: w ciągu 4-letniej kadencji wybuduję milion mieszkań, posadzę milion drzew, a przede wszystkim będę dążył do tego, aby zmniejszyć o połowę opłaty za komunikację miejską” – oświadczył jakiś czas temu w wypowiedzi dla PAP.

Żyliński swoją wiarę w sukces opiera na wyliczeniach. W Londynie polska społeczność liczy sobie niemal 200 tys. osób. 120 tys. z nich ma prawo do oddania głosu. Jeśli do puli dodać liczonych w setkach tysięcy Bułgarów, Słowaków i Węgrów, siła potencjalnego elektoratu wzrasta do miliona ludzi.

Sceptycy zarzucają, że jest to myślenie życzeniowe, bo raz, że do urn nie pójdą wszyscy, a dwa, że przynależność do grupy imigrantów wcale nie musi zaowocować głosem oddanym na Żylińskiego. Oferta, z którą wychodzi Polak może nie być też wystarczająco mocną dla Anglików. A ostatecznie to oni stanowią w Londynie grupę najliczniejszą.

Przyszły burmistrz Londynu? Żyliński przed swoim pałacem. Fot. P. Fesyk

Na to jednak, że temat objęcia stołka burmistrza nie jest utopią, wskazuje m.in Wiktor Moszczyński, znany działacz polityczny i dziennikarz, autor książki Polak Londyńczyk. W felietonie Kto winien popierać Jana Żylińskiego zauważa: “(…) kandydatura Żylińskiego jest jedyną, która może rozbudzić tego polskiego olbrzyma i pokierować polski elektorat do odegrania jakiejś roli znaczącej w nadchodzących wyborach londyńskich. Może Jan Żyliński wydawać się kandydatem ekscentrycznym, ale nie jest szaleńcem czy szowinistą polskim, ma konkretne projekty w swoim programie.”

Moszczyński w swej analizie wybiega nawet dalej, choć z odpowiednim dystansem co do oceny szans polskiego kandydata: “A gdy Polacy wejdą do tych pomieszczeń wyborczych, zakreślą ołówkiem krzyżyk w pierwszej kolumnie przy nazwisku Żylińskiego, to co im potem zostaje na kartce do głosowania? Druga pusta kolumna przy liście kandydatów z poszczególnych partii czekających na uzupełniające poparcie od wyborców Żylińskiego (…) Możemy być pewni że nawet jeżeli uzyska tylko 2 proc. głosów w pierwszej turze (czyli około 40 tys. głosów) to już w rozgrywającej fazie wyborów zarówno pan Sadiq Khan (Labour) jak i pan Zac Goldsmith (Conservative) będą ubiegać się o każdy polski głos, traktując go jako decydujący. W tej sytuacji sprawa poparcia i głosowania na Żylińskiego przestaje być fanaberią poszczególnych Polaków i staje się obowiązkiem całego polskiego społeczeństwa w Londynie.”

Niezależnie od tego, czy księciu uda się osiągnąć polityczny sukces czy nie, dobrze mieć świadomość, że w stolicy Wielkiej Brytanii ktoś gotów jest bronić naszych praw - jeśli trzeba, nawet przy użyciu charakterystycznej dla siebie szabli. Można mieć też nadzieję, że postawa Żylińskiego stanie się bodźcem do zwiększenia politycznej aktywności dla rodaków z innych miast Zjednoczonego Królestwa.

Jak zarejestrować się do głosowania w wyborach, tłumaczy na swojej stronie sam kandydat.

Komentarze 9

pies.ogrodnika
142
#113.02.2016, 09:01

Ksionze. Rozdaj swoj majatek biednym rodakom.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#213.02.2016, 11:32

Jan Żyliński z dużą dozą prawdopodobieństwa nie jest żadnym księciem. Nikt nie odmawia tego, że ma pochodzenia szlacheckie, jednak i ono pozostaje wątpliwe.
Żylińscy, z których wywodzi się „Prince John Zylinsky”, mogli być zwyczajnymi… ziemianami! Do tej pory polscy genealodzy nie odnaleźli powiązań ówczesnych Żylińskich z Rurykowiczami. Dziadkiem Jana Żylińskiego był Czesław Ignacy Żyliński herbu Lubicz.
Samo używanie tego herbu przekreśla Żylińskich jakoby byli spadkobiercami ruskich kniaziów. Kniaź w języku ruskim, który obowiązywał na dawnej Litwie i Rusi, był honorowym tytułem szlacheckim w Wielkim Księstwie Litewskim i Wielkim Księstwie Moskiewskim. Tytuł ten oznacza również na tych terenach potomków książąt, którzy nie nabyli prawa do tytułu lub innych możnych przedstawicieli szlachty, nie posiadających księstwa. Nawet jeśli przodkowie „księcia” Jana byli kniaziami, co jest bardzo wątpliwe – z pewnością nie byli książętami. Księciem był ten, kto władał księstwem, lub otrzymał taki tytuł honorowy. Dziś wiemy, dlaczego Jan Żyliński herbem się nie chwali…

Genealodzy oraz historycy z pewnością pamiętają o książętach smoleńskich – Żylińskich wywodzących się od Ruryka – znanych na Białej Rusi do początków XVII stulecia. Jednak wraz z wiekami linia ta najprawdopodobniej wygasła! W 1803 i 1817 r. przed Deputacją Wywodową Guberni Wileńskiej, wylegitymowali się Żylińscy. Jedni z herbem Janina, drudzy Korwin. Prawdopodobnie sami Żyliński nie wiedzieli jakiego są herbu.

pies.ogrodnika
142
#313.02.2016, 11:44

Dajmy mu na starość.. niech se będzie księciem

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#413.02.2016, 11:51

żałosna postać

pies.ogrodnika
142
#513.02.2016, 12:15

#4 dlaczego żałosna?

dell
545
dell 545
#613.02.2016, 23:40

Nie błaźnijcie się z tymi chorymi tytułami,
Książę
Król
Hrabia
ludzki idiotyzm, wszyscy się gorzej zachowywali na tych zamkach i pałacach niż prosty człowiek, władza to bestialstwo, każdy powinien mieć po równo, idiotyzm ludzki rujnuje matkę ziemie, wyście szczurów w którym sam uczestniczyłem, aż zmądrzałem, przez chore ambicje ludzi mamy takie gówno na ziemi jakie mamy, panie, panowie, magistry, inżyniery, doktorzy, wszystko wymysł chorych ludzi, bo nie można być równym co nie ??

Tomaszek8888
493
#714.02.2016, 04:37

zazdrościcie księciu tytułu, pałacu i bentleya :p

Profil nieaktywny
nick_na_emito
#815.02.2016, 00:31

Dr_Chaotica: a kogo to w sumie obchodzi czy on jest księciem, czy nie jest? Przecież mamy XXI wiek :)

Tomaszek8888: Ja nie zazdroszczę, bom szlachcic (choć ubogi). A Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie, wiec moze mi skoczyć pan podrabiany książe :)

co100
347
co100 347
#915.02.2016, 01:39

"Małostkami- (bananami) się gawiedź zajęła, to i dobrze. Nie bedzie przeszkadzała w dorosłym" ?