Do góry

Gdzie łatwiej wychować dzieci: w Polsce czy UK?

Większość rodziców, którzy chcą wracać do kraju ze względu na dziecko myśli, że maluch będzie się lepiej i swobodniej rozwijał w znajomym i bliskim środowisku. W otoczeniu ludzi mówiących tym samym językiem, w pobliżu rodziny, dziadków i licznych cioć i wujków. Co jednak, jeśli po powrocie okaże się, że dziecko, mimo oczekiwań rodziców, czuje się w Polsce obco?

To samo dotyczy emigracji – czy dziecko nie utraci tożsamości, jeśli oderwiemy je od wszystkiego, co zdążyło już poznać i pokochać?

Jolanta, samotna mama dwóch synów – 13- i 7-letniego – mówi, że w Polsce na pewno nie dałaby sobie rady z utrzymaniem dzieci. – Alimenty są mikre, a często są też problemy, żeby w ogóle je dostać, bo mój były mąż o to nie dba, a z funduszem alimentacyjnym też trzeba się bić. Dlatego jestem zdana tylko na siebie. Zdecydowałam się żyć tutaj, w Anglii.

Jola mówi, że rzeczywiście na początku było jej ciężko, żeby ustatkować się tu na tyle, by zabrać do siebie dzieci. Bała się, że nie poradzi sobie bez pomocy rodziców i nikt nie zaopiekuje się chłopcami w razie potrzeby. Trudności zrekompensowała jej jednak pewność finansowa, jaką zyskała po przenosinach do Anglii.

W Polsce sytuacja samotnych matek jest zdecydowanie trudniejsza. Mogą liczyć na zdecydowanie mniejszą pomoc ze strony państwa. W Anglii można ubiegać się o pakiet benefitów, które samotnemu rodzicowi pomogą pokryć większość kosztów utrzymania dziecka. W Polsce również – ale tylko w teorii. - Zasiłki dla rodziców są tak absurdalnie niskie, że nie utrzymałabym z nich dziecka nawet przez tydzień. Szczególnie, że mój synek jest chory. Z kolei tutaj mogę pobierać między innymi child maintenance albo korzystać z Child Tax Credit.

Jola wspomina o zasiłkach, jednak po chwili dodaje, że najważniejsze, co ceni w Anglii, to że nie musi na nich polegać. Z jednej pensji – którą po kilku latach doświadczenia w pracy pielęgniarki ma już nienajgorszą – może sama utrzymać siebie i dzieci. – Pracy nie brakuje. Nawet jeśli mam na dany miesiąc za mało, zawsze mam gdzie dorobić. A jak powinie mi się noga, to nie zostanę na bruku – dodaje.

Katarzyna również wychowuje dwójkę dzieci, ale mieszka w Warszawie. Samotnym mamom zazdrości jednego – pierwszeństwa w kolejce do przedszkola. – Moja pierwsza córeczka bardzo długo czekała na wolne miejsce w państwowym żłobku, mimo że zaczęliśmy poszukiwania, gdy miała zaledwie 6 miesięcy. To dobrze, że samotne mamy mają o tyle łatwiej, ale my też oboje pracujemy, więc naprawdę ciężko znaleźć dobre rozwiązanie. Kasi i jej mężowi początkowo pomagała babcia. Kiedy na świecie pojawił się Staś, on i Adela trafili do prywatnego przedszkola. – Nie jest tanio, ale przynajmniej mamy spokój. Ale co robią osoby mieszkające mniejszych miejscowościach albo ze słabszą pensją? – zastanawia się młoda mama.

Bartek, który wraz z żoną wychowuje 3,5-letniego syna, niedawno wrócił do Polski. Zrobił to właśnie ze względu na małego Piotrusia, który z mamą przebywał w kraju, podczas gdy tata pracował w Birmingham. Rozważa kolejny wyjazd do Anglii i próbuje namówić na to żonę. – Powalające są ceny ubrań, wyposażenia szkolnego dla maluchów. One szybko rosną, niszczą ubranka. Każdej zimy musisz kupić nowe buty, bo stare są już za małe. To wszystko chłonie niesamowite ilości pieniędzy. W UK też nie kosztuje to grosze, ale bez problemu stać mnie na takie zakupy, kiedy tylko chcę. Bartek pracuje w Polsce na stacji benzynowej, posadę załatwił mu kolega. Trochę narzeka, bo pensja miała być wyższa, a dostaje tylko 2500 zł. Żona czasem dorobi, mieszkają u rodziców. – Te pieniądze z trudem starczają na wychowanie naszego dziecka. Tym bardziej, że chcielibyśmy też zapewnić mu więcej – lekcje angielskiego, jakiś sport. A moja pensja nie jest najniższa. Jak żyją ci, co mają mniej kasy albo więcej dzieci?

Halina, również wychowująca małego chłopca, potwierdza słowa Bartka. Ona też wróciła z Anglii, razem z dzieckiem, kiedy synek miał 3 latka. Nie chciała, aby Karol wychowywał się w obcym kraju. Niedawno urodziła, już w Polsce, córeczkę Basię. – Finansowo jest dosyć trudno, to prawda. Ale nie żałuję powrotu, doceniam fakt, że tutaj nie jestem sama. W potrzebie mam dziesiątki znajomych i rodzinę, która mi pomoże. Pieniądze nie są najważniejsze. A Karol radzi sobie w szkole świetnie, jest teraz w 3 klasie. W Anglii nie mogłabym pomóc mu w nauce, nie znam wystarczająco dobrze angielskiego, mąż też. Halina docenia też bardziej liberalne podejście do urlopu macierzyńskiego w Polsce. W Anglii mogłaby dostać tylko 7 miesięcy.

Czego Halina nie zniosłaby w Wielkiej Brytanii? Opieki zdrowotnej. W mało przyjemnych słowach wypowiada się o tamtejszej służbie zdrowia. – Oni by tylko paracetamolem leczyli. To prawda, że w poważnych chorobach tu szybciej można dostać się do doktora, ale zwykłe przeziębienie to dla nich egzotyka, lekarz pierwszego kontaktu chyba nie jest za dobrze zorientowany w tym, co robi. Bardzo tego nie lubiłam i często musiałam syna kurować sama.

Wychowanie dziecka poza granicami własnego kraju to rzeczywiście spore wyzwanie. Jak podkreślają nasi rozmówcy, wiele czynników przemawia na korzyść Polski – są to jednak aspekty emocjonalne, bo kiedy przychodzi do ekonomii, Polki postrzegają Wielką Brytanię jako odpowiednie miejsce do wychowywania dzieci. Rodzi się tu około 22 000 polskich dzieci rocznie. Kobiety z kraju nad Wisłą są tą grupą emigrantek, która znacznie częściej decyduje się na dziecko na emigracji w Wielkiej Brytanii, niż przedstawicielki innych narodowości. Podobny wskaźnik urodzeń osiągają tutaj tylko Litwinki oraz Pakistanki i Hinduski, które wciąż jednak nie dorównują Polkom.

Komentarze 12

Profil nieaktywny
viagra1
#131.01.2016, 08:54

Najlepiej wychowywać dzieci tam gdzie są ich rodzice.. Nawet i w Kongo moze być dobrze byle by było kochane, nakarmione i ubrane i uśmiechnięte.

co100
347
co100 347
#231.01.2016, 09:04

UK :)
Wychowywanie dzieci jest zlokalizowany i odbywa się , jak sama nazwa przez "wychowanie" a to zachodzi przez bliskość i codzienne obcowanie.
Przez bycie blisko kiedy dziecko tego potrzebuje, o ile jesteś pewien że to twoje dziecko :)

Profil nieaktywny
beato
#331.01.2016, 20:58

Po co dzieci rodzić i wychowywac? Bawić sie! Pić! Imprezować! A dziecmi niech zajmują sie muzułmanie.

Profil nieaktywny
zbananowany
#401.02.2016, 03:22

Gdzie łatwiej wychować dzieci: Polska czy UK?

zależy jak komu
jak dal mnie
to w domu

co100
347
co100 347
#502.02.2016, 00:29

A co powiesz na wychowanie w rodzinie ;)

Profil nieaktywny
zbananowany
#602.02.2016, 03:14

A co powiesz na wychowanie w rodzinie ;)

no też.

ale w niemojej, co ?

co100
347
co100 347
#702.02.2016, 15:40

Czemu nie w twojej? Dasz radę, spoko. :)

Profil nieaktywny
zbananowany
#802.02.2016, 20:34

nie idę na łatwizne :(

bo nie

no i Moja Stara mi nie pozwoli,
też

co100
347
co100 347
#903.02.2016, 08:57

Chodzenie na łatwiznę jest dla mięczaków :)

A co do .... to kiedyś miałem stare rękawiczki takie trzeszczace, wymieniłem he na właściwe, nowe i teraz jest dobrze :)

PS. Wychowanie w rodzinie może dotyczyć rodziny też :)

beatasz50
7
#1009.02.2016, 22:43

"...Jolanta, samotna mama dwóch synów – 13- i 7-letniego – mówi, że w Polsce na pewno nie dałaby sobie rady.. Dlatego jestem zdana tylko na siebie. Zdecydowałam się żyć tutaj, w Anglii.. tutaj mogę pobierać między innymi child maintenance albo korzystać z Child Tax Credit." ....czytaj dla egoistycznej wygody finansowej. Brzydzę się naciąganym cwaniactwem,nie radzi sobie baba i doi podatnika ile może taka prawda .Czym ty sie babo chwalisz , z jałmużny i żebractwa ???łapę wyciągać to i pies potrafi...

kokons
2
kokons 2
#1101.04.2019, 13:00

Trudno to porównać. W Polsce żyje się coraz lepiej, ludzie są coraz bardziej świadomi. Wiadomo, że dziecku za granicą jest trudniej - język, inne środowisko. A bezpieczeństwo? Nie widzę większej różnicy. Moja córka nosi to - https://sklep.bezpiecznarodzina.pl/lokalizacja-osob/zegarek-z-gps-dla-dz... i taki sam ma dziecko siostry mieszkającej w UK. Wszędzie coś się może zdarzyć. Po prostu - trzeba dmuchać na zimne i tyle.

co100
347
co100 347
#1202.04.2019, 11:48

W polsce chyba są delikatniejsze wyroki za dotykania dzieci.

A co do wyboru lokalizacji to, jak sobie poscielesz, tak się wyśpisz. No ale z tym dmuchaniem na zimne, to zazwyczaj wychodzi odwrotnie. Bo który GPS zastąpi prawdziwe ojcowskie zaangażowanie.