Stereotypy to nie jest najlepszy pomysł przy podejmowaniu decyzji. Jeżeli kupisz ponton od kogoś z Debundscha, to wpadniesz z deszczu pod rynnę
https://podroze.wprost.pl/11260264/10-najbardziej-deszczowych-miejsc-na-...
Utknąłem pod hotelem, ale się nie poddaję. Nie da się na wschód, nie da na zachód, to pojadziem na północ. :] Kierunek Falkirk High - wsadzę nos do tunelu, tego co w nim kanał płynie, to tuż obok stacji, pstryknę słodką samojebkę, a potem udam się wzdłuż Union Canal, w kierunku wiadomym, do tego dużego czegoś, co się kręci, a potem już tylko 4 mile z okładem do kuni. Jest plan. :]
I znowu zonk - zastępcza komunikacja autobusowa, taki pociąg na gumowych kołkach. Zanim się doturla, noc mnie zastanie. :/
Glasgow trzyma mocno w objęciach. ;D Poczułem się taki zaopiekowany. ;) Uparłem się, że jednak wyrwę się z tych objęć i w końcu postawiłem na swoim: jakimś cudem turlał się pociąg przez Falkirk Grahamston, to se wsiadłem, wysiadłem, a dalej podreptałem.
W Falkirk lunęło i dmuchnęło tak, że musiałem odwołac kunie. Po powrocie wykręcałem łachy na sobie.
Dzisiaj udało mi się wstrzelić w bezdeszczowe okienko w New Lanar (jak zapadną ciemności to przy wodospadzie jest całkiem fajnie, bo nikt tam się nie szwenda po ciemku ;) ), ale w drodze powrotnej znowu się zalałem. W międzyczasie nabyłem bilet na jutro do Mallaig, bo widzę w appce, że pociągi już jeżdżą, ruch przywrócony. Dwie godziny później odwołano pociąg. :D Kasę oddadzą, ale dychę przytulą. Za to, że pociąg nie jedzie. xD
Dwie godziny temu wylazłem z hotelu, walnąłem flatłajta w maku, znowu lunęło, znowu przemokłem. Na wszelki wypadek, gdyby znowu wpadło mi do głowy gdzieś się szwendać, zostałem dobity lodowymi kulkami.
Pierdzielę, nigdzie już nie wychodzę, otwieram wino i siedzę do wakacji, bo i tak nie da się stąd wyjechać. :D W dniu wymeldowania rozpocznę w hotelu interwencję poselską. :p
Siedzę w pokoju i zacieszam, takie akcje tylko w Szkocji. :)
#szkocjawruinie
;p
Judasz, te trzy dychy to weź sobie z tych opłat, które pobiorą za anulowane bilety. ;p
#38:
Od kilku lat w okresie okołonoworocznym spędzam trochę czasu w Szkocji, za każdym razem trafiał mi się jeden -i tylko jeden- dzień, kiedy dostawałem w kość od pogody. Tym razem takie dni jest zdecydowana większość. Sorasy, ale można utracić wiarę w cykliczność w przyrodzie i zostać płaskoziemcem albo czymś jeszcze gorszym (chociaż nic gorszego za cholerę nie nie przychodzi mi do głowy). ;p
Złapałem się na tym, że dzisiaj w aucie wyłączyłem ogrzewanie.