Do góry

A Ty - czy już jesteś Brytyjczykiem?

Internet, jak wiadomo, jest kopalnią informacji. Oraz inspiracji. Zainspirowani internetowym zjawiskiem o nazwie Matador Network postanowiliśmy poszukać - razem z Wami - metody na sprawdzenie, jak bardzo jesteśmy/ jesteście - brytyjscy. No to jak? Wchodzicie w to?

Fot. © iStock.com/PeskyMonkey

Matador Network, fascynująca skądinąd kopalnia arcyciekawych pomysłów, opublikował siedemnaście kryteriów, których spełnianie świadczy o coraz wyższym poziomie naszego brytyzmu (brytyszysmu? brit-izmu?). Anyway, long story short, zaliczenie kolejnych punktów na liście potwierdza, że oto wspinamy się coraz wyżej, coraz bliżej ideału - stajemy się prawdziwie brytyjscy. Już nie paszport, już nie obywatelstwo, już nie zangielszczone Jack zamiast Jacka, Maggie zamiast Magdy czy Chris zamiast Krzyśka o nas zaświadczą - a czyny nasze i wybory.

Przytaczamy niektóre matadorowe kryteria (niekonieczne w zastosowanej przezeń kolejności). Możecie odhaczać na liście “Test na brytyjskość prawdziwą”. Nie ukrywamy też, że znaleźliśmy sporo własnych, zakorzenionych w doświadczeniach nas samych, krewnych i znajomych, przykładów (exampli).

1. Po pierwsze więc - stosunek do pogody. Jeśli doceniasz każdą niebędącą deszczem - jesteś do przodu. Uwaga: jeśli mżaweczki lekko tylko roszącej ubranie nie uznajesz za deszcz - masz o punkcik więcej. Dla Brytyjczyka deszczem jest dopiero prawdziwa ulewa, pomniejsze zjawiska atmosferyczne pomija on z angielskim stoicyzmem, by nie rzec flegmą.

2. Po drugie, stosunek do kawy. Ekspresy do kawy winny znajdować się w kawiarniach, gdzie zachodzi się po “to take away” albo z przyjaciółkami na plotki. W domowej kuchni królować winien czajnik, jako narzędzie przyrządzania napoju brytyjskich bogów - herbaty. English Breakfast czy Earl Grey?

3. No, właśnie, a propos “breakfast”. I po trzecie. Doskonały sprawdzian, możliwy do przeprowadzania drogą obserwacji w okolicznościach zewnętrznych wakacji all inclusive w tzw. resorcie. Jeżeli przebywając w Hiszpanii, Egipcie czy Turcji, mając do wyboru śniadaniowe croissanty, bagietki, naleśniki, sery, szynkę parmeńską czy frankfurterki, a na deser papaje i arbuzy, na poranny posiłek nieodmienne zjadasz pomidora na ciepło, fasolkę w sosie i jajka w towarzystwie tosta - cóż… jakby ci to powiedzieć. Nie tylko nie wiesz co dobre, ale w dodatku nabierasz brytyjskości. Yummy.

4. Nadal w temacie i a propos wakacji. Jeśli uważasz, że najlepsze wakacyjne destynacje podróżne to a) Wyspy Kanaryjskie, b) Baleary, c) ewentualnie jakieś ciepłe i tanie miejsce w Azji - tak, zgadłeś: jesteś Brytyjczykiem! Na wakacje wyjeżdżasz poza sezonem, na miejscu smażysz się na skwarkę, w przerwach między sesjami popijając piwo w “Original Irish Pub” na Teneryfie. W samolocie powrotnym z żalem wspominasz niewidziany niemal nigdy na brytyjskim niebie gorący, jasny obiekt. Na lotnisku w UK zachowujesz jednak fason i wychodzisz z terminalu w klapkach do krótkich spodenek. Na łydce masz liczący min. 15 cm 2 tatuaż. Za parę “quidów” jedziesz do domu “by cab”.

5. Czasem zdarza ci się polecieć w świat - wiadomo, dziś stoi on przed nami otworem. Jeśli po przylocie na miejsce przeznaczenia przeżywasz wstrząs, gdy straż graniczna nie wita cię uprzejmym uśmiechem, jeśli wydaje ci się, że obsługa lotniska jest ponura i nieuprzejma, jeśli masz wrażenie, że wylądowałeś w jakimś pradawnym zamordystycznym reżimie - zgadza się, jesteś Brytyjczykiem. Życie w UK i kontakt z tutejszymi służbami już cię rozzuchwaliło, wydawało cię, że wszyscy tak mają, Otóż nie, baczność.

6. Nadal w temacie podróży - docierasz do hotelu i koszmarna historia z lotniska się powtarza. Recepcjonista niemiły, kelner w restauracji nieuprzejmy, ludzie na ulicy odwracają wzrok, gdy się do nich uśmiechasz. Spokojnie, to tylko szok kulturowy - ty już bowiem jesteś Brytyjczykiem.

7. Po powrocie do domu - cóż, twojego nowego brytyjskiego domu - wracasz i do pracy. Jeśli o 13 jesz lunch, kupując go w pobliskim Tesco, Sainsbury’s czy take-away’u… sam wiesz, co to znaczy.

8. Pracujesz w rytmie 9-17, poświęcając ok. godziny dziennie na “commuting”. Obiad w domu? Fajna sprawa, ale… cóż, znowu idziesz do take - away. Albo zamawiasz “delivery”. Uwaga: jeśli jesteś w stanie przełknąć brytyjską kiełbaskę w panierce (battered sausage) dodajemy ci bonus - dwadzieścia punktów. I współczujemy - twoje kubki smakowe chyba cię opuściły.

9. Do autobusu wsiadasz ustawiwszy się najpierw grzecznie w kolejce. Wysiadasz w ten sam sposób, w odwrotnym kierunku.

10. W autobusie, poza nim, na ulicy, w sklepie, nawet na koncercie rockowym lub meczu używasz głównie zwrotów “przepraszam”, “dziękuję”, “proszę”. Przepraszasz ludzi za to, że na ciebie wpadli idąc chodnikiem, kajasz się, gdy wpadniesz na nich ty. Wersal. Albo raczej Pałac Buckingham.

11. Lubisz rodzinę królewską, wiesz jak ma na imię syn Kate i Williama, w którym miesiącu urodzi mu się siostra. I kto to jest Zara Philips.

A może macie jakieś własne pomysły?

Komentarze 29

Zbychu_zPlebani
7 759
#315.03.2015, 11:11

12 obchodzisz Dzien Matki w druga niedziele marca ;)

Profil nieaktywny
raytoo
#415.03.2015, 11:26

arek zara jest corka ksiezniczki anny ale pewnie spytasz sie kto to jest ksiezniczka to ci wyjasnie, ze zwyczajowo jest to corka monarchow

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#515.03.2015, 16:33

Pewnie, ze tak!!!, ;-)

squit
3 096
squit 3 096
#615.03.2015, 20:34

:D Brytyjczycy
Jest dużo gożej! Jeżeli Ty podajesz polski paszport... a ktoś Ci mówi:

,, nie ,nie ,nie :) ty nie jesteś Polak ,ty jesteś English " :D

Infidel
14 166
Infidel 14 166
#715.03.2015, 21:33

Nie wiem ***** co napisac.

Judasz
6 174
Judasz 6 174
#815.03.2015, 22:07

Wyjaśniam: córki księży to księżniczki a princesa to taki wafel...

salmo
3 309 226
salmo 3 309 226
#915.03.2015, 23:09

Jest dużo gorzej, jeśli próbujesz napisać coś po polsku i Ci nie wychodzi :D

viteac
3 617 44
viteac 3 617 44
#1016.03.2015, 00:07

Z pisaniem można się zastanowić, gorzej jak wtrącasz angielskie słowa w rozmowie po polsku i zastanawiasz się jak to polsku. Nie sądziłem że coś takiego może się stać gdy mieszkasz z rodziną i na codzień jakby nie patrząc rozmawia się po polsku , jednak jest małe ale, to wina że niektóre słowa prościej i szybciej wypowiedzieć po angielsku.

@Salmo miałem o tym pisać rano ale przyznam że się wstydziłem, nie miałem odwagi .

Profil nieaktywny
dugnad
#1116.03.2015, 01:18

Kurde Salmo tez tak mam. Zlapalem sie tez na tym ze po przyjezdzie do Polski w Żabce za zakupy chcialem funtami placić.

Profil nieaktywny
Hryzantema.
#1216.03.2015, 08:02

Nowy termin-destynacja.Kiedyś był-kierunek.Ot to mnie wkurzyło.

salmo
3 309 226
salmo 3 309 226
#1316.03.2015, 22:16

Tak naprawdę mój komentarz miał inny cel, kluczem było słówko "gorzej" i jego "alternatywna" pisownia :D.
Ale co racja to racja, może nie przy pisaniu ale w mowie zdarzają się jakieś, czasem śmieszne, wtrącenia.
Pamiętam jak niedawno żona mnie wyśmiała przy okazji jakiejś dyskusji n/t integracji powiedziałem coś w stylu: No bo mają polskiego supervisora, sklep samoobsługowy polski kościół i polskiego butchera. Oczywiście z początku w ogóle nie wiedziałem o co jej chodzi :D
Następna sprawa to nasze zachowanie (wg. nas zupełnie normalne) podczas odwiedzin w naszej ojczyźnie.
Jak to opowiadała koleżanka z pracy: "Po dwóch dniach starłam z twarzy uśmiech do wszystkich i przestałam wszystkich pozdrawiać bo brali mnie za pomyloną"

bartez15
9
#1418.03.2015, 17:30

Najfaniejsze sa tu krany:) wybór jest :) lodowata woda, albo wrzatek-kto jak woli zmywać gary abo płukać włosy:)))

zaba859
4
#1518.03.2015, 17:50

Wystarczy ustawic temperature na boilerze na okolo 50 stopni dla wody w kranie i problem z glowy ;) teraz zimnwj uzywam tylko jak napelniam czajnik.

polak71
28
polak71 28
#1618.03.2015, 18:27

jestem Polakiem,od urodzenia !!! nie zmienią tego żadne testy ,

arthurgordon
344
#1718.03.2015, 21:50

Urodzony w Londynie "przechowywany"w peerelu,uciekło mi się do USA,Rosji nawet,nie mam polo-paszportu,czuję sie bardziej jak bocian niż Anglik...Nie muszę zdawać testow w żadnym kraju a proszek po mym spaleniu mają wystrzelic gdziekolwiek.Polecam moj sposob pojmowania przynależnosci.

salmo
3 309 226
salmo 3 309 226
#1818.03.2015, 23:51

polak71 w awatarze wyglądasz raczej na owczarka i to niemieckiego!

salmo
3 309 226
salmo 3 309 226
#1918.03.2015, 23:55

zaba859
#15 ustawianie niskiej temperatury na bojlerze to nienajlepszy pomysł z uwagi na zagrożenie Legionellą.

Profil nieaktywny
dugnad
#2018.03.2015, 23:59

zamienil sie na avatary z Gordonem

polak71
28
polak71 28
#2119.03.2015, 09:38

Samo,a ty najpewniej symbol markach i Pakistanu z paszportem brytyjskim
Mówiącym w ponglisz ale po angielsku to nawet nie rozmawiasz bo boisz się że nikt by ciebie nie zrozumiał. Skoro przeszkadza ci zdjęcie to spójrz ma swoje "brytyjczyku " .

salmo
3 309 226
salmo 3 309 226
#2219.03.2015, 11:42

polak71
Mógłbyś napisać to jeszcze raz, ale tak by przekaz był zrozumiały.
Ponglisz- owszem zdarza mi się wtrącić czasem jakieś słowo ale staram się tego unikać.
Paszport mam z orzełkiem.
Przypomnij mi kiedy rozmawialiśmy po angielsku skoro jesteś tak zorientowany,że możesz ocenić poziom mojego angielskiego.

Co do zdjęcia, to sobie zażartowałem bez złośliwości, zderzenie loginu polak z owczarkiem niemieckim- zabawne.... dla ludzi z poczuciem humoru.
Na koniec jedno pytanie: Co ty tu robisz ?
Na portalu "zdrajców ojczyzny" nie lepiej popisać z kumplami ONR lub podobnej organizacji.
Ps. Moje pytanie uznaj za retoryczne.

Infidel
14 166
Infidel 14 166
#2319.03.2015, 15:04

Samo,a ty najpewniej symbol markach i Pakistanu z paszportem brytyjskim
Mówiącym w ponglisz ale po angielsku to nawet nie rozmawiasz bo boisz się że nikt by ciebie nie zrozumiał. Skoro przeszkadza ci zdjęcie to spójrz ma swoje "brytyjczyku " .

Az strach sie bac... jak same takie wszechPoloki co to testuff nie musza robic w ojczyznie zostaly.

arthurgordon
344
#2419.03.2015, 21:20

Moi Panowie,Bardzo duża częśc ludzi na tym globie porozumiewa się calkiem nieżle w swoich ojczystych językach.Macie nasz piękny,ojczysty-po co więc komu te egzaminy...Gdy jesteście przypadkiem w Polsce i jakiś idyjota skadkolwiek zapyta was o coś w swoim dziwnym narzeczu-sugerujcie mu "na migi" mu aby sobie kupil rozmówki.Was nikt nie będzie chcial nigdzie zrozumieć-chyba że będzie mial zamiar trzepnąć was na parę centow.Na Kennedy Airport nie trafilem na żadnego funkcyjnego znającego niemiecki!Na calym ogromnym lotnisku!Dopiero w Lufthansa jedna pani...

salmo
3 309 226
salmo 3 309 226
#2519.03.2015, 21:40

.Na Kennedy Airport nie trafilem na żadnego funkcyjnego znającego niemiecki!Na calym ogromnym lotnisku!Dopiero w Lufthansa jedna pani...
To przez to, że Niemcy wojnę przegrali :)

salmo
3 309 226
salmo 3 309 226
#2619.03.2015, 22:01

arthurgordon
Inna rzecz jak ktoś wybiera się gdzieś na wakacje a inna gdy emigrujesz na dłużej.
Sam zapewne przyznasz, że życie w Niemczech bez znajomości niemieckiego to raczej lipa.
Tak samo jest i tutaj. Ale uwierz spotyka się ludzi, którzy żyją tu 8-10 lat i nie potrafią odpowiedzieć na najprostsze pytania typu: adres, gdzie pracujesz jak długo tu jesteś itp.

arthurgordon
344
#2720.03.2015, 09:06

Dlatego starajmy się aby radzić sobie w języku tubylców ,ale bez przepychanek i udowadniania sobie-kto lepszy ma akcent. W Polsce byle pijaczyna spod wiejskiego sklepu w Kiernozi lepiej zrozumie swojaka niż lingwistę z Cambridge.Jesli mozemy być z czegoś dumni-to tylko wlasnych osiągniec,a nie papierków.Z brytyjskim "paskiem"zalatwia mnie się na końcu kolejki w Anglii,natomiast gdzie indziej to wygoda,ma ten paszport swoją wagę jak i państwo ,ktore go wydalo. I na koniec-w krajach slowianskich-grzecznosć =słabośc.Więc trzeba miec noże dwa...nawet w jakimś tam Ealing gdzie ci slavianie są...Teraz uczę się rosyjskiego, dla zrozumienia swiatopoglądu narzeczonej Rosjanki...Nie chce mi się gadać po węgiersku na Krymie!

arthurgordon
344
#2820.03.2015, 09:13

Hryzantema-zauważyla/zauważył/destynację.Pewnie niedlugo zaczną się aplikacje o destynację co ktoś pojmie jako żądanie destylacji i skonczy się na pijanstwie.

dlugas251
1
#2912.04.2015, 23:02

Na 3 podpunkcie sobie odpuscilem dalsze czytanie. Gorszych glupot jeszcze nie slyszalem. Brytyjczycy sa rozni tak jak i Polacy sa rozni miedzy soba. Nie widze powodu zebysmy mieli sie pozbywac tego co lubimy. Znam Brytyjczykow ktorzy nie lubia pic kawy, a sa w 100% Brytyjczykami. Nikt mi nie bedzie mowil co mam lubic pic, jesc, oraz jaka pogoda ma mi sie podobac. Kazdy czlowiek jest inny, a to ze ktos cos tak powtarza a nie inaczej nie znaczy ze wszyscy maja zachowywac sie jak barany w stadzie i robic/ mowic to samo. Mam wielu przyjaciol Anglikow i Szkotow i mozecie mi wierzyc na slowo; to tacy sami ludzie jak Polacy. Mysle ze roznica w mentalnosci polega glownie na tym ze oni mieli w zyciu zdecydowanie latwiej niz Polacy i nie musieli przykladac tak duzej wagi do wszystkiego. Przebywajac tutaj 5 lat mimo woli stajemy sie czescia ich spoleczenstwa i podswiadomie przejmujemy czesc ich nawykow. Pracuje w firmie jako jedyny Polak i mam tu wiecej angielskich przyjaciol niz polskich. Dla mnie granica sie zatarla. Nie dajmy sie zwariowac z tym "upodabnianiem", bo to lezy na granicy niesmaku i zdrowego rozsadku. Pozdrawiam.