Do góry

Brexit - powrót do przeszłości. Wspomnienie referendum unijnego z 1975 r.

Przez ostatnie miesiące medialny full English breakfast z referendalną kiełbasą, na wpół wysmażonymi argumentami i porcją statystyk wątpliwej jakości codziennie lądował na naszych talerzach. Media przedstawiały nam Brexit jako coś przełomowego i absolutnie bez precedensu. W końcu to referendum raz na zawsze ma ustalić miejsce Wielkiej Brytanii w procesie integracji europejskiej.

Spróbujmy jednak spojrzeć na dzisiejszą debatę z pewnej perspektywy i odpowiedzieć na pytanie: gdzie leży źródło nieufności wobec tego co określa się w Wielkiej Brytanii “kontynentem” lub “Europą”?

Zacznijmy od obalenia pierwszego mitu – czerwcowe referendum nie jest wyjątkowym wydarzeniem w brytyjskiej historii. Fani Matrixa mogliby z pewnością dostrzec czarnego kota…

Archiwum Financial Times przygotowało porównanie dwóch referendów na temat miejsca Wielkiej Brytanii w jednoczącej się Europie - tegorocznego i pierwszego plebiscytu z 1975 roku. Gorąco polecam lekturę pełnego tekstu, którego główne elementy przedstawiam poniżej.

Inaczej, a jednak tak samo

Jesienią 1974 roku wybory w UK wyrywa Partia Pracy z Haroldem Wilsonem na czele. Są to drugie wybory w tym samym roku. Głosowanie w lutym przynosi pierwszy od 1802 roku “hung parliment”, co oznacza, że żadna partia nie uzyskała większości. Po nieudanych próbach stworzenia koalicji w październiku trzema głosami wybory wygrywa Partia Pracy.

Partia pod wodzą Wilsona jest coraz bardziej eurosceptyczna i jedna z kluczowych obietnic złożonych podczas kampanii wyborczej zapowiada renegocjację relacji UK z instytucjami europejskimi i referendum w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii we Wspólnocie Europejskiej. Wilson nie jest eurosceptykiem, gdyby nie silna presja własnej partii, nigdy nie pozwoliłby na referendum, którym chce zamknąć kwestii europejskiej raz na zawsze i spacyfikować swoich eurosceptyków.

Terminarz i główni aktorzy wydarzeń z połowy lat 70-tych ubiegłego wieku też są podobne do dzisiejszych – niemiecki kanclerz Helmut Schmidt jako kluczowy sojusznik i francuski prezydent Valery Giscard d’Estaing jako główny adwersarz. Cały proces negocjacji miał się wtedy zamknąć w sześciu miesiącach, po których premier miał przedstawić pozycję rządu i podać datę referendum.

Oryginalne logo obozu opowiadającego się przed ponad 40 laty za pozostaniem w EWG. MrPenguin20, (CC BY-SA 4.0)

Jakież to kluczowe kwestie postanowił w 1974 negocjować brytyjski premier? Import nabiału z Nowej Zelandii i obniżenie brytyjskich składek do brukselskiego budżetu. Trudno określić te postulaty jako fundamentalne dla relacji Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Europejskiej. Jak można było się spodziewać, rozmowy zakończyły sukcesem. Premier oświadczył, że oto odmieniły się relacje Wielkiej Brytanii z instytucjami europejskimi. Referendum rozpisano na czerwiec 1975 r.

Wilson za wszelką cenę próbował utrzymać jedność partii. Pozwolił swoim ministrom na agitowanie przeciwko własnemu stanowisku. W rezultacie członkowie Partii Pracy atakowali się nawzajem w przedreferendalnej kampanii. Międzynarodowi partnerzy Wilsona wyrażali poparcie dla pozycji brytyjskiego premiera. Większość będących wtedy w opozycji torysów pod wodzą Margaret Thatcher poparła stanowisko rządu.

Na tym na razie podobieństwa miedzy historią Harolda Wilsona w 1975 i Davida Camerona w 2016 się kończą. Przyglądnijmy się teraz konsekwencjom referendum i politycznej sytuacji w Wielkiej Brytanii w kolejnych latach.

Po referendum

Czerwcowe głosowanie zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem zwolenników pozostania we Wspólnotach Europejskich. Pozycję Harolda Wilsona poparło 67 proc. głosujących. Pojawiły się opinie, że oto kwestia miejsca Wielkiej Brytanii w jednoczącej się Europie została definitywnie i na zawsze zamknięta. Zwolennicy integracji świętowali zwycięstwo, a eurosceptycy w Partii Pracy zadeklarowali, że pogodzą się z wynikiem plebiscytu. Konserwatywny MP Enoch Powell jako jeden z niewielu uznał wynik referendum za tymczasowy.

Cztery lata później Wilson przegrywa wybory z Margaret Thatcher, a w 1980 roku traci fotel lidera labourzystów na rzecz eurosceptycznie nastawionego Michaela Foota. W 1983 roku labourzyści idą do wyborów pod hasłem wystąpienia z EWG. Zwolennicy członkostwa we wspólnotach pod wodzą Roya Jenkinsa doprowadzają do rozłamu i tworzą SDP, które w kolejnych latach połączy się z liberałami i utworzy dzisiejszą Partię Liberalnych Demokratów.

Znak rozpoznawczy przeciwników EWG.

Władzę w miejsce podzielonych przez kwestię Europy labourzystów przejęli na dwie dekady relatywnie proeuropejscy Torysi pod wodzą Margaret Thatcher. Żelazna Dama, po stopniowym przesunięciu się na coraz bardziej eurosceptyczną pozycję, została w 1990 obalona przez proeuropejskich członków własnej partii. Jej następca John Major, przez całą kadencję toczył wojnę z rosnącą liczbą eurosceptyków w swojej partii.

Niekończące się spory zakończyły się przejęciem władzy przez labourzystów pod wodzą Blaira.

Dziś okazuje się, że Enoch Powell miał rację w kwestii “ostateczności” referendum z 1975 r. Czy będzie miał też rację co do referendum AD 2016?


Inspiracją do napisania tego artykułu był tekst Philipa Stephensa „EU referendum: history repeated. A tale of two Brexit votes from the FT Archive„.

Komentarze 7

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#119.06.2016, 11:57

czemu nikt nie zajaknie sie o tym, ze dla wielu to jak beda glosowac w referendum jest swoista deklaracja opinii na temat imigrantow?

knapior
3 364
knapior 3 364
#219.06.2016, 15:31

Bo to tak na prawdę konfrontacja sił: pro i anty imigracyjnej. Ale tylko tej z krajów byłego RWPG...

knapior
3 364
knapior 3 364
#319.06.2016, 15:34

Sorki, błąd. Siły przekazu i nastawienia anty imigranckiego, lansowanego przez brukowce na potrzeby zwiekszonej sprzedazy wśród okolicznych smakoszy Buckfastów i tanich DragonCiderów.

ja999
611
ja999 611
#419.06.2016, 15:49

bo polacy nie maja prawa glosu i boja sie o swoja przyszlosc... a nawet jak i maja nabyte prawo glosu to sa mniejszoscia i boja sie zmian ktore tak naprawde beda dla nas wszystkich duze i nieodwracalne...

tek00001
71
#519.06.2016, 18:17

ja999
Pamietam Cie z forum o obywatelstwie brytyjskim... mimo wszytsko ciesze sie ze wtedy wydalam ££££ na obywatelstwo bo tereaz nie musimy sie martiwic co bedzie po czwartku.A glosowac oczywiscie bede w czwartek za Remain...

Tak czy inaczej szkoda by bylo jaky niektorzy Polacy ktorych poznalam tu i nigdy nie poznalabym w Polsce, musieli wyjechac...

ja999
611
ja999 611
#619.06.2016, 19:04

no wlasnie poczucie bezpieczenstwa bo zainvestowalismy w swoja przyszlosc...jedna nie wszyscy mogli i chcieli...

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#719.06.2016, 19:40

Wolnosc nie ma ceny!, wolnosc jest dla odwaznych i madrych ludzi!, ;-)