Do góry

Słabo Zjednoczone Królestwo

Czwartkowe wybory, choć zapowiadane jako najbardziej nieprzewidywalne od lat, pozwoliły utrzymać obecne status quo, polaryzując jedynie poszczególne części UK. Zaskoczyły przede wszystkim wyniki mniejszych partii.

Patrząc na wyborczą mapę Zjednoczonego Królestwa, trudno oprzeć się wrażeniu, że o zwycięstwie konserwatystów wcale nie zadecydowali wszyscy jego mieszkańcy. To prawda. Decyzję taką podjęli wyłącznie Anglicy. Walijczycy głosowali na Partię Pracy, a coraz bardziej niezależni Szkoci na SNP. Że o wyborcach z Irlandii Płn. - funkcjonujących od dawna w rzeczywistości alternatwynej - nie wspomnę.

Dlaczego więc Anglicy postawili na torysów? Powodów jest wiele. Najbardziej wyrazistymi - relatywny dobrobyt, który panuje w tej części Brytanii (połakomienie się chociażby na wizję minimalnej stawki godzinowej rzędu £8 nie było dla nich warte oddania głosu), oraz typowa angielska niechęć do zmian, którą można by streścić tak: “Jeśli tematu imigrantów, islamistów, długów NHS, budzącej się Szkocji i ogólnej niewydolności systemu nie da się już powstrzymać, niechże chociaż podejmuje go ktoś, kogo dobrze znamy.”

Wielkie oczy Brexitu

Rzecz o tyle paradoksalna, że to nie opozycyjna Partia Pracy, a właśnie Cameron i spółka obiecali referendum w sprawie wyjścia z Unii. Ewentualne opuszczenie UE nie oznaczałoby zaś dla przeciętnego Anglika już tylko zetknięcia z wyimaginowanym problemem, który pojawia się i znika wraz z zaprzestaniem lektury The Sun. O, nie! Brexit równałby się wywróceniu całego brytyjskiego porządku do góry nogami.

Tyle tylko, że w opuszczenie Unii tak naprawdę nie wierzą zarówno sami torysi, jak i ich wyborcy. Dlaczego? Odłóżmy na bok ekonomię, politykę, bezpieczeństwo narodowe i wszystkie inne racjonalne argumenty. One – jakkolwiek bardzo ważne – wcale nie zadecydują.

Brytyjczycy nie opuszczą Unii właśnie ze względu na tę nostalgię i siłę własnych przyzwyczajeń. Stoją w miejscu, uważając, że jeśli się nie poruszą, wszystko wokół również przestanie się ruszać. A za wystarczające (notabene, podobnie jak Polacy) uznają już samo myślenie o tym, że “gdyby chcieli, to coś by zmienili”.

Czy mnie to martwi? Wcale!

Cieszy, szczególnie z imigranckiego punktu widzenia, beznadziejny wynik UKIP. Jedno jedyne miejsce, które nacjonaliści obsadzą w parlamencie, posłuży im co najwyżej za punkt widokowy pozwalający na relacjonowanie kolegom wydarzeń z sali.

Dzięki temu, że Farage osiągnął w wyborach tak niewiele, ucisk na imigrantów powinien nieco zelżeć również ze strony ugrupowań rządzących. Wszak to pod wpływem oszałamiającego rezultatu Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa w wyborach do europarlamentu, zarówno torysi, jak i laburzyści wzmogli antyimigracyjną retorykę.

Teraz, patrząc na klęskę największych piewców idei Brytanii wolnej od “obcych”, można już nieco sobie odpuścić. Kto wie? Może nawet uścisnąć imigrantom dłonie, poklepać po styranych pracą w fabrykach plecach i przez kolejne pięć lat cieszyć się spokojnie utrzymaną władzą.

Tymczasem w Szkocji

Bardzo ciekawie na tle tego wszystkiego wypada wynik SNP. To, że Szkoci zagłosują inaczej niż ich południowi sąsiedzi, wydawało się oczywiste. To, że udzielą “swojej” partii tak ogromnego poparcia – już nie. Ugrupowanie Nicoli Sturgeon zgarnęło 56 z 59 dostępnych miejsc w parlamencie. To o równe pół setki więcej, niż przed pięcioma laty. W taki sukces trudno było uwierzyć nawet samej przywódczyni.

Co to może oznaczać dla Szkocji? W krótkiej perspektywie, wzmocnienie głosu Edynburga na brytyjskiej arenie politycznej. W dłuższej – odrodzenie idei niepodległościowej.

Sen o ponownym referendum nie ziści się w ciągu najbliższych kilku lat. Jeśli jednak Szkoci dobrze wykorzystają siłę, której właśnie nabrali, powtórka z 2014 r. może nas czekać w przyszłości znacznie bliższej niż “czas życia jednego pokolenia”, o którym mówił niegdyś Cameron.

Komentarze 9

siedem
3 068 107
siedem 3 068 107
#109.05.2015, 12:49

W sprawie emigracji , Cameron cos na pewno zrobi - czyli zaostrzenie prawa imigracyjnego . W sprawie UE , na pewno odbédzie sie referendum i ten fakt równiez wykorzysta zeby renegocjowac przynajmniej umowez UE . Brytyjczycy ostatecznie moze i nie zdecyduja sie na powiedzenie "wychodzimy" , ale istnieje presja spoleczna w tym temacie i Cameron musi w tej kwestii zrobic cos. Na pewno nie zostanie wszystko zostawione jak przed wyborami .

Profil nieaktywny
dugnad
#209.05.2015, 15:52

Już pociagi Cameroon podstawic kazał na bocznice.
Masowe wywózki czas zacząc, historia kolem się toczy.

Profil nieaktywny
Kajmanski
#309.05.2015, 16:14

Jak UK jest 2"zjednoczone" to widac jak na dloni w Irandii Polnocnej.

W Szkocji bedzie drugie referendum niepodleglosciowe w przypadku Brexitu i chce wierzyc, ze tym razem wiekszosc ludzi nie da sie nabrac na puste obietnice i nie bedzie glosowac "zachowawczo".

Co to za demokracja, gdzie narod jest rzadzony przez ludzi, ktorych nie wybral a decyzje podejmuja sasiedzi?

Profil nieaktywny
Kajmanski
#409.05.2015, 16:20
urko
19 393 56
urko 19 393 56
#510.05.2015, 16:07

sam jesteś słaby... Panie Redaktorze.

Profil nieaktywny
Kajmanski
#610.05.2015, 18:27

W kontekscie zwyciestwa Torysow, rozpad UK jest nieuchronny...

urko
19 393 56
urko 19 393 56
#710.05.2015, 23:19

durnyś... nie tobie, kmiotku, o tym decydować :)

awojtas39
403
awojtas39 403
#813.05.2015, 13:50

Należy oczekiwać ze strony rządu restrykcyjnych działań
w stosunku do imigrantow z Europy środkowo -wschodniej.

Profil nieaktywny
Kajmanski
#913.05.2015, 18:36

Ad # 7 - Otoz sie mylisz kolego, gdyz posiadam prawo glosu i zamierzam z niego korzystac...