Do góry

Dokąd zmierzasz, Anglio?

Wielką Brytanię dość obrazowo rysuje nam emitowany w latach 90. serial “Co ludzie powiedzą?” Zadbane domki, czyste ulice, a na nich… Anglicy, z różnych klas społecznych, ale jednak ciągle Anglicy. Krótko mówiąc – sielskie życie. Co dziś zostało z tego obrazu?

Anglia prezentowana w serialu “Co ludzie powiedzą?” (emitowany także w Polsce w latach 90.) jawi się jako piękny kraj, mlekiem i miodem płynący. Bohaterowie – Anglicy z różnych klas społecznych wiodą spokojne, wręcz sielskie i anielskie, choć przepełnione humorem życie. Wszystko rozgrywa się w scenerii typowej dla Wielkiej Brytanii sprzed lat – jednakowe domki na ulicach, elegancko i dokładnie przycięte krzewy w ogrodach i co najważniejsze – Anglicy.

Dziś wydaje się, że niewiele pozostało z serialowej wizji reżysera i jednocześnie producenta sitcomu Harolda Snoada. W Anglii znalezienie Anglika z krwi i kości, to niemal jak wygranie losu na loterii. W niektórych dzielnicach, na przykład Londynu, wydaje się to wręcz niemożliwe.

Zaczęło się od kolonii

Wszystko zaczęło się kilkadziesiąt lat temu. Wtedy do Wielkiej Brytanii zaczęli napywać obywatele byłych kolonii Zjednoczonego Królestwa. Potem sytuacja wymknęła się chyba spod kontroli.

Masowy napływ Hindusów, Azjatów, społeczności muzułmańskiej, ale także nas Europejczyków (zwłaszcza po rozszerzeniu Unii Europejskiej i otwarciu rynków pracy w kolejnych krajach Starego Kontynentu) sprawiły, że Anglicy zaczęli ze swojego kraju uciekać.

Według statystyk opublikowanych przez Office for National Statistics na koniec grudnia 2014 roku w Wielkiej Brytanii osiedlili się obywatele następujących krajów: Indie – 793 000, Polska – 790 000, Pakistan – 523 000, Niemcy – 301 000, Bangladesz – 212 000, Południowa Afryka – 201 000, Chiny – 196 000, USA – 187 000, Nigeria – 178 000, Rumunia – 170 000, Włochy – 150 000, Francja – 147 000, Sri Lanka – 139 000, Litwa – 137 000, Jamajka – 136 000, Kenia – 129 000, Filipiny – 128 000, Portugalia – 127 000, Australia – 126 000, Zimbabwe – 120 000, Hiszpania – 119 000, Somalia – 114 000, Łotwa – 102 000.

Z pozostałych 46 krajów (Kanada, Turcja, Afghanistan, Iran, Węgry, Irak, Słowacja, Nepal, Holandia, Bułgaria, Malezja, Nowa Zelandia, Cypr, Grecja, Uganda, Brazylia, Singapur, Czechy, Mauritius, Rosja, Tajlandia, Taiwan, Egipt, Arabia Saudyjska, Tanzania, Zambia, Japonia, Wietnam, Malta, Szwecja, Dania, Kongo, Libia, Kolumbia i Sierra Leone) przyjechało do Wielkiej Brytanii kolejnych 1 713 000 osób. Te ogromne liczby dobitnie świadczą o tym, co dzisiaj dzieje się w tym kraju.

Anglia tylko w nazwie

– Kiedy to wszystko się rozpoczęło, nie zdawałem sobie sprawy, że nabierze takich rozmiarów – przyznaje David, 30-latek z Londynu. – Nie pamiętam dokładnie, co wtedy myślałem. Byłem nastolatkiem i raczej polityka nie była moją ulubioną tematyką. Na pewno jednak nie sądziłem, że mój kraj powoli zacznie zanikać i zamieniać się w… sam do końca nie wiem w co. Teraz mamy tu tyle kultur i religii, że ciężko to ogarnąć i zamknąć w jedną całość. Czasami mnie to przeraża i wspólnie z dziewczyną myślę o wyjeździe do Australii lub Hiszpanii. Dziś, podobnie jak przed laty, nie umiem sobie wyobrazić dokąd to wszystko zmierza. Wiem jedno, chyba nie czuję dzisiaj, że mieszkam w Anglii. Mieszkam gdzieś, ale trudno powiedzieć gdzie – dodaje.

– Przybywanie kolejnych imigrantów do naszego kraju chyba przerosło naszych polityków. Wygląda na to, że nikt w odpowiednim momencie nie pomyślał, w jakim kierunku pójdą te zmiany i teraz mamy to, co mamy – mówi Neil.

– Myślę, że obecnie Anglii w Anglii jest jak na lekarstwo. Fakt, że część moich rodaków stąd wyjechała, a w ich miejsce przyjechali imigranci z całego świata, sprawił, że ciężko już czuć się tutaj jak w Anglii, o której opowiadała mi babcia. Teraz to jest zupełnie coś innego, co tylko na mapie nazywa się Anglią. Z prawdziwą Anglią ma jednak niewiele wspólnego – ocenia z zaś George.

– Nie spodziewałem się, że będzie to tak wyglądało. Czy mieszkam w Anglii? Trudne pytanie. Nie wiem – mówi z kolei Paul.

Nie zmieniajcie nas

Osiedlanie się w Wielkiej Brytanii kolejnych grup etnicznych spowodowało (zresztą nadal powoduje) budowanie na potęgę ośrodków kultury, szkół i kościołów. W samym tylko Londynie na pęczki mamy meczetów, polskich kościołów, czy hinduskich i buddyjskich świątyń (o innych mniejszych nawet nie wspominając). Niektóre dzielnice stały się enklawami konkretnych narodowości. Na przykład Włosi zdominowali Richmond, Polacy głównie Ealing i Hammersmith, obywatele Indii - Southall, gdzie nawet w okresie hinduskiego święta Diwali, zmienia się trasy i rozkłady jazdy autobusów, a w sklepach próżno szukać niehinduskich strojów. Podobne przykłady można mnożyć - nie tylko w Londynie.

Brytyjczycy postrzegają to jednoznacznie:

– Ogólnie nie mam nic przeciwko temu. Rozumiem, że ci ludzie chcą w jakiś sposób kultywować tradycje, w których się wychowali, ale nie podoba mi się to, że nie szanują naszych obyczajów – mówi Sally. – Skoro przyjeżdżają do naszego kraju i chcą tu żyć razem z nami, powinni to robić i powinni się dostosować – dodaje.

– Nie podoba mi się, to, że ci ludzie na co dzień chodzą w swoich strojach. Zrozumiałabym, gdyby ubierali je w dzień, w który idą na przykład do kościoła, czy na uroczystość rodzinną. Ale nie do pracy, szkoły, kina, czy na zakupy. Skoro przyjechali do Europy, do Anglii, powinni ubierać się tak jak my. Kobiety nie powinny zakrywać włosów i twarzy, zresztą mężczyźni także, bo takie przypadki też widujemy. Z prostej przyczyny – bo my tego tu nie robimy. Nikt im nie kazał tutaj przyjeżdżać. To był ich wybór, a więc automatycznie powinni zaakceptować nasze reguły i nasze obyczaje. Tymczasem czuję się, jakby to mnie w moim kraju zmuszano do akceptowania ich zwyczajów. Na to się nie godzę, bo to ja jestem u siebie – mówi Emma. – Gdybym pojechała na przykład do Arabii Saudyjskiej, oczywiste byłoby dla mnie zakrycie włosów. Zrobiłabym to z szacunku do kultury i obyczajów jakie panują w tym kraju, a więc z szacunku do jego obywateli. Niestety, nie widzę, aby podobnie robili ludzie, którzy przyjeżdżają stamtąd – dodaje.

– Pamiętam, jakiś czas temu odbyły się demonstracje, aby zakazać sprzedaży alkoholu, bo w islamie i jakichś tam jeszcze religiach nie wolno go pić. Co mnie to obchodzi. W mojej kulturze można to robić i my Anglicy to robimy. Chodzimy do pubów, pijemy piwo i whisky – czy to się komuś podoba, czy nie. Nie będziemy tego zmieniać. Jesteśmy u siebie – mówi Sam.

Podczas hinduskiego Święta Świateł Diwali, Trafalgar Square w Londynie zmienia się nie do poznania. Fot. Garry Knight (CC BY-SA 2.0)

Po co przyjeżdżają?

Wiele osób próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego w ostatnich kilkunastu latach Anglia stała się tak atrakcyjnym punktem docelowym. Przypuszczeń jest wiele. Część imigrantów twierdzi, że ucieka przed wojną, inni, że szukają lepszego życia. Wydaje się, że największym magnesem są benefity i świadczenia socjalne, które do tej pory były w Anglii bardzo dobre. Z łatwością można było otrzymać od państwa dofinansowanie do domu, pracy, benefity na niepracującą żonę i dzieci. Stosunkowo łatwo można było znaleźć dobrze płatną pracę. Ta magia powoli się jednak kończy.

– Przyjazd tak wielu ludzi spowodował, że wszystko drożeje. Mieszkania, domy, żywność, rosną podatki. Jest nas tu za dużo i każdy, kto może, próbuje to wykorzystać, podbijając ceny – twierdzi Neil.

– Nie wiem dlaczego ludzie ciągną akurat do Anglii. Myślę, że jeśli chodzi o Europejczyków to magnesem jest dla nich praca i zarobki. U nas zarobią więcej, niż w swoich krajach. Z drugiej jednak strony w tej sferze w ostatnich latach wszystko się zmienia. Z pracą jest gorzej, trudniej ją znaleźć, a i zarobki nie są już takie wysokie – mówi Tom.

– Ludzie z Unii Europejskiej przyjeżdżają tu głównie za pracą. Najczęściej mają cel - budowa domu lub zakup mieszkania. Gdy go zrealizują, wracają do swoich krajów. Traktują więc Anglię jak przystanek. Czasami mam wrażenie, że nikt nie myśli o nas. Napływ ludności powoduje podwyżki cen wszystkiego – domów, samochodów, paliwa. Mógłbym wyliczać i wyliczać. Ci ludzie najczęściej opuszczają jednak Anglię i wracają do swoich krajów, a my w niej zostajemy, z tym wszystkim na głowie. I musimy w tych zmienionych, często chorych realiach żyć – mówi Neil. – To nie jest fair – dodaje.

A więc same minusy multikulturowości? – Nie do końca. Są i plusy. Na przykład to, że możemy poznać inne kultury. No ale wszyscy mówią o minusach. Podstawowym z nich są podwyżki. To naturalne – im większy popyt, tym większa podaż. Właściciele podnoszą ceny domów. Doskonale wiedzą, że i tak ktoś je kupi lub wynajmie, bo ludzi jest tak dużo, że gdzieś muszą mieszkać. To samo z cenami żywności. Coś jeść musimy, a więc za to zapłacimy, nawet jeśli to będzie dużo więcej, niż pięć lat temu – przyznaje Sarah.

Jak znaleźć lekarstwo?

Problem jest widoczny dla wszystkich. Anglia musi sobie z nim poradzić. Pozostaje pytanie – jak. Rząd próbuje. Straszy ucinaniem benefitów dla imigrantów, referendum na temat wyjścia z Unii Europejskiej. Czy to wystarczy?

– Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że na to jest już za późno. Oczywiście rząd mógłby teraz podjąć różne decyzje i zamknąć granice, ale moim zdaniem w obecnej sytuacji nic to nie da. Za dużo tych wszystkich ludzi już tutaj jest, a wielu z nich posługuje się już brytyjskimi paszportami. Nie można więc ich tak sobie wyrzucić. Koło się zamyka. O jakichkolwiek ruchach trzeba było myśleć dużo wcześniej – mówi Neil.

– Nie widzę sposobu na rozwiązanie problemu. Sam pracuję z ludźmi z Europy, czy z Indii lub Pakistanu. Nie powiem na nich złego słowa. I myślę, że Anglia, wbrew pozorom, straciłaby gdyby musieli oni nagle wyjechać. Pewnie, że są też tacy, którzy liczą na łatwe pieniądze z benefitów – takich raczej nie potrzebujemy. Może więc pójść tą drogą. Jeśli ktoś uczciwie pracuje i płaci podatki, jak my, niech zostanie. Pozostali niech wracają do siebie – przyznaje Tom.

– Z jednej strony chciałabym, aby wróciła stara Anglia. Z drugiej strony nie mogę sobie wyobrazić, że nagle to wszystko znika. Tak się nie da. Za daleko zabrnęliśmy. Teraz trzeba gdzieś znaleźć złoty środek. Pozostaje pytanie, gdzie – mówi Emma.

– Moim zdaniem nie da się nic zmienić. To nie jest bajka, tylko życie. Nie wyobrażam sobie, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nagle z dnia na dzień zniknie z Anglii 3 miliony ludzi, którzy tu przyjechali z całego świata. To jest nierealne. Nasz rząd może próbować coś zrobić, ale moim zdaniem, raczej z myślą o przyszłości, niż o cofnięciu tego, co już się wydarzyło – mówi na zakończenie Jessica.

Komentarze 14

co100
347
co100 347
#103.02.2016, 09:26

Hiszpanię bym odradzał, za dużo Anglików, (?) a może polecał bo dużo Anglików. ;)

Profil nieaktywny
viagra1
#203.02.2016, 10:07

A moze na księżyc

Kataryna
4 739
Kataryna 4 739
#303.02.2016, 11:37

W Hiszpani jest duzo Anglikow w Alicante i okolicach, Marbela jeszcze. Wystarczy sie ruszyc troszke poza Little Brittan i juz jest spoko :)

co100
347
co100 347
#403.02.2016, 12:05

Nosz qrw..... jeszcze co, na Księżyc.
Zdecydowanie nie, bo mam lunetę, i lubię sobie popatrzeć na ładnie oświetlone miejsce gdzie nie łazi nic po piasq ;)

Profil nieaktywny
viagra1
#503.02.2016, 12:09

Co100 będę po ciemnej stronie księżyca, jak reszta istot tam mieszkajacych..:-)

bus_37
Dundee
24 199 114
bus_37 Dundee 24 199 114
#603.02.2016, 12:28

W "Co Ludzie powiedza" byla rodzinka benefitow: Stokrotka, Powolniak i Roza... Rzeczywiscie cud miod :)

To byla raczej satyra z "klasowowsci" anglikow.

:)

Stirlitz
Edinburgh
1 926
#703.02.2016, 15:26

"Napływ ludności powoduje podwyżki cen wszystkiego – domów, samochodów, paliwa."
Co do ceny domów to się zgodzę, ale jak emigranci maja się do wzrostu cen samochodów i paliwa???
Zawsze myślałem że ceny paliwa zależą od sytuacji na rynku i podatku wprowadzonego przez państwo... Angole powinni się cieszyć bo emigranci kupują masowo starsze samochody, przez co tubylcy nie muszą ich zlomowac tylko mogą sprzedać za rozsądne pieniądze.
Brytyjskie GDP wzrosło jak otworzyli rynki na Europę wschodnia i tania siłę roboczą, a setki tysięcy landlordow żyje z naszych pensji.
A dokąd zmierza Anglia? Do samounicestwienia... Albo zrobią porządek z islamem, albo islam zrobi porządek z nimi...

inkognit
126
inkognit 126
#803.02.2016, 17:37

"...Wielką Brytanię dość obrazowo rysuje nam emitowany w latach 90. serial "Co ludzie powiedzą?" Zadbane domki, czyste ulice, a na nich... Anglicy..."
Nie, "Co ludzie powiedzą?" nie było o WB, nawet nie o Anglii jako całości, była to satyra na pewien typ zachowania dość mocno widocznego w tamtym czasie (i nie tylko)
Kiedyś w Polsce w mediach była mocno widoczna "Warszawka" - wszystko było z perspektywy Warszawy
Dziś nic się nie zmieniło - Czy kiedyś w końcu dotrze do osób z Cooltury i innych miesięczników czy portali że WB to nie to samo co Anglia, a to że w Londynie jest jak jest to nie oznacza że w całym UK jest tak samo???
Temat oczywiście ważny i warto o nim dyskutować, ale używajmy właściwych nazw...

co100
347
co100 347
#903.02.2016, 17:38

@7
Już robią
https://m.youtube.com/watch?v=_20GT...
Ps. A widziałeś fotelik dziecięcy do samochodu obity trupimi czaszkami?

@5 pod powierzchnią też im jest świetnie :)
PinkFloid nagrali płytę " po ciemnej stronie księżyca " bo ponoć tak ktoś oficjalnie wyładował. A ostatnio słyszałem o laserowym dalmierzu robiącym pomiar na tej widocznej stronie ;) no i teraz nie wiem kto kłamał :(

Pozdrawiam.

Profil nieaktywny
mis.colargol
#1003.02.2016, 18:56

na szczescie nie ma tu mowy o szkocji,walii i irlandii[polnocnej
mieszkancy powyzszych moga spac spokojnie poki co

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1103.02.2016, 19:38

Brytyjczycy maja racje, ;-)

Stirlitz
Edinburgh
1 926
#1203.02.2016, 21:18

10
Póki co tak, ale daj 20-30 lat i to też się zmieni. EU jest jak szalupa ratunkowa dla wszelakiej maści, emigrantów i uciekinierów, która powoli się przepełnia, aż w końcu zacznie tonąć, razem z załogą...
Gdyby Cameron był mądry to zatrzymalby napływ emigrantów spoza Europy, i zamknął granice dla Afryki i Azji. Polacy, Czesi itp nie są zagrożeniem, gdyż fajnie i szybko się asymilujemy, podobne kultury i religia, to po prostu działa. Ale "overseas people" robią tu młyn, którego nikt nie wie jak powstrzymać, a nawet boją się do tego przyznać, bo "rasizm" zamyka wszystkim usta. Post kolonialne poczucie winy działa w brytyjskim społeczności bardzo mocno.

co100
347
co100 347
#1304.02.2016, 10:54

W społeczeństwie , być może. Ale ci akurat mają kruchy z tortu i to stare :)

Stirlitz
Edinburgh
1 926
#1404.02.2016, 11:58

Przodkowie Camerona dorobili się fortuny na niewolnictwie z czego Pan premier na pewno nie jest dumny...