Do góry

Kiedy stojący przy drodze fotoradar może udowodnić nasze wykroczenie? Czy prawdą jest, że skrzynka musi zrobić nam dwa zdjęcia, a auto znaleźć się na fragmencie jezdni z poziomymi pasami namalowanymi tuż za fotoradarem? Czy gwałtowne zmniejszenie prędkości po wjechaniu w strefę linii może nas uchronić przed nałożeniem kary?

Istnieje wiele rodzajów kamer. Klasyfikuje się je na różne sposoby, ale najbardziej popularnym jest rozróżnienie ze względu na technologię używaną do badania prędkości. Istnieją dwie podstawowe technologie. Radar (bardziej zawodny, ale wciąż skuteczny) i laser, który staje się coraz popularniejszy. Może być mierzona prędkość zarówno pojazdów nadjeżdżających, jak i tych, które już kamerę minęły. Bardzo rzadko zdarza się, aby urządzenie badało równocześnie oba kierunki. Aby rozpoznać kierunek działania kamery, należy zaobserwować, w którą stronę jest ona pochylona w kierunku jezdni.

Zdarza się, choć nie jest to regułą, że kamery robią dwa zdjęcia, szczególnie te oparte na starszej technologii - radarowej. Powodem jest zmierzenie czasu, jaki pojazd potrzebował, aby przejechać dystans określony pomiędzy dwoma granicznymi punktami. Z tego powodu na jezdni namalowane są krótkie linie wzdłuż pasa lub pobocza. Pierwsze zdjęcie jest robione przy pierwszym punkcie, drugie przy drugim. Na zdjęciach jest określony czas oraz przejechana odległość. Dzięki tym parametrom system oblicza prędkość pojazdu.

Ponieważ, jak wspomniałem, taki typ kamer nie jest jedynym, nie możemy kategorycznie stwierdzić, że warunkiem otrzymania mandatu są dwa zdjęcia. To samo dotyczy poprzecznych linii na jezdni. Gwałtowne zmniejszenie prędkości w rejonie działania kamery może pomóc uchronić nas przed mandatem, ale będzie to zależeć od tego, z jaką prędkością jechaliśmy i prędkości, z jaką miniemy drugi punkt mierzenia prędkości przez urządzenie. Przypominam, że brytyjski kodeks drogowy zabrania gwałtownego hamowania bez istotnego powodu (nie jest nim z pewnością chęć uniknięcia mandatu za nadmierną prędkość) ze względu na możliwość spowodowania wypadku, szczególnie, gdy najedzie na nas pojazd z tyłu.



Na Wasze pytania odpowiada Tymek Skroban-Korzeniecki, ekspert w dziedzinie zagadnień motoryzacyjnych w Wielkiej Brytanii, założyciel firmy Emano (www.emano.co.uk), która jest wydawcą i dystrybutorem publikacji dla zmotoryzowanych na Wyspach Polaków. Jeżeli masz pytanie do Tymka napisz na [email protected].
Lubię to  Śledź 

Komentarze