Do góry

Jeśli myślicie, że wszyscy jesteśmy niewolnikami korporacji, nie mylicie się

Bywacie zmęczeni wszechogarniającym poczuciem, że cały świat wokół nas poświęcił się wyścigowi szczurów zamkniętych w szklanych korpo-klatkach? Lepiej się ogarnijcie. Będzie bardziej. Zwłaszcza, jeśli tak jak my, mieszkacie w kapitalistycznej UK.

Fot. © James Thew - Fotolia.com

Krytyka polityczna zamieściła materiał brytyjskiego dziennikarza, Owena Jonesa, pochodzący z Guardiana, a przetłumaczony dla ww. polskiego serwisu przez A. Paszkowską. Materiał jeży włos na głowie - i to nie ze względu na tłumaczenie, to jest bowiem bardzo dobre - a ze względu na treść.

Owen Jones przybliża czytelnikom kwestię tajemniczego - i z rzadka omawianego w mediach - traktatu o wolnym handlu, jaki od pewnego czasu negocjowany jest między Unią Europejską a USA. Traktat mało kogo emocjonuje - wiadomo, takie rozmowy rzadko kiedy wydają się opinii publicznej ekscytujące, głównie kojarząc się nam z godzinami nudnych spotkań i tonami papieru.

A szkoda. Tzw. TIPP, czyli transatlantic trade and investment partnership między UE a USA może zasadniczo zmienić nasz świat. Wbrew temu co mówią politycy - raczej na gorsze (i to sporo gorsze - jak wynika ze słów Jonesa). Warto by więc wiedzieć, co gotują nam władze.

Zwolennicy TIPP twierdzą, że umowa przyczyni się do rozwoju handlu, zniesie w nim dotychczasowe bariery (np. cła, różne podatki), a w rezultacie da Europie iście pobudzający zastrzyk gotówki i inwestycji.

Jones na to odpowiada jednak, że już teraz bariery celne po obu stronach Atlantyku są niskie. Nie chodzi więc tak naprawdę o to. A jeśli nie wiadomo o co, to jak mówi popularne porzekadło, chodzi o pieniądze. Czyje? Ano, wielkich korporacji właśnie. Celem jest to, by znieść wszelkie granice, które jeszcze w jakikolwiek sposób pętały ich swobodę działania na europejskich rynkach.

Jones pisze:

Właściwym celem TTIP jest usunięcie przeszkód w bogaceniu się wielkich korporacji. Te przeszkody to przepisy chroniące przed zachłannością sektora finansowego naszą prywatność, środowisko, bezpieczeństwo żywności i gospodarkę.

Jak dalej konluduje Jones, z TIPP najmniejszego problemu nie ma np. brytyjski premier, tak bardzo suwerenny gdy chodzi o niezależność od zbiurokratyzowanej i pilnującej porządku UE. Zależność od wielkich międzynarodowych firm najwyraźniej mu mniej straszna.

Zachęcamy do lektury, czy to oryginału: The TTIP deal hands British sovereignty to multinationals w The Guardian czy przedruku: Jones: Wielki apetyt korporacji w Krytyce politycznej.

Wnioski?

Komentarze 5

iwo
7 761
iwo 7 761
#128.10.2014, 18:16

Wnioski? Dyplom z ekonomii a Nie potrafie powiedziec o czym jest ten artykul.. Wstep mowi o szczurach korpo a reszta o negocjacjach..
Demonizacja korpo charakrterystyczna dla kogos kto swiezo wrocil z Pl;)

squit
3 096
squit 3 096
#228.10.2014, 23:03

Wydaje mi się ,że korpo chcą stanąć nad regulacjami (tzn. Euro norm i Norm narodowych) .
To może mieć tragiczne konsekwencje w jakości życia.

DocEnt
1 320 20
DocEnt 1 320 20
#329.10.2014, 01:34

Artykuł marny, autor powinien poćwiczyć pisanie na forum ;-)
Już nie wspominając że nijak się ma tutuł do treści.

Squit - masz rację ale z jedną różnicą którą powinien wykazać autor a mianowicie Unia Jeuropejska jest właśnie takowym organem tworzącym niepełnosprawne przepisy pod przykrywką troski i dobro obywateli Jewropy.

DocEnt
1 320 20
DocEnt 1 320 20
#431.10.2014, 15:30

"Niewolnicy szli powoli jeden za drugim, a każdy niósł oszlifowany kamień. Czterech szeregów, każdy o długości półtora kilometra, z kamieniołomów do miejsca, gdzie zaczęto budować miasta-twierdzy, pilnowali strażnicy.

Na dziesięciu niewolników przypadał jeden uzbrojony wojownik-strażnik. Obok idących niewolników, na szczycie trzynastometrowej, zbudowanej z oszlifowanych kamieni ludzkimi rękami góry, siedział Kratos – jeden z naczelnych kapłanów; w ciągu czterech miesięcy w milczeniu obserwował¸ to, co się działo. Nikt go nie odciągał, nikt nawet spojrzeniem nie śmiał przerwać jego rozmyślań. Niewolnicy i straże traktowali sztuczną górę z tronem na szczycie jako nieodłączną część krajobrazu. A na człowieka
– to siedzącego nieruchomo na tronie, to przechadzającego się po placu na szczycie góry – już
nikt nie zwracał uwagi. Kratos postawił przed sobą zadanie: zreorganizować państwo, na tysiąclecie
umocnić władzę kapłanów, podporządkować im wszystkich ludzi na Ziemi, czyniąc z nich – łącznie
z władcami państw – kapłańskich niewolników.
* * *
Pewnego razu Kratos zszedł na dół, pozostawiwszy na tronie swojego sobowtóra. Kapłan zmienił
odzież, zdjął perukę. Nakazał naczelnikowi straży, aby go zakuć w łańcuch jak prostego niewolnika i postawić w szeregu za młodym i silnym niewolnikiem imieniem Nard.
Wpatrując się w twarze niewolników, Kratos zauważył, że ten młody człowiek ma spojrzenie dociekliwe
i krytyczne, a nie błędne lub obojętne jak wielu. Twarz Narda była to skupiona i zamyślona, to wzruszona.
..znaczy to, że nosi on w sobie jakiś swój plan – zrozumiał¸ kapłan, lecz chciał si´ przekonać, jak
dalece trafna była jego obserwacja.
Przez dwa dni Kratos Śledził Narda, w milczeniu taszczył kamienie, siedział przy nim w czasie posiłku i spał obok na pryczy. Trzeciej nocy, gdy tylko padła komenda “Spać!”, Kratos obrócił się do młodego
niewolnika i szeptem pełnym goryczy i rozpaczy wypowiedział nie wiadomo do kogo skierowane pytanie:
“Czy˝ tak już będzie przez całą resztę życia?”.
Kapłan zobaczył: młody niewolnik drgnął i natychmiast odwrócił się twarzą do niego, jego oczy
błyszczały. Migotały nawet przy mdłym świetle pochodni dużego baraku.
– To nie będzie trwać długo. Ja obmyślam plan. I ty, staruszku, też możesz w nim uczestniczyć –
wyszeptał młody niewolnik.
– Jaki plan? – obojętnie i z westchnieniem zapytał kapłan.
Nard gorąco i z przekonaniem zaczął objaśniać:
– I ty, staruszku i ja i my wszyscy wkrótce będziemy wolnymi ludźmi, a nie niewolnikami. Policz,
staruszku: na każdych dziesięciu niewolników przypada jeden strażnik. A piętnastu niewolnic, które przygotowują
pożywienie, szyją odzież, też pilnuje jeden strażnik. Jeżeli o umówionej godzinie wszyscy rzucimy
się na straże, to pokonamy je. Niech strażnicy będą uzbrojeni, a my zakuci w ¸łańcuchy. Nas dziesięciu na każdego, a łańcuchy też można wykorzystywaç jak broń, podstawiając je pod uderzenie miecza.
Rozbroimy wszystkich strażników, zwiążemy ich i przejmiemy broń.
– Ach, młodzieńcze – znów westchnął Kratos i na pozór obojętnie powiedział: – Twój plan jest nieprzemyślany:
strażników, którzy nas obserwują, można rozbroić, lecz wkrótce władca przyśle nowych,
byç może nawet całą armię i zabije zbuntowanych niewolników.
– Ja i o tym pomyślałem, staruszku. Trzeba wybrać taki czas, kiedy nie będzie armii. I ten czas nadchodzi.
My widzimy, jak przygotowują armię do wymarszu. Szykują prowiant na trzy miesiące drogi, a to
znaczy, że za trzy miesiące armia dotrze w wyznaczone miejsce i podejmie walkę. W bitwie osłabnie,
lecz zwycięży, pojmie wielu nowych niewolników. Dla nich już buduje się nowe baraki. Powinniśmy zacząć rozbrajać straż, gdy tylko armia naszego władcy rozpocznie bitwę z inną armią. Gońcy będą potrzebować miesiąca, aby dostarczyć wiadomość o konieczności natychmiastowego powrotu. Osłabiona armia będzie wracać przez co najmniej trzy miesiące. W ciągu czterech miesięcy będziemy w stanie przygotować się do spotkania. Nas będzie nie mniej niż żołnierzy w armii. Pochwyceni niewolnicy zechcą być z nami, kiedy zobaczą, co się wydarzyło. Ja wszystko zaplanowałem jak należy, staruszku.
– Tak, młodzieńcze, ty ze swym planem i ze swoimi myślami możesz strażników rozbroić i odnieść
zwycięstwo nad armią – odpowiedział kapłan już nieco bardziej ożywiony i dodał: – Lecz co potem zaczną robić niewolnicy i co będzie z władcami, strażnikami i żołnierzami?
– O tym niewiele myślałem. I na razie przychodzi mi do głowy jedno: wszyscy, którzy byli niewolnikami,
staną się ludźmi wolnymi. Wszyscy zaś, którzy dzisiaj nie są niewolnikami, będą nimi – jakby głośno
myśląc, nie do końca pewien odpowiedział Nard.
– A kapłanów? Powiedz mi młodzieńcze, kapłanów zaliczysz do niewolników czy do ludzi wolnych,
kiedy zwyciężysz?
– Kapłanów? O tym też nie myślałem. Lecz teraz proponuję: niech kapłani zostaną, jak są. Słuchają
ich niewolnicy, władcy. Choć trudno ich niekiedy zrozumieć, to jednak myślę, że są nieszkodliwi. Niech
opowiadają o bogach, a my sami i tak wiemy, jak lepiej przeżyć swoje życie.
– Jak lepiej – to dobrze – odpowiedział kapłan i udał, że strasznie chce mu się spać.

Ale Kratos tej nocy nie spał. Rozmyślał. “Oczywiście – myślał, najprościej o spisku powiadomić
władcę i schwytać młodzieńca-niewolnika, on ewidentnie był głównym inspiratorem. Lecz to nie rozwiązanie problemu. Chęć oswobodzenia się zawsze w niewolnikach będzie tkwić. Pojawią się nowi przywódcy, będą opracowywać nowe plany, a skoro tak – główna groźba dla państwa zawsze będzie istnieć w jego wnętrzu”.
Przed Kratosem stało zadanie: opracować plan zniewolenia całego świata. On rozumiał: nie uda się
osiągnąć celu tylko za pomocą fizycznej przemocy. Niezbędne jest psychologiczne oddziaływanie na
każdego człowieka, na całe narody. Trzeba transformować ludzką myśl, wmówić każdemu, że niewolnictwo jest najwyższym dobrem. Trzeba uruchomić samorzutnie rozwijający się program, który będzie dezorientować całe narody w przestrzeni, czasie i pojęciach. A co najważniejsze – w adekwatnej percepcji rzeczywistości. Myśl Kratosa pracowała coraz szybciej, przestał odczuwać ciało, ciężkie kajdany na rękach i nogach. I nagle, jak przebłysk błyskawicy, powstał program. Jeszcze nie uszczegółowiony i nie do wytłumaczenia, lecz już odczuwalny i palący ogromną skalą swego zasięgu! Kratos poczuł się samowładczym panem świata.
Kapłan leżący na pryczy zakuty w kajdany i sam się sobą zachwycał: “Jutro rano, kiedy poprowadzą
wszystkich do pracy, dam umowny znak i naczelnik ochrony nakaże wyprowadzić mnie z szeregu niewolników,
zdjąć kajdany. Uszczegółowił swój program, powiem kilka słów i świat zacznie się zamieniać.
Niewiarygodne! Raptem kilka słów – i cały świat podporządkuje się mnie, mojej myśli. Bóg rzeczywiście
dał człowiekowi siłę, która nie ma sobie równej we Wszechświecie, ta siła – to ludzka myśl. Ona tworzy
słowa i zmienia bieg historii.
Sytuacja ułożyła się nadzwyczaj pomyślnie. Niewolnicy przygotowali plan powstania. Plan ten jest
racjonalny i najwyraźniej może doprowadzić do pozytywnego dla nich rezultatu przejściowego. Lecz ja za
pomocą zaledwie kilku zdań zmuszę nie tylko ich, lecz również potomków dzisiejszych niewolników,
a i władców ziemskich do bycia niewolnikami przez nadchodzące tysiąc lat”.
Rankiem na znak Kratosa naczelnik ochrony zdjął zeń kajdany. I już następnego dnia na jego plac
obserwacyjny zostało zaproszonych pozostałych pięciu kapłanów i faraon. Kratos zaczął swoją mową do
zebranych:
– To, co teraz usłyszycie, nie powinno być przez nikogo zapisane ani przekazane dalej. Wokoło nas
nie ma ścian i moich s¸ów nie usłyszy nikt poza wami. Wymyśliłem sposób zamienienia wszystkich ludzi
żyjących na Ziemi w niewolników naszego faraona. Nie można tego uczynić nawet przy pomocy niezliczonych wojsk i wyczerpujących wojen. Lecz ja to uczynię kilkoma zdaniami. Miną w sumie dwa dni od ich wypowiedzenia, a przekonacie się, jak świat zacznie się zmieniać. Patrzcie: na dole długie szeregi
zakutych w łańcuchy niewolników niosących po jednym kamieniu. Pilnuje ich mnóstwo żołnierzy. Im więcej niewolników, tym lepiej dla państwa – tak zawsze uważaliśmy. Ale im więcej niewolników, tym bardziej trzeba obawiać się ich buntu. Wzmacniamy straże. Musimy dobrze karmić swoich niewolników, bo inaczej nie będą mogli wykonywać ciężkiej fizycznej pracy. Lecz oni tak czy inaczej są leniwi i skłonni do buntu. Patrzcie, jak wolno się poruszają, a rozleniwiona straż nie popędza ich kańczugami i nie bije
nawet zdrowych i silnych niewolników. Ale oni zaczną się poruszać o wiele szybciej. I nie będzie im potrzebna straż. Strażnicy też staną się niewolnikami. Dokonać czegoś podobnego można w następujący
sposób. Niech dzisiaj przed zachodem heroldowie rozniosą dekret faraona, w którym będzie powiedziane:
“Z nastaniem świtu nowego dnia wszystkich niewolnikom darowana zostaje całkowita wolność. Za
każdy kamień dostarczony do miasta wolny człowiek będzie otrzymywać jedną monetę. Monety można
zamienić na jedzenie, odzież, mieszkanie, pałac w mieście czy samo miasto. Odtąd jesteście wolnymi
ludźmi”.
Kiedy kapłani uświadomili sobie, co mówi Kratos, jeden z nich, najstarszy wiekiem, powiedział:
– Jesteś demonem, Kratosie. To, co jest twoim zamysłem, spowije demonizmem mnóstwo ziemskich
narodów.
– Niech będę demonem, a to, co jest moim zamysłem, niech ludzie w przyszłości demokracją nazywają.
* * *
Dekret został niewolnikom ogłoszony o zachodzie, wprawiło ich to w zdumienie, a wielu nie spało
w nocy, obmyślając nowe, szczęśliwe życie.
Rankiem następnego dnia kapłani i faraon ponownie weszli na plac na szczycie sztucznej góry. Obraz,
który pojawi¸ się przed ich oczyma, porusza¸ wyobraźnię. Tysiące ludzi, byłych niewolników, na wyścigi
ciągnęły te same kamienie, co wcześniej. Zalewając się potem, wielu niosło po dwa kamienie. Inni,
którzy mieli po jednym, biegli, zostawiając za sobą unoszący się kurz. Niektórzy strażnicy też ciągnęli kamienie. Ludzie, którzy uważali siebie za wolnych – wszak zdjęto z nich kajdany – dążyli do zdobycia
jak największej ilości upragnionych monet, aby zbudować swoje szczęśliwe życie.
Kratos jeszcze kilka miesięcy spędzi¸ na swoim placu, z satysfakcją obserwując to, co się dzieje
na dole. A zmiany były kolosalne. Część niewolników połączyła się w niewielkie grupy, zbudowała wózki
i naładowawszy kamieniami do samej góry, pchała je, oblewając się potem.
“Oni wymyślą jeszcze wiele urządzeń – z satysfakcją myślał po cichu Kratos – ot i już usługi wewnętrzne się pojawiły: roznosiciele wody i pożywienia. Niektórzy niewolnicy jedli wprost w biegu, nie
chcąc tracić czasu na drogę do baraku, aby spożyć posiłek, i płacili przynoszącym otrzymywanymi monetami.
Wiadomo, że i lekarze pojawili się wśród nich: w biegu wręcz udzielając pomocy poszkodowanym.
I też za monety, wybrano też kierujących ruchem. Wkrótce wybiorą sobie naczelników, sędziów. Niech
wybierają: oni przecie˝ będą się uważać za wolnych, a istota rzeczy nie uległa zmianie, oni jak dawniej
targają kamienie… .
I pędzą tak przez tysiąclecia – w tumanach kurzu, oblewając się potem, taszcząc ciężkie kamienie.
Także i dzisiaj potomkowie tych niewolników wciąż tak gnają bez sensu. . .

... - Pewnie masz na myśli prostych robotników, Anastazjo? Chyba można się z tym zgodzić. Ale do kategorii niewolników nie można zaliczyć przedsiębiorstw, urzędników, przedsiębiorców.

- Widzisz między nimi różnicę, Władimirze, więc określ, na czym ona polega?

- Na tym, ze jedni pracują, taszczą kamienie jak niewolnicy. Inni kierują taszczeniem, a współcześnie – procesem produkcyjnym.

- Ale kierowanie też jest pracą, i to częstokroć bardziej skomplikowaną niż przenoszenie przez niewolnika kamieni.

- Ogólnie – tak, przedsiębiorcy muszą myśleć nieco więcej. Ich myśl jest zajęta pracą od rana do wieczora. Co w takim razie z faraonem, prezydentem i kanclerzem – to oni też niewolnicy?

- Owszem, tak. Niewolnikami stali się również kapłani, którzy dokonali tych fatalnych czynów.

- Lecz jeżeli są niewolnicy, powinni też być panowie niewolników. Kim są, skoro nawet kapłanów do nich nie zaliczasz?

- Władcą niewolników jest sztuczny świat stworzony przez ludzi, Strażnicy zaś siedzą u większości ludzi wewnątrz i chłoszczą ich kańczugami, zmuszając do zarabiania monet.

- Obraz żałosny i bez wyjścia – na to wygląda. W ciągu minionych tysiącleci powstawały i ginęły całe imperia, zmieniały się religie, prawa, a w rzeczy samej nic się nie zmieniło: człowiek tak jak był niewolnikiem, tak i nim pozostał. Czyżby takiej sytuacji nie można było naprawić?

- Można.

- Jak? I kto jest zdolny to zrobić?

Obraz.

- Co to znaczy „obraz”? Jaki?

- Taki obraz, który będzie przedstawiał inną sytuację.”

(Oryginał tekstu z książki “Anastazja” Władimira Megre.)

DocEnt
1 320 20
DocEnt 1 320 20
#501.11.2014, 01:02

Powyższy fragment wkleiłem dla autora coby sobie przemyślał co napisał. Nie lubię krytykować ale styl "onetu" mnie dobija.
Zero treści, zazwyczej poprawnie politycznie ale tytuł bijący w oczy !