Do góry

Święta za stołem czy w dalekich krajach?

Święta to czas śpiewania kolęd, ubierania choinki, otwierania prezentów w gronie rodzinnym. A jeśli pogoda dopisuje to zabaw w śniegu. Statystyki mówią jednak coś innego. Młodzi ludzie coraz częściej wybierają błogi relaks w ciepłych krajach albo szaleństwa na stokach narciarskich.

Fot. Luciana Bettega

Czy jest to nieunikniony efekt coraz większej komercjalizacji Świąt. A może niestety całkowite zatracanie tradycji i poczucia więzi rodzinnych u młodych ludzi?

Komercjalizacja a prawdziwy duch Świąt

Świat stopniowo traci pewne wartości, zmieniają się priorytety jakimi kierują się młode pokolenia. To, co kiedyś było jak najbardziej doceniane i pożądane dziś staje się czasem śmieszne, przestarzałe lub niepraktyczne.

Z tych właśnie względów – obawie przed byciem wyśmianym lub nazwania niemodnym z łatwością oddajemy się w łapy coraz większego konsumpcjonizmu. I nie przeszkadza nam komercjalizacja ważnych wydarzeń i tego wszystkiego co w zamierzeniu miało być chwilą do namysłu i wyciszenia. A staje się pełną wrzasku i kolorowych reklam szopką.

Kiedyś Święta oznaczały czas spędzony w gronie najbliższych, czas na odnowienie więzi, zreflektowanie się i nabranie dystansu. Święta miały być radosne, wypełnione tradycyjnymi obrzędami i dlatego właśnie tak wyjątkowe.

Najważniejsi byli ludzie i te wszystkie nieodłącznie wiążące się ze Świętami atrybuty - delikatne lampki na choince, zapach piernika, ciepło kominka, otwieranie prezentów i kolędowanie. Dlatego właśnie ten czas był zawsze tak wyjątkowy i oczekiwany w całym roku.

Dla coraz większej ilości ludzi jednak słodkie bożonarodzeniowe piosenki śpiewane przez pop gwiazdki, obwieszone plastikowym badziewiem i pokryte brokatem choinki oraz zakupowa gorączka wyprzedaży i specjalnych ofert w sklepach staje się właśnie na nieszczęście tym "specjalnym duchem Świąt".

Spece od marketingu i prości przedsiębiorcy starają się jak mogą by jak najwięcej zarobić. Wymyślają coraz to nowsze rzeczy, które "musimy mieć", obsmarowują wszystko powłoczką chłamu i kiczu, odciągają ludzi od tego co naprawdę jest w Świętach ważne. Zachęcają do zatracenia się w bezsensownym, prymitywnym wyścigu kupowania, chwalenia się i robieniu całości na pokaz.

Uciekinierzy czy buntownicy

Komercjalizacji tego specjalnego czasu w roku nie da się niestety tak prosto uniknąć. Wielu ludzi czuje, że duch Świąt Bożego Narodzenia z każdym rokiem popada w coraz większe zapomnienie.

Same Święta nie niosą już ze sobą tego wyjątkowego smaku tradycji i wytchnienia. Coraz więcej ludzi decyduje się po prostu potraktować ten czas jako okazji na krótkie wakacje i wyjechać do ciepły krajów.

Zwykle jest to chęć odsunięcia się od gorączki zakupów i atmosfery sztucznego szczęścia. Zwykle wybierają miejsca gdzie ciężko będzie im napotkać tradycyjne symbole bożonarodzeniowe jak choinka czy kolędy. Chcą zobaczyć palmy i błękitne morze i poczuć się jakby mieli środek lata.

Tak wygláda Malta w okresie Świat, Golden Bay, fot. AO

- To jest jak katharsis. Człowiek zapomina o idiotycznej muzyczce Jingle Bells – mówi 29–letnia Agata pracująca w Londynie jako sekretarka. W dalekich krajach gdzie grudzień nie jest typowo miesiącem wielkich świątecznych celebracji, nie ma zwyczaju strojenia drzewek. Samo "merry Christmas" nie ma aż tak pompatycznego znaczenia. Wszyscy bożonarodzeniowi uciekinierzy mogą poczuć się jak w raju. Bardzo generalizując, jedynym zmartwieniem może być dla nich wybranie smaku koktajlu.

- To jest tak naprawdę wolny czas tak jak każdy inny w roku. To nie jest żaden czas prorodzinny czy coś. Każdy może spędzać go wedle własnych upodobań. Nie trzeba podążać za tłumem. Taka masówka jest żałosna – stwierdza z przekąsem Monika, nasuwając pytanie czy aby bożonarodzeniowe wyjazdy nie są też przypadkiem formą buntu?

Czy wyjazd na narty i imprezowe szaleństwo z grupą przyjaciół nie jest chęcią powiedzenia wszystkim dokoła, że nie dba się o tradycję oraz przyjęte normy? Można by zapytać czy wyjeżdżają, by dać do zrozumienia, że są odważni, szaleni, niezależni, wolni? Ignorują ogólnie przyjęte społeczne reguły, są lepsi, bo sięgają ku nowym doświadczeniom i przełamują zatwardziałe schematy myślenia? Wygląda na to, że chyba właśnie taki jest ich cel.

Na językach

Niektórzy i uciekinierów, i buntowników potępiają, ale niektórzy im cicho zazdroszczą. Może chcieliby mieć na tyle ikry by zdecydować się na tak odważny krok? Po prostu spakować walizkę i wyjechać.

A może uważają takie zachowanie za czystą głupotę i egoizm? Jedno jest pewne, że zjawisko wyjeżdżania na Święta czy to do ciepłych krajów czy na śniegowe szaleństwa zdaje się być coraz częstsze. Na pewno będzie się o nim coraz więcej mówić w nadchodzących latach.

Czy można nazwać to swego rodzaju modą? I dlaczego musiało dojść do sytuacji gdzie młodzi ludzie chcą spakować manatki i lekceważyć święta Bożego Narodzenia? Z przerażeniem można by stwierdzić, że jest to początek lawiny zatracania jakichkolwiek wartości. Tylko czy jest sposób by to w jakiś sposób zatrzymać?

Komentarze 7

aniela1102
5 985
aniela1102 5 985
#125.12.2011, 12:12

Ta plaza z tego zdjecia w przyszlym roku o tej porze..

Profil nieaktywny
kocham_scotland
#225.12.2011, 12:55

Chce zobaczyc palmy i blekitne morze i poczuc srodek lata.
chce odejsc od goraczki zakupow i atmosfery sztucznego szczescia .
nie chce zrec na swieta calego tego smietnika popijajac czym popadnie by stwierdzic po tym wszystkim ze kac ze brzuch i temu podobne smenty.

mia81
1 061
mia81 1 061
#325.12.2011, 13:24

Prawdziwe święta pamiętam w dzieciństwa.....Im człowiek starszy wszystko nabiera innego wyrazu....Rodzina rozjeżdza sie po świecie lub nie ma już najblizszych wśród żywych......Ja pomimo wszytsko staram się zachowywać tradycję polskich świąt,ale bez szaleństw :-) Nie wiem czy cieszyła by mnie plaża i gorące słońce w święta.......

vincent.vega
1 820 3
vincent.vega 1 820 3
#425.12.2011, 14:34

Swieta sa tam gdzie my jestesmy

BD.K
20 493 1
BD.K 20 493 1
#525.12.2011, 15:13

nie dla komercjalizacji swiat...?
a w te tropiki to sie za darmoche poleci...
eh:)

radlero
11 13
radlero 11 13
#602.01.2012, 21:14

czytalam w jednej gazecie,ze na emigracji nie da sie przygotowac tradycyjnych swiat,bo skladniki nie te same,a atmosfera pozbawiona jest tej magii..i tu sie nie zgadzam,bo spedzilam tu 6 swieta i nic im nie brakowalo,byl barszcz,pierogi,kluski z makiem,ryba po grecku itd oplatka tez nie zabraklo..prawda jest taka,ze to od naszego nastawienia zalezy jak to wszystko bedzie wygladalo i zadne palmy i rozgrzany piasek nam tego nie zastapia.

radlero
11 13
radlero 11 13
#702.01.2012, 21:18

dodam jeszcze jedna rzecz..duzy wplyw ma to co kto z domu wyniesie,jesli w domu rodzinnym swieta nie bylo celebrowane,a poprostu odbebnione,to jak nowe pokolenia ma czyc wyjatkowosc tego wydarzenia???