Każdy , kto doświadczył emigracji, zapewne będzie dokładnie wiedział o czym piszę. Zjawisko jest niezwykle powszechne, jak zlot mrówek do cukru na wygnaniu.
Po czym poznasz Polaka? A zazwyczaj po specyficznej gwarze, zaczynającej się od słowa na “k”, które ma wartość wszelkich form składniowych, występuje niezależnie w mianowniku, wołaczu i do tego bywa używane zamiennie ze znakami interpunkcyjnymi.
Jednak nie o języku dziś, a o emigranckiej braci. Od dłuższego bowiem czasu obserwuję niepokojące zjawisko niezwykłych podziałów międzyludzkich. Polonia nie tylko się nie integruje, ale z lubością dzieli. Rodzą się obozy, drużyny i inne podzespoły. Oczywiście, jak za czasów komunizmu, są ci lepsi i gorsi, są ci którzy są bardziej słuszni od innych, są ci, których zdanie się liczy i ci, którzy milczą. I wreszcie ci, którzy z jakiś bliżej niewyjaśnionych przyczyn, czują się wybrani, naznaczeni super inteligencją, super siłą. Lekceważą głos mniejszości.
Do demokracji w naszych umysłach całe nam lata świetlne zostały. W jedności siła - mawiają. A Polak Polakowi wilkiem. Jeden chce być ważniejszy od drugiego, lepszejszy od dobrego, świecić mocniej blaskiem odbitym od innych, sącząc z nich energię i siłę do działań.
Zazwyczaj bowiem okres adaptacji do życia w nowym kraju zabiera całą własną siłę, odbierając możliwości osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu z braku talentu. Ten, zamiast kwitnąć, umiera gdzieś w fabryce lub na recepcji, ewentulanie podczas noszenia talerze w knajpie.
Celebrytą zostać to mój cel
Na emigrację udał się także polski model celebrycki. W ojczyźnie powstał i z pasją się szerzy. To uproszczony model na życie. Zazwyczaj zaczyna się od mocnego postanowienia poprawy. Ja mam 20 lat, ty masz 30 lat… Na 40-te urodziny kupię sobie Mini Coopera. Plan zaczyna się nagle, zazwyczaj w chmurach. Bez żadnych podstaw należnych sławie. Ot tak, “bedem celebrytom”. I delikwent(ka) się sili, napina, prze. Zazwyczaj na szkło, prasę, czy radio. Szuka popracia w otoczeniu, bo przecież musi mieć fanów. Szuka swojej drużyny. Znajduje. Hurra! Pozostali się nie liczą. Inne obozy należy zwalczać wszelkimi niecnymi sposobami.
Rodzi się celebryta. Notujemy różne sposoby przyciągania przezeń uwagi. Jednym sposobem jest skandal, innym - produkcja oryginalnego spotu, nagłośnienie, kupowanie lajków. Jeszcze innym - aktorstwo i przywdziewanie masek. Najrzadziej występującym gatunkiem jest ten, który coś robi i robi coś wartościowego. Wartościowi bowiem ludzie nie szukają poklasku, nie pchają się na siłę we wrota na wpół zamknięte, nie prą za wszelką cenę tam, gdzie ich nie oczekują.
Nic się nie dzieje beze mnie
Inny model polega na “bywaniu”. To już klasyka gatunku. Żeby być, muszę bywać. Zatem potencjalny celebryta jest wszędzie. Gęba zazwyczaj jest tak opatrzona, że myślimy o niej: “O, to ta sławna, była tu i tam. Tam się szczerzyła, wykazując zainteresowanie zarówno Chopinem, jak i klasyką punk rocka. Nie wspominając już o wieczorze poetyckim i przedstawieniu z okazji stulecia odlotu biedronki do ciepłych krajów.
Po chwili już nikt nie wie skąd przybyła I kto ją zaprosił, ale wszyscy wiedzą, że ona po prostu być musi. Gwarant powodzenia wydarzenia. Prasa, wywiady, kamera, radio.
Jak to się robi w Londynie…
O ile w Polsce jeszcze celebryta wykazywać się musi, inwestując i bijąc pianę w mediach, ładując pieniądze w wygląd, namawiając sposorów na wspieranie jego wizerunku oraz stawając pod ściankami, to na emigracji sprawa wydaje się uproszczona. Rynek mniej profesjonalny, bardziej dziewiczy, wszystko przyjmie. I do tego kocha się taplać w błocie.
Zatem im mniej moralnego zaplecza, tym celebryta lepszy. Nie musi się ustawiać z mediami, one i tak przyjdą, bowiem skala wydarzeń polonijnych, ogranizowana w skali mikro, pokazywana jest na makro ekranie. Jeśli natomiast wybierze drogę uproszczoną, wystarczy mu bliżej zaprzyjaźnić się z “odpowiednimi” osobami. Z powodu braku wartości i jakości, media dopieszczają każdy chłam. Nie trzeba być elokwentnym, utalentowanym, ani pięknym, tylko mocno krzyczeć. Tak, żeby wszyscy widzieli, nawet jak nie robi się nic. W Polsce natomiast padnie komentarz: “Patrzcie, tak to się robi w Londynie.” W jedności siła, panie i panowie.
Celebryta na ojczystej ziemi
Ostatni typ emigranta celebryty to ten, który czuje się gwiazdą w rodzinnym miasteczku. Przyjeżdża z zagranicy i - jako celebryta - pokazuje siłę przelicznika zarobków. Podkreśla jak dobre ma życie, jak świetnie wybrał, jak się życiowo spełnia. Wymaga tłumów i poklasku. Samochód zazwyczaj się świeci od wosku, nałożonego w celu podkreślenia koloru farby i zasobności portfela. Knajpy stają otworem, bo przyjechał celebryta i rzuca napiwkami, funduje polskiej gawiedzi napoje wyskokowe i zyskuje fanów. Historia sukcesu zachwyca rodaków, budzi zazdrość, budzi podziw. Jak do tego jeszcze podrzuci polonijną prasę z gębą uwiecznioną podczas jakiegoś “eventu”, celebryta nabiera znaczenia w społeczeństwie.
Najgorsze są jednak mutacje. Celebryta, który podejmuje wszlekie kroki, aby być znanym z niczego. Mutanty nie zawahają się użyć każdej dostępnej metody, żeby zabłysnąć. Najwięcej tu wilków w skórze owieczki, którą mamią, mącą, a potem lud zdziwiony przeciera oczy ze zdziwienia. A taka była miła…
Wszystkim życzę niezwykle miłego dnia. Od lat pomagam ludziom bezinteresownie, bo moja gęba się cieszy jak komuś robi się lepiej na świecie. Nie czekam na film, nie bywam, cenię jakość. Jestem człowiekiem ułomnym i bywam nieznośna. Nie będę celebrytką. Nie świecę i nie dlatego, że energii mi brak, oddaję z pasją scenę innym. Tym którzy z jakiś powodów potrzebują wciąż więcej i więcej. Sobie i Wam życzę jak najmniej celebrytów, więcej prawdziwych gwiazd. A może po prostu zwykłych, życzliwych ludzi, którzy nie zakładają swoich drużyn, a po ludzku się integrują.
Komentarze 31
Mam paru znajomych, z ich obserwacji oraz poniekad i z wlasnej stwierdzamy, ze wsrod mlodych ludzi (+15) "celebrtytyzm" panuje w zdecydowanie wiekszym stopniu na osiedlach o wiekszym wskazniku bezrobocia.
No to moze nominujemy emitowych celebrytow??
Sugestie?
Nie zapomne jak do knajpy na mojej wichurze wpadlo kilku co zarobilo pare euro, palili cygara, zamowili najdrozsze w knajpie piwo, heineken, pewnie z 8zyla, a na koniec chcieli zaplacic karta... Burzuhuje...;P
wisi mi kto jest emitowym celebryta, zwlaszcza emitowym
Wielka szkoda...
Prezesa i busa z checia bym zobaczyl na 3. stronie...