Do góry

Kto bardziej potrzebuje kogo: imigranci UK czy UK imigrantów?

Polscy budowlańcy sprawiają, że pracę mają brytyjscy architekci, inżynierowie, dostawcy i sprzedawcy materiałów budowlanych. Zamożni azjatyccy studenci płacą właścicielom mieszkań, robią zakupy, podróżują, płacąc liniom lotniczym. Bułgarskie, rumuńskie czy czeskie opiekunki zajmują się starszymi, przynosząc pomoc w jesieni życia. Imigranci są Wielkiej Brytanii potrzebni. Może nawet bardziej niż ona im samym.

Debata o imigracji tak skupiła się na negatywach, że o pozytywnej stronie w ogóle się już prawie nie mówi, albo jeśli - to w kontekście niemal wyłącznie fiskalnym. “Imigranci tyle a tyle wpłacają do budżetu, pobierają mniej, więc wychodzimy na plus, ergo, możemy ich jakoś znieść (pod warunkiem, że…” - i tu powinna nastąpić litania ograniczeń - red). Ludzkie życie, dążenie do poprawy swojego losu, chodzenie do pracy, wychowywanie dzieci - to wszystko sprowadza się do przeliczania człowieka na jego wagę w pieniądzu.

Czasem jednak zdarza się, że ktoś oddaje imigracji sprawiedliwość. Taki właśnie tekst, podnoszący na duchu w nadziei, że oto ktoś jeszcze może widzi prawdę o imigracji - całą, a więc także i jej dobre strony - ukazał się w Guardianie. Philip Legrain pisze w nim, w materiale What has immigration ever done for us?:

Mogą mieć (imigranci - red.) umiejętności, których nie mają Brytyjczycy (…), kontakty, które otwierają nowe możliwości dla handlu i inwestycji (…). Mogą być bardziej skłonni wykonywać prace, których większość Brytyjczyków (…) nie chce. (…) Albo mogą być po prostu młodzi i pracowici - wielki plus w starzejącym się społeczeństwie (…).

I dalej wymienia: imigranci są bardziej mobilni - skoro raz ruszyli z miejsca, bardziej prawdopodobne, że zrobią to znowu. Nie tylko w sensie podróżowania za pracą, ale także zmieniania tejże. Są bardziej elastyczni.

Są także przedsiębiorczy - zagraniczny wyjazd w poszukiwaniu pracy wymaga wiele odwagi, samozaparcia, pracowitości. Te cechy charakteryzują także przedsiębiorców. Nieprzypadkowo chyba jest wśród imigrantów wielu twórców i właścicieli firm.

Przychodzi także i pora na argumenty finansowe (nawet i autor Guardiana się im nie oparł). A więc więcej wnosimy do budżetu, ergo, to my utrzymujemy Wielką Brytanię. Bez imigracji brytyjski skarb byłby coraz bardziej pusty. Co więcej, jak wynika z wyliczenia przedstawionego przez dziennikarza, utrzymanie obecnego tempa wzrostu populacji Wielkiej Brytanii powinno sprawić, że zadłużenie per capita spadnie do 2027 r. o 10 proc.

Jest nawet i odniesienie do osławionego hasła, iż jest Wielka Brytania “zbyt pełna”.

Co do tego mamy zresztą także i dane: na liście krajów i terytoriów świata jest ona dopiero 51 po względem gęstości zaludnienia. Przed nią znajdują się np. Singapur - 7,6 tys. osób na km2 (sic!), Hong Kong - 6,5 tys., Malta - 1,3 tys., Tajwan - 647, Holandia - 406 (za: Wikipedia). Itd. itd.

UK ze skromnymi 262 osobami wypada na tym tle blado, a jej narzekania brzmią po prostu śmiesznie.

Tyle, że nam wszystkim, żyjącym tu na imigranckim chlebie, wcale nie jest z tym wszystkim zbyt często do śmiechu.

Komentarze 7

spicysoda
6
#126.03.2015, 09:49

Zdecydowanie zgadzam się z autorem.

szyszakMieszka
819
#226.03.2015, 11:14

artykuł- "lukier", na ucho kazdego emigranta :D no przeciez nie mogłoby byc odwrotnie co? lol!

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#326.03.2015, 19:06

o wow, z tego wynika, że polscy budowlańcy są jednoczesnie developerami, super, tylko gdzie oni są?

robstel
176
robstel 176
#426.03.2015, 20:52

Zapomnieli oprócz tych wymienionych wyżej profesji dodać wielkiej armii naszych rodaków,którzy pracują na takich stanowiskach i w takich miejscach,że znikoma ilośc tubylców jest chętna do takich prac.
Mianowicie chodzi generalnie o pracujących rodaków za minimalne stawki lub kilka procent więcej od NMW w tysiącach packhouse,zakładach drobiarskich, mięsnych i garmażeryjnych,w sortowniach warzyw,owoców,jaj itp.Często w zimnie i chłodzie,często w wilgotnych pomieszczeniach,pod wiatami itp...
Również pracujący na wszelkich taśmach produkcyjnych fabryk-molochów,które z powodu napływu taniej i nie wybrednej siły roboczej ze wschodniej Europy stały się wielkimi zakładami z małych prowincjonalnych zakładów produkcyjnych.
Trzeba również wspomnieć,że normy produkcyjne w tych zakładach wzrosły w porównaniu sprzed 2004 roku o 300-500%.a z tubylców pozostali tam tylko ludzie z nadzoru i krótko przed emeryturą !!!
To dzięki tej armii niskoopłacanej klasy robotniczej zyski kapitalistów wzrosły jak nigdy dotąd...
XXI wiek-wiek nowoczesnego niewolnictwa !!!

viteac
4 046 44
viteac 4 046 44
#526.03.2015, 21:08

@Rostel masz rację, jednak proszę nie zapominać że w wielu wymienionych przez Ciebie zakładach pracy zarobki stoją a nawet bywają zaniżone z powodu właśnie emigracji.
która by pracę tylko mieć zgodzi się na NMW lub nawet niżej przyjmując ofertę SALARY jednak pracując tyle godzin że jego godzina warta jest poniżej NMW i w dodatku pracują 12h bez przerwy, posiłku które jeszcze w 2004r były normą. Te zakłady nie chcą nawet tubylców już przyjmować bo wiedzą że tubylców będzie domagał się swoich praw.

Profil nieaktywny
kabam
#626.03.2015, 22:32

W Glasgow jeszcze w 2008r można było znaleźć kilka zakładów nieskalanych emigrantami, ale to już przeszłość, wszędzie wywindowane normy ponad maksa, szwagry pościągali szwagrów, siostry braci itd, rodzinne zakłady pracy, opanowali 99% zakładów, a w tych co już dawno się pozawijali to pozostawili taki smród, że i za 100 lat nie wywietrzysz, przerwy to maks jedna co 4h, normy z np: 300 na godzinę podkręcili do 600 i gotowość do roboty 24/7 po 12h, nawet prędkość taśm produkcyjnych podkręcili ze slow na 2 mahy To właśnie UK zawdzięcza emigrantom, o całych osiedlach housingowych zapełnionymi Polskimi rodzinami nie wspomnę, podczas spaceru na takim Ardenie nie zobaczysz już puszki po tenensie czy opakowaniu po myfaierach, jedynie żywiec, specjal i paczki po L&M lub viceroy. Polskie kuźwowanie słychać na każdym rogu a wieczorami gromkie 100 lat, 100 lat itd.

arthurgordon
344
#703.08.2015, 23:17

Uncivilisated people ..