Do góry

Anglik by się uśmiał… czyli brytyjski humor dla początkujących

Brytyjska antropolog Kate Fox, zajmująca się badaniem angielskiej kultury i sposobu bycia, nie mogła w swoich żmudnych badaniach pominąć fascynującego tematu brytyjskiego poczucia humoru. W książce Przejrzeć Anglików poświęciła mu cały rozdział.

Fot. Holyspam152 by Joel Ormsby, (CC BY 2.0)

Chociaż specyficznemu angielskiemu poczuciu humoru przypisuje się ogromne znaczenie, wliczając w to patriotyczne próby udowodnienia jego wyjątkowości i nadrzędności nad humorami innych narodów, z wieloletnich badań socjologicznych dr Kate wynika, że Anglicy wcale nie mają monopolu w tej dziedzinie. Chociaż faktycznie brytyjskie poczucie humoru wyróżnia się na tle innych (głównie największą domieszką sarkazmu i ironii oraz - choćby za sprawą Monty’ego Pytona czy Lewisa Carrolla - absurdu), najważniejszą wartość stanowi nie ono samo, ale waga, jaką przypisują mu mieszkańcy tego kraju. Humor odgrywa bowiem centralną rolę w kulturze angielskiej i wszelkich społecznych interakcjach Brytyjczyków.

W innych kulturach istnieją odpowiednie „czas i miejsce” na dowcipkowanie; w rozmowie Brytyjczyków humor zawsze odgrywa istotną rolę. Prawdziwy Anglik nie potrafi nawet przywitać się lub wygłosić grzecznościowej formułki o pogodzie bez krótkiego żartu na ten temat. Większość konwersacji między rodowitymi Brytyjczykami opiera się w dużej mierze na ironii, sarkazmie, droczeniu się, żartobliwej negatywnej samoocenie, kpinie, drwinie, szyderstwie czy po prostu wygłupach. Humor to naturalny „stan istnienia” Brytyjczyków — nie da się go włączyć ani wyłączyć na żądanie. Dla Anglików zasady rządzące poczuciem humoru stanowią naturalny zestaw zasad życiowych. Przestrzegają ich automatycznie, poddając się ich oddziaływaniu, tak jak grawitacji.

Dwóch Anglików w średnim wieku gra w golfa. W pewnej chwili obok pola golfowego przechodzi kondukt żałobny. Jeden z grających odkłada kij i zdejmuje czapkę. „Cóż to — dziwi się drugi — przerywa pan grę?”. „Proszę mi wybaczyć, ale bądź co bądź, byliśmy 25 lat małżeństwem”.

Według Davide’a Boyle’a, autora książki How to be English (Jak być Anglikiem?) nie da się zdefiniować angielskiego humoru. Znany angielski pisarz J.B. Priestley określał zdolność mieszkańców tego kraju do doszukiwania się zabawnych stron w zwyczajnych sytuacjach i przeciętnych ludziach, która to umiejętność sięga co najmniej czasów Geoffrey’a Chaucera, uważanego za najważniejszego autora późnego średniowiecza, którego twórczość odznaczała się dużą dozą humoru i „humorystycznym realizmem”, czyli po prostu sprośnymi żartami. Jednak najważniejszą cechą charakterystyczną angielskiego humoru jest zdaniem Boyle’a umiejętność śmiania się z samych siebie. Który inny naród potrafiłby z taką dozą ironii podejść do własnych przywar podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku? Smaczku dodaje temu wydarzeniu fakt, że artystyczny geniusz brytyjskiego przedstawienia należy przypisać… Szkotowi. Narodowe przywary, a nawet porażki dostarczają Anglikom niewątpliwie wielu powodów do radości. Podczas gdy inne narodowości z trudem przyznają się do „okoliczności, w których coś im nie wyszło”, Anglicy pamiętają własne katastrofy jako odznaki, a nie plamy na honorze.

Od słynnych karykatur Gilray’a po obrazki Gilesa z Daily Express, korzenie angielskiego humoru opierają się na przejaskrawieniu, balansującym na granicy karykatury. Sposób wyrażania tego przejaskrawienia może się zmieniać — skecze, które śmieszyły pokolenie dziadków dzisiejszych czterdziestolatków, nie wydają się im samym już tak zabawne — jednak podstawy pozostają takie same, a utwory brytyjskiej śmietanki: Jane Austin, Charlesa Dickensa, P.G. Wodehouse’a, Stana Laurela i występy Chariego Chaplina nadal rozśmieszają kolejne pokolenia Anglików. W 2010 roku w ankiecie przeprowadzonej z udziałem 36 tys. osób za najśmieszniejszy został uznany dowcip — który innym narodom może wydać się banalny, dziecinny i mało zabawny — świetnie podsumowujący istotę angielskiego humoru:

Kobieta wsiada do autobusu z dzieckiem na ręku. Kierowca autobusu mówi: „O rany, to najbrzydsze dziecko, jakie kiedykolwiek widziałem”. Kobieta siada z tyłu autobusu, nie posiadając się ze wzburzenia. Mówi do siedzącego obok mężczyzny: „Kierowca właśnie mnie obraził!”. Mężczyzna odpowiada: „Proszę iść do przodu i zbesztać go. Potrzymam pani małpkę”.

Brytyjski humor, traktowany przez mieszkańców Wysp z wyjątkową powagą, był przedmiotem również innego badania, przeprowadzonego przez Open University w 2007 roku. Profesor socjologii i antropologii Marie Gillespie uważa, że dowcipy opowiadane przez społeczeństwo są barometrem klimatu społecznego i politycznego. W ramach badań nad humorem i społeczeństwem Gillespie przez pół roku analizowała żarty prawie 500 osób, opowiadane w tzw. kabinach śmiechu ustawionych w centrach handlowych. Te badania stały się kanwą do programu telewizyjnego Lenny’ego Henry’ego, który objechał Wielką Brytanię, wysłuchując opowiadanych dowcipów. – Nie zawsze było śmiesznie – przyznaje Henry w wywiadzie udzielonym The Guardian. – Bywałem naprawdę zaszokowany opowiadanymi dowcipami. Często czułem się jak w latach siedemdziesiątych. Humor był rasistowski, homofobiczny, dotyczył teściowych i kanibalizmu. Wspólną cechą większości dowcipów okazało się to, że były wredne i ponure.

Profesor Christie Davies, autor książki Jokes and their relations to society and the mirth of nations, który także brał udział w badaniach, doradza ostrożność w ocenach poczucia humoru innych ludzi. – Nie powinniśmy zakładać rasistowskich lub innych intencji. Trzeba rozróżniać pomiędzy dowcipem i jego użyciem – twierdzi. – Może on stać się zniewagą, ale nie musi być w ten sposób zamierzony lub odebrany. Według Henry’ego Brytyjczycy nie mogą już szczycić się wyższym kulturowo poczuciem humoru. Humor brytyjski zdaniem dziennikarza stopił się z masowym poczuciem humoru, co wiąże się z międzynarodową wszechobecnością telewizji i Internetu.

Wciąż żywym, najbardziej wyraźnym przejawem angielskiego humoru w kulturze masowej są brytyjskie komedie romantyczne, nurt zapoczątkowany ponad 20 lat temu słynnym filmem Cztery wesela i pogrzeb, który otworzył drzwi do kariery uważanemu za ucieleśnienie brytyjskości (przynajmniej na ekranie) Hugh Grantowi. Filmowe wcielenia Granta zawsze ładnie się ubierały, wypowiadały w elokwentny sposób, posługując się ładną angielszczyzną, jednak w wielu sytuacjach codziennego życia były zupełnie nieporadne. Brytyjczycy doskonale zidentyfikowali się z humorem Czterech wesel, a pomysł scenarzysty Richarda Curtisa został później powtórzony w komediach Nothing Hill i To właśnie miłość. Jak twierdzi dziennikarz BBC John Beauchamp w wywiadzie udzielonym radiowej Jedynce, to właśnie – prezentowany przez postaci Hugh Granta – wielki dystans do siebie jest kluczową sprawą w brytyjskim humorze.

Wyspy przodują również w łamaniu kolejnych barier politycznej poprawności i tematów tabu. W latach 60. i 70., kiedy paradoksalnie na polityczną poprawność w telewizji kładziono nacisk większy niż dziś, gagi Monty Pythona były szokujące. Chociaż Latający cyrk Mony Pythona opierał się na uważanej przez Brytyjczyków za najniższą formę komizmu, czyli na sarkazmie, serial zyskał światową sławę i stał się ikoną zarówno brytyjskości, jak i angielskiego humoru.

Członkowie grupy Monty Pythona, kreujący się na chamów i prostaków, chętnie korzystali w swoich skeczach również z innej brytyjskiej specjalności, czyli humoru nonsensu. O brytyjskości humoru Monty Pythona świadczy to, że trudno go przełożyć na rzeczywistość innych krajów, nawet angielskojęzycznych. Amerykańskie stacje komercyjne nadawały Latający cyrk w wersji ocenzurowanej. Liberalni Amerykanie nie byli w stanie strawić dowcipów akceptowalnych dla konserwatywnych Anglików. Z jednego z odcinków wycięto scenę z człowiekiem na wózku inwalidzkim z mieczem w głowie, bo obrażała niepełnosprawnych. Usunięto postaci oficera marynarki przebranego za kobietę oraz nagiego mężczyzny grającego na fortepianie. Z animowanego skeczu, w którym bracia Montgolfier biorą kąpiel w balonie, wycięto słowa „części intymne”, które w oryginale „energicznie szorował” jeden z braci. Grupa Monty Pythona, oburzona naruszeniem jej artystycznej wizji, wytoczyła telewizji ABC proces, który wygrała w 1976 roku. Od tej pory posiadacze praw autorskich mają prawo niegodzenia się na cięcia cenzorskie w swoich utworach.

Kłopoty ze zrozumieniem brytyjskiego humoru mieli nie tylko Amerykanie. Niemcy w 1971 r. zamówili u grupy niemieckojęzyczną wersję Latającego cyrku. Chociaż podobno poradzili sobie z tym zadaniem „sehr gut” (bardzo dobrze), a skecze po niemiecku podobno były bardzo śmieszne, to kolejną serię bawarska telewizja zamówiła już po angielsku, samodzielnie dodając niemieckie napisy.

Wszelkie granice poprawności politycznej, a nawet — zdaniem wszystkich nie-brytyjczyków i niektórych wyspiarzy — dobrego smaku przekroczyli członkowie grupy Monty Pythona tylko raz, przy okazji Żywotu Briana z 1979 roku. Film ten, uznany przez niektórych za parodię Ewangelii, został poddany państwowej cenzurze w Wielkiej Brytanii, a jego emisja w niektórych gminach została zakazana przez lokalne władze samorządowe. Ponieważ Terry Jones nie zezwolił na wycięcie z filmu pewnych scen, rząd Norwegii zakazał dystrybucji filmu na okres roku. Po tym czasie zezwolono na premierę z zastrzeżeniem, że film przeznaczony jest tylko dla widzów dorosłych, a na początku doklejono ostrzeżenie o obrazoburczości. Temat podchwycili dystrybutorzy ze Szwecji, którzy reklamowali produkcję Brytyjczyków hasłem „Film tak śmieszny, że zakazano go w Norwegii!”. W Irlandii „Żywot Briana” był zakazany do 1987 roku, a w niemieckiej Nadrenii Północnej – Westfalii do dziś nie wolno wyświetlać filmu w Wielki Piątek.

Znaną ze skeczy Monty Pythona formułę szokowania widzów powtórzył później, w bardziej obcesowy sposób, emitowany od 2003 roku serial „Mała Brytania”, który wyśmiewa wszystkie „świętości”, nabijając się z niepełnosprawnych, imigrantów, dresiarzy, bezrobotnych, mniejszości seksualnych, otyłych i chudych, psychiatrów i ich pacjentów, uprzedzeń rasowych, i łamiąc wszelkie zasady politycznej poprawności. Serial wyemitowano również w Polsce, jednak… poddano go cenzurze. Z finalnej sceny drugiego odcinka drugiej serii obcięto fragment w którym występuje ksiądz gej ze swoim homoseksualnym partnerem. Rada programowa TVP uzasadniła swoją decyzję o ocenzurowaniu serialu obroną wrażliwości widzów. Ówczesna rzeczniczka telewizji polskiej Aneta Wrona tak skomentowała różnice w polskim i brytyjskim poczuciu humoru: – Serial ma charakter satyryczny, prześmiewczy. Decydując się na pokazanie go polskiej widowni, mieliśmy na uwadze różnice w mentalności i wrażliwości Polaków i Brytyjczyków. To, co jest dopuszczalne nawet w brytyjskiej telewizji publicznej, może razić polskich widzów.

Istotę brytyjskiego humoru, pełnego sarkazmu, absurdu i makabry, najlepiej podsumowuje fragment piosenki „Zawsze patrz na jasną stronę życia” śpiewanej przez ukrzyżowanych w Żywocie Briana:

„Życie jest absurdem, a śmierć jego ostatnim słowem, trzeba jednak ukłonić się, gdy zapada kurtyna. Zapomnij o swoich grzechach, rozwesel widownię — baw się tym, to już i tak twoja ostatnia okazja”.

Komentarze 8

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#110.02.2016, 11:44

Ludzie maja byc szczesliwi, zycie jest za krotkie na smutek, ;-)

CallMe
35
CallMe 35
#210.02.2016, 13:33

To w koncu angielskie czy brytyjskie poczucie humoru?

mateo1
1 177 35
mateo1 1 177 35
#310.02.2016, 14:46

'' brytyjski humor '' :
Jestesmy potega i tak sie zachowujemy.

Mac.B
510
Mac.B 510
#410.02.2016, 17:38

Fajnie napisane i okraszone wieloma przykladami.

A zrozumiec inna nacje to mozna bardziej chyba tylko jak sie tam ma kogos lokalnego
tzn partnerke, zone itd.
Ale i tak to jest tylko wczuwanie sie w nich, tak jak Polaka zrozumiec trudno przeciez, no nie ?
Wielu samych siebie nie rozumie. Oj dana, dana...

Brytolski humor to jeden z najlepszych w mej opinii,
osobiscie zaje**scie lubilem ten klip Jasia Fasoli
gdzie na krzesla w gabinecie wbija strzykawke w udo dentyscie...
A kiedys dawniej Benny Hilla o pierdzeniu na randce.

Ale francuski humor tez dobry, moze bardziej prostacki i dosadny czesto, niestety.

macmac
415
macmac 415
#510.02.2016, 20:55

Mozna znac dobrze j.ang. a nie radzic sobie z humorem brytyjskim.
To co Polak moze odebrac jako zniewaga jest odbierany przez spolecznosc brytyjska jako znakomity kawal-dlatego zazwyczaj nie stosuja tego wobec mniejszosci etnicznych by byc nie narazony na procesy.
Nie chodzi w tym tylko na zrozumieniu humoru ale wytworzenie sytuacji humorystycznej i uczestnictwo w nim i im wyzszy poziom edukacji tym humor powinien bardziej sytuacyjny i wyrafinowany.

knapior
3 364
knapior 3 364
#610.02.2016, 22:42

Humor brytyjski sporo stracił na poprawności politycznej. Kiedyś jechali równo z kazdym, teraz już tak pięknie nie jest.

Pewien arab zamiast escape wcisnął enter. I wysadził World Trade Center.

Zbychu_zPlebani
7 835
#711.02.2016, 01:33

moj ulubiony :)

http://joemonster.org/filmy/12428

zawsze jak sie nawale ze szwagrem i przejmujemy sie co zonki powiedz to mu mowie zeby do wsch afryki jechal i operacje plastyczna zrabil.